W przeddzień 70-ej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego niemiecka gmina Sylt złożyła hołd Polakom zamordowanym na rozkaz generała SS Heinza Reinefartha, zwanego katem Woli, który po wojnie był legalnym burmistrzem miasta Westerland, a także zsiadał w Landtagu Szlezwik-Holsztyn.
Co prawda dopiero po siedemdziesięciu latach gmina Sylt zdobyła się na ujawnienie prawdy o zbrodniach na polskim narodzie dokonanych podczas wojny przez jednego ze swoich burmistrzów, ale i tak należy docenić chęć części niemieckiej władzy dążenia do prawdy. Dużo czasu musiało upłynąć, aby Niemcy mogli dostrzec ogrom tragedii polskich obywateli, do których się podczas wojny przyczynili. Po wielu miesiącach dyskusji, a nawet po interwencji polskiego konsulatu w Hamburgu, w końcu udało się lokalnym władzom Westerlandu dojść do porozumienia i na ścianie miejscowego ratusza odsłonięto tablicę, na której widnieje napis w języku niemieckim i polskim:
Warszawa, 1 sierpnia 1944
Żołnierze Polskiego Państwa Podziemnego przystąpią do walki przeciwko niemieckiemu okupantowi. Powstanie zostaje stłumione przez reżim nazistowski, Ponad 150.000 osób zostaje zamordowanych, niezliczona jest liczba rannych i maltretowanych mężczyzn, kobiet i dzieci. Heinz Reinefarth, od 1951 do 1963 burmistrz Westerlandu, by jako dowódca grupy bojowej współodpowiedzialny za tę zbrodnię. Zawstydzeni pochylamy się nad ofiarami z nadzieją na pojednanie.
Resztę przecztaj w najnowszym numerze drukowanego Forum Polonijnego