„Der Spiegel” krytykuje niemieckie media za to, iż są w zdecydowanej większości prorosyjskie i proputinowskie, a całkowicie zapominają o zbrodniach, jakich dopuścił się rosyjski przywódca. W artykule „Zapomniane ofiary lotu MH17”, autor twierdzi, że zdecydowanie za mało w Niemczech mówi się o katastrofie pasażerskiego samolotu we wschodniej Ukrainie. My dodajemy, że także wcale nie mówi się o tragedii, do jakiej doszło 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem.
Hamburski magazyn ubolewa, że niemieckie media (szczególnie telewizja) ostatnio wyjątkowo dużo uwagi poświęcają Rosji, Władimirowi Putinowi i jego polityce. Faktem jest, że Niemcy najczęściej bezrefleksyjnie i bezkrytycznie starają się ją wytłumaczyć i usprawiedliwić rosyjskie postępowanie. „Der Spiegel” przypomina, że w ostatnich dniach w telewizji publicznej kilka programów publicystycznych poświęconych było rosyjskiemu prezydentowi i za każdym razem w dyskusji dominował akcent, że Putin jest przez zachód podstawiony pod ścianą, ciągle jest zmuszany do obrony i dlatego zachowuje się agresywnie. Przed telewizorami zasiadają niemieccy eksperci, którzy w zdecydowanej większości zawsze potrafią wytłumaczyć rosyjską agresję. „Der Spiegel” ubolewa, że w żadnej dyskusji nigdy nikt nigdy nie zapyta o tragedię z 17-go czerwca, kiedy to nad wschodnią Ukrainą został zestrzelony malezyjski samolot pasażerski. „Temat śmierci pasażerów lotu MH 17 ani razu nie został w emitowanych w ostatnim okresie audycjach poruszany. Ani jedno słowo na ten temat. Ani jedno słowo o tragedii samolotu malezyjskich linii lotniczych, chociaż wiele wskazuje na to, że Rosja jest współwinna, gdyż broń, jakiej użyto do zestrzelenia była produkcji rosyjskiej. „Żaden uczestnik rozmów w emitowanych programach na temat geopolityki, czy polityki Putina ani razu o te sprawy nie zapytał” – ubolewa autor materiału w niemieckim tygodniku.
O tupolewa nikt nie pyta do dzisiaj.
Dopominając się prawdy o katastrofie pasażerskiego samolotu MH 17 „Der Spiegel” postępuje słusznie, jednak od razu wszyscy Polacy (prawie wszyscy) muszą zadać pytanie: A co z katastrofą rządowego tupolewa, jaka wydarzyła się pod Smoleńskiem 10-go kwietnia 2010 roku, gdzie zginęła para prezydencka i 92 inne osoby?
Milcząc w tej sprawie, czymże różni się hamburski tygodnik od innych niemieckich mediów – niczym. Niemieccy politycy, niemieckie media cały czas milczą na ten temat, nie podając żadnych nowych i rzetelnych informacji, ani o katastrofie polskiego samolotu rządowego, ani o skandalicznym przebiegu śledztwa. Większość informacji (podawane najczęściej za jedyną słuszną Gazetą Wyborczą) jest albo przemilczana, albo wykpiwana. W tutejszych mediach przebicie się z prawdą o katastrofie pod Smoleńskiem jest raczej niemożliwa. Żadna niemiecka gazeta (dotyczy to także tygodnika „Der Spiegel”), ani żadna niemiecka telewizja po ujawnieniu informacji, że polscy biegli wykluczają możliwość obecności alkoholu w krwi generała Błasika, nie pofatygowała się podać jakże istotną wiadomość, chociaż te same media z wielką gorliwością od początku informowały o pijanym polskim generale. Tutaj ciągle obowiązuje podana przez Rosjan bajeczka o przebiegu katastrofy, gdzie „pijany generał, pod naciskiem upartego prezydenta, rozkazuje zupełnie niedoświadczonej załodze lądować pomimo wyjątkowo trudnych warunków”.
Chwali się hamburskiemu tygodnikowi, iż upomniał się o prawdę o samolocie malezyjskim, ale my zadajemy pytanie dlaczego i co spowodowało, że całkowicie zapomniał (podobnie jak całe Niemcy) o tragedii smoleńskiej?