Sprawdzają się nasze komentarze przewidujące systematyczną utratę poparcia dla Angeli Merkel. Obecne wyniki badań opinii publicznej pokazują, że większość obywateli przestała wierzyć w jej zapewnienia, że Niemcom się uda zapanować nad kryzysem imigracyjnym. Niemcy żyją w coraz większym strachu. Słynna bulwarówka Bild Zeitung przyznaje, że „Powoli odkręca się postępowanie większości Niemców wobec uchodźców”, czyli obywatele zaczynają im nie ufać.
Do tej pory obowiązuje słynne zawołanie Angeli Merkel „Wir schaffen das” – co ma znaczyć, że Niemcom się uda zapanować nad problemami związanymi z najazdem olbrzymiej ilości uchodźców na ich kraj. Merkel wielokrotnie zapewniała, że nie tylko dadzą radę, ale nawet uchodźcy staną się dla kraju dobrodziejstwem. Wydarzenia ostatnich tygodni, a w zasadzie ostatnich miesięcy doprowadziły do tego, iż stało się zupełnie inaczej. Najnowsze badania opinii publicznej pokazały, że po raz pierwszy zdecydowana większość Niemców przestała wierzyć w słowa swojej kanclerz. W mediach społecznościowych obowiązuje już inne hasło, które teraz brzmi: „Wir schaffen das nicht” (Nam się nie uda).
Jest coraz gorzej.
Sytuacja w kraju od kilku miesięcy jest coraz bardziej tragiczna, obywatele nie czują się bezpiecznie. Ciągle dochodzi do zajść kryminalnych, których dokonują uchodźcy, ale jednocześnie dochodzi także do odwetów na imigrantach, niekiedy nawet niewinnych. Ponadto państwo wprowadziło wiele przepisów, które z jednej strony mocno ograniczają wolności obywatelskie, a drugiej wydają się kuriozalne. W kilku miejscowościach lokalne władze wprowadziły zakaz wejścia dla uchodźców na miejskie baseny kąpielowe. Powodem tego kroku jest obawa, że islamscy imigranci (mężczyźni) przyjdą na basen jedynie po to, aby molestować ubrane w kostiumy kąpielowe kobiety. Z jednej strony wpisy w Internecie na ten temat nie pozostawiają złudzeń, że jest to kuriozalny i niedorzeczny przepis, który do niczego nie doprowadzi. Z drugiej z kolei wielu obywateli rozumie ten krok, bowiem niebezpieczeństwo w tym wypadku jest prawdziwe, tym bardziej, iż już dochodziło na wielu basenach do takich zajść. Jednym słowem teraz Niemcy sami mogą zobaczyć do czego doprowadzła ich polityka otwartych drzwi.
Niebezpiecznie w obozach dla uchodźców.
Okazuje się, że molestowane seksualnie grozi nie tylko Niemkom na tutejszych ulicach, ale także kobietom uchodźcom zamieszkałym w obozach dla imigrantów. Pełnomocnik rządu federalnego ds. imigrantów staje się bardziej rozmowna i przyznaje, że w obozach coraz częściej dochodzi do ataków seksualnych na młode kobiety, które same już teraz boja się chodzić do toalety i w inne odosobnione miejsca. Do toalety idą w większych grupach. Eksperci ciągle przypominają, że wśród ponad miliona uchodźców Przybylo 80 proc. mężczyzn, z których z kolei ponad 80 proc. to ludzie młodzi w wielu (tak zwanym) rozrodczym. Pełnomocnik proponuje, aby w każdym obozie stworzyć specjalne obiekty, toalety przeznaczone jedynie dla kobiet, bowiem tylko w ten sposób można ograniczyć zagrożenia ich molestowania.
Karnawał mniej radosny.
Z powodu kryzysu imigracyjnego (jak to nazwał rząd) nawet słynny karnawał w Kolonii, Duesseldorfie i innych miastach nie jest taki jak zawsze. Po pierwsze w wyniku obaw o swoje zdrowie i życie, mniej ludzi bierze w nim udział, po drugie liczne uciążliwe kontrole spowodowały, iż tradycyjna atmosfera tym razem zniknęła. W wielu miastach organizatorzy obawiając się o możliwość zapewniania wystarczającego bezpieczeństwa zrezygnowali ze słynnych kolorowych marszy karnawałowych. Jako główny powód podano obawy przed możliwościami molestowania kobiet przez uchodźców, które także podczas karnawału są przebrane, często w skąpe kostiumy.
Coraz więcej krytyków.
Lawinowo rośnie liczba krytyków polityki Angeli Merkel, do których obok znanych sędziów Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego dołączył były kanclerz Gerhard Schroeder. Ostro skrytykował Merkel, zarzucając jej w kwestii uchodźców trzymanie się błędnej polityki. „Możliwość przyjęcia imigrantów oraz ich integracja jest w Niemczech ograniczona, każde inne podejście do tematu to iluzja” – stwierdził w jednym z wywiadów Schroeder, dodając, że dla każdego powinno być jasne, że rezygnacja z ochrony narodowych granic jest niebezpieczne. Już wcześniej były kanclerz o swojej następczyni powiedział, że być może ma dobre serce ale nie ma żadnego planu działania. Bawarski minister finansów Markus Soeder (CSU) ostro krytykuje Merkel i żąda poddania pod głosowanie stworzenia Komisji Specjalnej w Bundestagu, która miałaby sprawdzić postępowanie kanclerz w kwestii uchodźców. Zdaniem Soeder polityka kanclerz była i jest sprzeczna z konstytucją i nie została podjęta w sposób demokratyczny. „Gdy mamy zamiar wysłać poza niemieckie granice kilkuset Żołnierzy Bundeswery to zgodę na to musi wydać parlament, więc tym bardziej parlament powinien decydować o tym, czy i jak wpuścić do kraju ponad milion ludzi, a tak nie było” – zauważył polityk bawarski i dodał, że takie postępowanie było nie demokratyczne.
Rośnie bunt wewnątrz partii.
Coraz więcej polityków chadecji wyraża niezadowolenie z polityki swojej szefowej wobec uchodźców. Jak donoszą media zawiązała się w parlamencie grupa posłów CDU i CSU, którzy zamierzają oficjalne wystąpić przeciwko przewodniczącej. W tej chwili zebrano ponad 40 podpisów pod pismem zobowiązującym Merkel do zmiany swojej dotychczasowej polityki imigracyjnej. Niektóre media podają, że jest ich nawet ponad 50. Jest to prawdziwy bunt na pokładzie, który zorganizował Christian von Stetten, a który to bunt może zakończyć się dla kanclerz fatalnie. Na razie szef frakcji Volker Kauder uspakaja wszystkich, twierdząc, że nie dopuści do żadnego głosowania na temat zmuszania Merkel do zmiany polityki wobec uchodźców. Jest to zrozumiałe, bowiem nie ma najmniejszych gwarancji, że takie głosowanie Merkel by wygrała, a to z kolei oznaczałoby całkowitą utratę poparcia własnej partii. Jednak nawet Kauder nie jest w stanie zakazać i powstrzymać akcji podpisywania listu, co tez może okazać się dla kanclerz rządu katastrofalne w skutkach. Odejścia kanclerz coraz głośniej zaczyna domagać się opozycja, oraz pozaparlamentarna partia liberalna.
Waldemar Maszewski, Hamburg.