Zupełnie niezauważona przez większość mediów (także polskich) weszła w życie uchwała przyznająca odszkodowania dla niemieckich pracowników przymusowych ….. UWAGA: Nie dla pracowników przymusowych zmuszanych do pracy na terenie III Rzeszy, ale dla Niemców i Volksdeutschów, których w latach 1939 – 1956 zmuszono do pracy poza niemieckim teren. Nie ulega wątpliwości, iż ta rządowa decyzja jest kolejnym krokiem w prowadzonej od lat niemieckiej polityki historycznej, w której kolejne niemieckie grupy uznawane zostają jako najbardziej poszkodowane przez II wojnę światową.
Gdzieś w tle takich decyzji stopniowo zanika prawdziwy obraz, że wojnę rozpętali właśnie Niemcy.
Od 1-go sierpnia tego roku wszyscy Niemcy oraz ci, którzy podpisali Volkslistę i w okresie od 1939 do 1956 roku zostali zmuszeni do pracy przez władze innych państw, mogą złożyć do Bundesverwaltungsamt (Federalny Urząd Administracyjny) wniosek o przyznanie im specjalnego odszkodowania w wysokości 2500 euro, za pracę przymusową. Wniosek można złożyć osobiście, mailowo, pocztą albo uzyskać wszelkie informacje telefonicznie. Jeszcze w tym roku państwo wypłaci na ten cel 20 milionów euro, a przez kolejne dwa lata jeszcze 15 milionów. Informując o tej decyzji federalny minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere stwierdził, iż jest to oddanie sprawiedliwości i należnej godności wszystkim tym cywilnym obywatelom niemieckim oraz osobom przyznającym się do niemieckości, których ciężki los, często w nieludzkich warunkach zmusił do przymusowej pracy. Poseł do Bundestagu z ramienia CDU Hartmut Koschyk, pełniący funkcję pełnomocnika niemieckiego rządu ds. mniejszości narodowych (członek Związku Wypędzonych, który wsławił się tym, iż był przeciwny uznaniu polsko-niemieckiej granicy na Odrze i Nysie) pochwalił przyznanie odszkodowania dla niemieckich pracowników przymusowych. Stwierdził, że decyzja ta jest uznaniem i uhonorowaniem trudnego losu wielu Niemców. „Godnym podkreślenia jest fakt, że wielu poszkodowanych znajduje się w bardzo podeszłym wieku, więc postanowiono, że w razie ich śmierci prawo do odszkodowania przejdzie na małżonka lub dzieci. Jest to godny pochwały symboliczny gest” – powiedział Koschyk. Również przewodniczący Związku Wypędzonych Bernd Fabritius nie kryje zadowolenia z decyzji o przyznaniu tej grupie Niemców odszkodowania. „Cieszę się, że to nam się udało – powiedział szef BdV przypominając, że od wielu lat jego związek dopomina się takiego właśnie rozwiązania.
Nowa grupa poszkodowanych.
Czytając na stronach internetowych informacje na temat Niemców, którzy jakoby w nieludzkich warunkach byli zmuszani do pracy, odnosi się wrażenie, iż na naszych oczach powstaje kolejna grupa niemieckich ofiar drugiej wojny światowej. Na razie do niemieckich ofiar sami Niemcy zaliczają: miliony niemieckich wypędzonych, miliony cywilnych ofiar alianckich nalotów na niemieckie miasta, setki tysięcy niemieckich żołnierzy w oflagach, czy wreszcie dziesiątki tysięcy cywilnych ofiar powsadzanych do więzień w Polsce, w Rosji Sowieckiej, czy na Węgrzech. Teraz dopisujemy kolejną grupę: niemieckich pracowników przymusowych. Według danych Związku Wypędzonych (BdV) najcięższy los przeżywali obywatele niemieccy zmuszani do pracy w powojennej Polsce. Byli to rodowici Niemcy oraz Volksdeutsche, którzy – jak twierdzą historycy powiązani ze związkiem – natychmiast po zakończeniu wojny byli internowani i osadzani w obozach pracy, gdzie umierali szybciej niż ci z transportów z wypędzonymi. Wśród ogromu danych na ten temat umieszczonych na stronach BdV próżno by szukać informacji o tym, kto rozpoczął drugą wojnę światową, kto rozpoczął zagładę Polaków, a później Żydów, wreszcie kto budował niemieckie obozy zagłady i koncentracyjne, gdzie masowo nie umierali, lecz byli w bestialski sposób mordowani przez Niemców ludzie różnych narodowości.
Warto by o tym pamiętać, wspominając o losie niemieckich pracowników przymusowych.
Polakom odmówili.
Koniecznie należy w tym miejscu przypomnieć, że kilka lat temu, w podobnej sytuacji niemiecki rząd poszkodowanym przez III Rzeszę Polakom zdecydowanie odmówił jakiegokolwiek odszkodowania. Pod koniec 2007 roku berlińska kancelaria mecenasa Stefana Hambury w imieniu Związku Byłych Więźniów Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych przesłała do federalnego ministerstwa finansów wniosek o przyznanie dawnym polskim więźniom jako osobom pokrzywdzonym przez III Rzeszę dopłat do rent i emerytur. Adwokaci w imieniu około 16 tys. żyjących wtedy jeszcze w Polsce ofiar nazizmu, przetrzymywanych w niemieckich obozach i więzieniach, zażądali od rządu niemieckiego miesięcznej dopłaty do ich rent i emerytur, zwanych w Niemczech Pflegegeld – czyli pieniędzy pielęgnacyjnych w wysokości 410 euro. Wtedy niemiecki rząd bardzo szybko odmówił wypłacania jakichkolwiek pieniędzy. Federalne ministerstwo finansów w Berlinie odpowiedziało w 2007 roku, że nie przewiduje żadnych dodatkowych wypłat dla tej grupy poszkodowanych, bowiem jakoby dostali oni już pieniądze poprzez fundację „Polsko-Niemieckie Pojednanie”. Problem polega jednak na tym, że fundacja wypłacała jednorazowe odszkodowania, a we wniosku polscy poszkodowani przez III Rzeszę domagali się comiesięcznych dopłat, których pewnie nigdy nie otrzymają. Zresztą najprawdopodobniej żyje ich już niewielu, a ich podeszły wiek uniemożliwia jakiekolwiek działania. Taka to niemiecka sprawiedliwość.
Waldemar Maszewski, Hamburg.