Wysiłek budowania wspólnoty europejskiej w warunkach kryzysu cywilizacyjnego rzeczywiście stanowi wyzwanie. W ciągu ostatnich kilku lat wielu z nas uczestniczyło w konferencjach Myśli Schumana, podczas których zwracano uwagę – zarówno w ujęciu ogólnym, jak i konkretnym – na postępującą sekularyzację krajobrazu europejskiego, a także nadmierne rozszerzenie Unii Europejskiej na obszary polityki politycznej i społecznej jej państw członkowskich, o której nigdy nie myśleli jej ojcowie założyciele.
Powszechnie postrzegamy Roberta Schumana jako kluczowego propagatora idei Wspólnoty Narodów dotyczącej integracji europejskiej – w przeciwieństwie do dużej, scentralizowanej organizacji. I jest to całkowicie słuszne. Był także zagorzałym katolikiem i chrześcijaninem, który uważał, że Wspólnota Narodów powinna odzwierciedlać zasady chrześcijańskie. Z kolei jego kolega Jean Monnet jest często przedstawiany jako bardziej świecki, agresywnie „federalistyczny” ojciec założyciel i zwolennik europejskiej centralizacji politycznej. Ich odrębne wizje integracji europejskiej są przedstawiane jako tak odmienne, jak wizje „Thomasa Jeffersona i Alexandra Hamiltona” w kontekście Stanów Zjednoczonych.
Jednak poza centralizmem gospodarczym Monnet był katolikiem i konserwatystą. Rzeczywiście, wychował się w domu o silnych tradycjach katolickich; jego matkę cechowała głęboka religijność, a jego siostra Marie-Louise była założycielką francuskiego oddziału Action Catholique, do którego Monnet wnosił wkład finansowy. Ostatecznie ożenił się w katolickim kościele katedralnym w miejscu pielgrzymkowym w Lourdes we Francji.
Z politycznego punktu widzenia nic w pismach Monneta nie sugeruje pragnienia wysoce zintegrowanego, biurokratycznego superpaństwa Europy, zarządzającego polityką polityczną i społeczną w skali mikro. Wizja ta bardziej kojarzy się z Altiero Spinellim, włoskim socjalistą, który szeroko pisał na temat takich poglądów. To prawda, że Monnet – podobnie jak wielu ojców założycieli Europy – rzeczywiście pisał o budowaniu „Stanów Zjednoczonych Europy”. Ale co chciał przez to powiedzieć?
Cóż, Monnet, podobnie jak Schuman – i inny europejski ojciec założyciel, Walter Hallstein – byli wielkimi wielbicielami amerykańskiego systemu politycznego, z jego „wspólną suwerennością” pomiędzy centrum i peryferiami, w których peryferie często dominują.
Wystarczy spojrzeć na dzisiejsze Stany Zjednoczone, aby zobaczyć, jak Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych nadal podtrzymuje suwerenną „władzę” swoich stanów w różnych obszarach – od niedawnej decyzji o przywróceniu stanom władzy w kwestii aborcji, po politykę edukacji, opiekę zdrowotną, politykę dotyczącą alkoholu i narkotyków oraz kwestie gospodarcze, takie jak wydobycie ropy na morzu – które, jak orzekł sąd, należy do stanów w promieniu 3 mil.
W rzeczywistości Trybunał Stanów Zjednoczonych wielokrotnie stawał po stronie stanów w sprawie rządu centralnego w Waszyngtonie. I dlaczego? Ze względu na część Konstytucji Stanów Zjednoczonych, która mówi:
„Uprawnienia, których Konstytucja nie przekazała Stanom Zjednoczonym, są zastrzeżone dla Stanów i narodu”.
To jest ten typ federalizmu, jaki przewidywali twórcy „Europy” – podział suwerenności pomiędzy centrum i części, a nie uzurpowanie sobie jej przez centrum w obszarach demokracji, praw obywatelskich i socjalnych. Nie oznacza to, że UE nie powinna mieć pewnych uprawnień w tych obszarach. W rzeczywistości Kryteria Kopenhaskie – część Traktatu o Unii Europejskiej – wymagają, aby wszystkie państwa członkowskie UE ogólnie miały demokratyczny system polityczny i liberalny system gospodarczy.
Jednak próba centralnego zarządzania tym w imieniu państw członkowskich znacznie wykracza poza prawne kompetencje organizacji. I postawmy sprawę jasno – Unia Europejska nadal jest „organizacją”, a nie superpaństwem – pomimo wielu współczesnych retoryk, które temu zaprzeczają. Prawdziwe pytanie dotyczy tego, czym UE stanie się w przyszłości.
Dobrym modelem tego, czym może i powinna być UE – w duchu koncepcji Wspólnoty Narodów Schumana – jest Grupa Wyszehradzka (znana także jako „Czwórka Wyszehradzka”) – sojusz czterech krajów Europy Środkowej: Czech, Węgier, Polski i Słowacji, których celem jest rozwój współpracy w kwestiach gospodarczych, energetycznych i kulturalnych. Oznacza to, że te państwa środkowoeuropejskie mają swoje własne wartości i interesy i że – w ramach UE – te wartości i interesy należy chronić, o ile nie naruszają one bardzo ogólnie przyjętych zasad UE. Jednym z przykładów jest europejski kryzys imigracyjny z 2015 r., kiedy Grupa Wyszehradzka zgodnie z prawem odrzuciła unijne kwoty dystrybucyjne, blokując reakcję na poziomie UE.
Jednak postawmy sprawę jasno: argument nie jest tu za lub przeciw jakiejś konkretnej polityce publicznej prowadzonej przez jakiekolwiek państwo członkowskie UE, ale raczej na rzecz ogólnej zasady praw państw członkowskich UE do kształtowania polityki – samodzielnie lub w koalicjach – które mogą nie pokrywać się z koalicjami innych państw członkowskich – szczególnie tymi, które mają większy głos polityczny i wpływy w Brukseli.
W przyszłości organizacje regionalne, takie jak Czwórka Wyszehradzka – poza tym, że są zdecentralizowanymi modelami dla Unii Europejskiej jako całości – są jednym z najlepszych, politycznych sposobów, aby zapanować nad ekscesami UE, przy jednoczesnym dalszym wspieraniu i ochronie jej podstawowych zasad założycielskich . Kolejnym przedsięwzięciem w tym duchu jest „Inicjatywa Trójmorza” – forum 13 państw UE biegnących wzdłuż osi północ–południe od Bałtyku po Adriatyk i od Morza Czarnego po Europę Środkową – która ma potencjał, aby być właśnie tego typu wspólnotą spółdzielczą przewidzianą przez Schumana w koncepcji Wspólnoty Narodów.
Niektórzy obawiają się, że te stosunkowo nowe wysiłki, takie jak Inicjatywa Trójmorza, stworzą w regionie konkurencyjną przestrzeń geopolityczną, co zasadniczo osłabi Unię Europejską. Jeśli jednak przykład Czwórki Wyszehradzkiej jest jakimś wyznacznikiem – nie osłabi ona UE, ale pomoże sprawdzić i kontrolować jej polityczne ekscesy – zwłaszcza, że państwa Trójmorza mają znaczną siłę głosu w Radzie Unii Europejskiej.
Jednocześnie inicjatywy takie jak Trójmorze wzmocnią bardziej uzasadnione obszary władzy UE. Na przykład z ekonomicznego punktu widzenia projekty Trójmorza, takie jak autostrada Via Carpathia, korytarz Bałtyk-Adriatyk, projekt morski Rail 2 i proponowany projekt czesko-polskiego szybkiego pociągu, pomogą w wypełnieniu istniejącej od dawna w ramach organizacji europejskiej sieci transportowej programu zwanego TENS. Będą zatem faktycznie pracować nad realizacją wielu niezrealizowanych celów UE w zakresie współpracy.
Podsumowując, koncepcja Wspólnoty Narodów Roberta Schumana jest nadal realną możliwością dla Europy, zarówno pod względem politycznym, jak i gospodarczym. Alternatywne wysiłki i konfiguracje współpracy między państwami europejskimi, dalekie od umniejszania Unii Europejskiej, zapewnią UE model do naśladowania, jednocześnie umożliwiając poszczególnym państwom członkowskim współpracę w sposób pierwotnie zamierzony przez Schumana i ojców założycieli Europy.
Prof. David Reichardt
Artykuł ukazał się w październikowym numerze Schuman Optics Magazine
Anna Wiejak
Publikacja dzięki:
Magazyn Optyka Schumana (Schuman Optics Magazine)
wydawany przez Instytut Myśli Schumana.