Prasa niemiecka komentując przebieg wydarzeń w Polsce związanych z rocznicą wprowadzenia nad Wisłą stanu wojennego skupiła się na ponownym atakowaniu rządu Prawa i Sprawiedliwości. Media nagłaśniały antyrządową demonstrację KOD-u, ledwo wspominając lub celowo zapominając o wielotysięcznej manifestacji Prawa i Sprawiedliwości zorganizowanej w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.
Można rzec „Na zachodzie bez zmian”, bowiem każdy pretekst jest dobry, aby dowalić obecnemu polskiemu rządowi. Czołówki wszystkich niemieckich gazet informują o „dziesiątkach tysięcy demonstrantów przeciwko narodowo-konserwatywnemu rządowi PiS”, którzy wyszli na ulice polskich miast, aby sprzeciwić się niszczącej kraj polityce Jarosława Kaczyńskiego, natomiast albo przemilczają, albo informują zdawkowo o manifestacji prorządowej. Celem tych manipulacji jest stworzenie wrażenia, że zdecydowana większość Polaków jest przeciwna „pisowskiej dyktatorskiej władzy”. Program MDR należący do publicznej telewizji pokazuje antyrządowe demonstracje uwiarygodniając je rozmową z uczestnikiem marszu KOD Radomirem Szumełdą. Ten ostatni oczywiście opowiada bzdury, jak to obawia się, iż obecny polski rząd zmierza do dyktatury i idzie w takim samym kierunku jak turecki prezydent. Szumełdą z satysfakcją chwali się w niemieckich mediach tym, że po ich stronie stanęli m.in.: Lech Wałęsa, Władysław Frasyniuk czy Bogdan Lis.
Zawsze ośmieszać lub przeinaczać.
Metoda niemieckich mediów jest stosunkowo prosta – zawsze pokazywać PiS i Jarosława Kaczyńskiego w niekorzystnym świetle. Dlatego najczęściej publikowane zdjęcia z jego podobizną mają za zadanie albo go ośmieszać, pokazywać w krzywym zwierciadle, albo wręcz mają straszyć czytelników.
Inna metoda, to tak pokazywać zwolenników PiS-u, aby zawsze wśród niemieckiej opinii publicznej byli kojarzeni z zacofanymi katolikami, którzy przecież z założenia są antyeuropejscy i antynowocześni, co u Niemców od razu wzbudza poczucie niechęci (zawsze z różańcem, zawsze niezadowoleni i walczący o jakiś krzyż).
Można także tak informacjami manipulować, jak to zrobił portal prywatnej stacji telewizyjnej N-TV, który swój komentarz zatytułowany „Polska demonstruje przeciwko rządom PiS” (Polen demonstrieren gegen PiS-Regierung) zilustrował zdjęciem zwolenników PiS, demonstrujących przeciwko KOD-ziarzom (Na zdjęciu są widoczne transparenty m.in. klubów Gazety polskiej). Główne wiadomości w publicznej stacji ZDF wspomniały jedynie o proteście KOD-u, podobnie uczyniły inne niemieckojęzyczne media.
Polski rząd ubezwłasnowolniony.
Każda decyzja polskich władz, jeżeli nie podoba się berlińskiemu establishmentowi (także temu polskiemu, który ciągle ma nad Renem wyjątkowo dużo do powiedzenia) od razu jest zaciekle atakowana przez wszystkie media. Tak było w przypadku odwołania ze stanowiska dyrektora Instytutu Polskiego (IP) w Berlinie, Katarzyny Wielgi-Skolimowskiej, co od razu w Niemczech zostało nazwane skandalem. Niemieccy komentatorzy (oczywiście korzystając z opinii Gazety Wyborczej, Newsweeka czy portalu Natemat) uznały, że zwolnienie dotychczasowej dyrektor jest dowodem tego, że PiS zamierza zniszczyć polską kulturę. Część przedstawicieli berlińskiego środowiska kulturalnego wystosowało nawet list protestacyjny przeciwko tej decyzji, skierowany do polskiego ambasadora oraz do ministra Witolda Waszczykowskiego. List został zainspirowany w kręgach Muzeum Żydowskiego w Berlinie, ale podpisy pod nim złożyli także inni dyrektorzy berlińskich placówek kulturalnych m.in. szef biura festiwalowego Berliner Festspiele. W rozmowie z „Forum Polonijnym” wiceszefowi Związku Polaków w Niemczech Anna Wawrzyszko stwierdziła, że nie rozumie dlaczego to niemieckie środowiska kulturalne maja kształtować politykę polskiego rządu. „Jakim prawem ktoś w Berlinie ośmiela się wtrącać w suwerenne decyzje polskiego rządu – powiedziała nam Wawrzyszko – Zastanawiam się jak zareagowaliby Niemcy, gdyby im ktoś z innego kraju narzucał kogo mają zatrudniać w swoich instytucjach – dodał szefowa ZPwN.
Czesław Makulski.