Po wielu miesiącach wewnętrznych negocjacji rząd federalny zaprezentował nową “Strategię Bezpieczeństwa Narodowego Niemiec”. Jak poinformował kanclerz Olaf Scholz tego typu strategia została opracowana po raz pierwszy w powojennej historii Republiki Federalnej Niemiec. Zgodnie z najnowszą niemiecką koncepcją – obok tradycyjnej obrony granic jedną z najważniejszych kwestii bezpieczeństwa narodowego stała się globalna walka z potencjalnymi pandemiami, walka o ochronę klimatu, polityka społeczna i migracyjna, czy też walka z głodem. We własnej koncepcji Niemcy przeznaczają dla siebie rolę przewodnią w walce o bezpieczeństwo w Europie.
Nową strategię bezpieczeństwa na konferencji prasowej przedstawiło pięciu przedstawicieli rządu federalnego. Od lewej: minister finansów Christian Lindner, minister spraw zagranicznych Annalena Baerbocke, kanclerz federalny Olaf Schulz, minister obrony Boris Pistorius minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser.
Rząd koalicji SPD, Zielonych i FDP już w podpisanej w 2021 roku umowie koalicyjnej zapewnił, że w ciągu kilkunastu miesięcy przedstawi kompleksową strategię bezpieczeństwa narodowego. Z lekkim opóźnieniem dotrzymał słowa i czternastego czerwca zatwierdził kilkudziesięciostronicowy dokument, który w zasadzie jest strategiczną odpowiedzią na obecne zagrożenia ze szczególnym uwzględnieniem inwazji Rosji na Ukrainę. Strategia bezpieczeństwa ma na celu osiągnięcie współdziałania i interakcji wszystkich ośrodków i instrumentów, aby wzmocnić bezpieczeństwo Niemiec przed zagrożeniami. Olaf Scholz stwierdził, że nowa strategia jest czymś więcej niż zwykłą obronną polityką kraju i będzie się opierała na znacznie bardziej kompleksowym i systematycznym podejściu, które obejmie wiele działów i branż. Dokument stwierdza, że “bezpieczeństwo” to coś znacznie więcej niż tylko wojsko i dyplomacja i dlatego tym razem rząd postawił na całościową koncepcję strategii państwa w walce z wewnętrznymi i zewnętrznymi zagrożeniami. “Pomimo wszystkich zmian, głównym zadaniem państwa pozostaje bezkompromisowe zapewnienie bezpieczeństwa swoim obywatelom. Tu już nie chodzi tylko o obronę i Bundeswehrę, ale o cały zakres naszego bezpieczeństwa” – podkreślił Scholz podczas pierwszej oficjalnej publikacji dokumentu. Wcześniejsze koncepcje Federalnego Ministerstwa Obrony uwzględniały jedynie kwestie bezpieczeństwa zewnętrznego. Obecnie rząd określa strategię bezpieczeństwa jako “systematyczne całościowe podejście oparte na szerokiej koncepcji bezpieczeństwa”.
74. stronicowa niemiecka Strategii Bezpieczeństwa Narodowego
Niemiecka strategia bez obecności i udziału Polski.
Już na wstępie zaprezentowanej “Strategii Bezpieczeństwa Narodowego Niemiec” czytamy, że to właśnie Niemcy wnoszą ważny wkład za utrzymanie pokoju w Europie i na arenie międzynarodowej, ponadto wykazują się i nadal pragną się wykazywać szczególną odpowiedzialnością za bezpieczeństwo i stabilizację, a także za utrzymanie stabilnego i bezpiecznego życia obywateli. W dalszej części dokumentu twórcy przyznają, że są świadomi własnej (niemieckiej) historii i własnych win za wywołanie drugiej wojny światowej. W tym kontekście czytamy o wywołanym przez nich wyłomie w cywilizacji, który był przyczyną holokaustu. To właśnie ta niemiecka odpowiedzialność zobligowały Berlin do wzięcia odpowiedzialności za gwarantowanie prawa państwa Izrael do istnienia. Obecnie – jak czytamy w dokumencie – Niemcy żyją w pojednaniu ze wszystkim sąsiadami. W tym kontekście “nowa strategia” wspomina Francję, z którą to Niemcy – jak zapewniają – żyją w najgłębszej przyjaźni i pragną z tym krajem współpracować na arenie europejskiej. Rząd federalny przyznaje się także do sojuszu północnoatlantyckiego i do ścisłej współpracy z USA. Warto zaznaczyć, że w tej części dokumentu ani słowa nie ma o stosunkach polsko-niemieckich. To tak jakby wschodniego sąsiada Berlin nigdy nie miał i nadal nie miał. Wcześniej wspomniano o krzywdach Żydów, ale nikt nie wspomina ani o krzywdach, jakich doznała od niemieckich najeźdźców Polska w okresie drugiej wojny światowej, ani o ewentualnych niemieckich rekompensatach za wymordowanie milionów naszych rodaków, za zniszczenie kraju i za gigantyczny rabunek, jakiego dokonał niemiecki agresor. Ten temat nie istnieje. A dzisiaj w kwestii bezpieczeństwa w rejonie – sądząc po braku niemieckiego odniesienia do naszego kraju, Polska w tym zakresie nadal jest dla Berlina zupełnie nieistotna. Więc czym jest dziś dla Niemców Polska?
Obecna Polska – to raczej zagrożenie.
Jeżeli przyjrzymy się setkom wypowiedzi niemieckich polityków, dziesiątkom publicystycznych tekstów i audycji niemieckich mediów, czy też wysłuchamy analiz różnych niemieckich ekspertów, to zobaczymy, że obecna Polska rysuje się w Niemczech, jako wróg i jeden z poważniejszych zagrożeń dla niemieckiego bezpieczeństwa na frontach ideologicznych, obyczajowych i politycznych. W Parlamencie Europejskim (nie zapominając o własnych zdrajcach) to właśnie niemieckim politykom zawdzięczamy to, że spływają na nas od 2015 roku kary za karami. Niemcy na każdym kroku robią wszystko aby ukazać obecny polski rząd w jak najgorszym świetle.
Przykładów można mnożyć, ale weźmy jeden z ostatnich, czyli czerwcowe wręczenie nagrody Viadriny, przyznawanej przez Uniwersytet Europejski Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Tym razem otrzymał ją “za wybitne zasługi dla polsko-niemieckiego porozumienia i idei europejskiej” prof. Krzysztof Ruchniewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego, który jest dyrektorem Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy’ego Brandta na Uniwersytecie. Nagroda “Viadrina” dla Ruchniewicza w zasadzie nikogo nie dziwi i tylko potwierdza tezę, że niemieccy sponsorzy zrobią wszystko, aby pokazać swoją niechęć do obecnego rządu w Polsce. Nie jest tajemnicą dla nikogo, że Krzysztof Ruchniewicz jest zagorzałym przeciwnikiem wszystkiego, co reprezentuje obecny prawicowy polski rząd. Zawsze ostro krytykował pomysł domagania się od Niemiec reparacji wojennych. Dla każdego normalnego Polaka kwestia reparacji od Niemiec jest tak oczywista, że nawet się o tym nie dyskutuje, ale nie dla Ruchniewicza, który kwestionuje zasadność prawną tych roszczeń i zarzuca podawanie nieprawdy Biurze Analiz Sejmowych. W innej sprawie – Krzysztof Ruchniewicz ostre reakcje i powszechne potępienie dla używania fałszywego i obraźliwego dla Polski i Polaków określenia o jakoby “polskich obozach koncentracyjnych lub zagłady” nazwał “polską histerią”. Jednym słowem w tym roku nagrodę otrzymał kolejny “antypisowiec”.
Polski rząd i neoimperializm Rosji na jednym poziomie.
Laudację na cześć Krzysztofa Ruchniewicza wygłosił we Frankfurcie nad Odrą Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Trochę mówił o samym laureacie, ale większość swojej tyrady wykorzystał, aby zaatakować obecny polski rząd. Niemieccy organizatorzy uroczystości we Frankfurcie nad Odrą doskonale wiedzieli, co zawiera laudacja, która doskonale wpisała się w czynną frontową walkę z polskim rządem. Z ust Karskiego wszyscy usłyszeli, że obecny rząd w Polsce zrywa z wartościami pokojowej rewolucji, bowiem powołując do życia komisję specjalną do badania wpływów rosyjskich w Rzeczypospolitej Polskiej, próbuje nie tylko wzbudzić wrogość wobec opozycji, ale także powoduje destrukcję państwa. W dalszej części laudacji Karski bezczelnie porównuje polski rząd do rosyjskich imperialistów. “Agresywny neoimperializm Rosji, niszczenie demokracji przez nacjonalistycznych polityków w Polsce i na Węgrzech, ale także antyeuropejska, ksenofobiczna polityka partii ekstremistycznych na naszym kontynencie, także w Niemczech – wszystkie te siły posługują się historią do legitymizowania swoich autorytarnych roszczeń”. Basil Kerski jak wielu innych ulubieńców niemieckiej lewicy doskonale wpisał się w niemiecką politykę ciągłej ostrej krytyki wobec Polski, płynącej z Niemiec. W ten sposób Basil Karski wspólnie z Niemcami ustawił obecne polskie rządy, jako zagrożenie dla demokracji nad którą w wyniku działań obecnych władz zbierają się ciemne chmury. Nie można się dziwić, że w najnowszej “Strategii Bezpieczeństwa Narodowego Niemiec” nikt nie wspomina o Polsce, przecież to “właśnie od nas płynie zagrożenie”. Zdaniem Berlina, to my trujemy Odrę, to my trujemy środowiska eksploatując kopalnię w Turowie, to my łamiemy praworządność i niszczymy demokrację ….. itd.
Rosja jest jednak głównym zagrożeniem.
Jedno w niemieckiej polityce jest zupełnie nowe mianowicie to, że rząd federalny w najnowszej strategii bezpieczeństwa uznał Rosję za podstawowe zagrożenie dla pokoju międzynarodowego. W dokumencie czytamy m.in.: “Napaść Rosji na Ukrainę jest złamaniem międzynarodowego prawa i niszczeniem obecnego ładu bezpieczeństwa w Europie. Dzisiejsza Rosja jest i będzie w najbliższym czasie największym zagrożeniem dla pokoju i bezpieczeństwa w obszarze euro-atlantyckim”. Ale niemiecki dokument ani słowa nie wspomina o tym, że to właśnie ścisła dotychczasowa wieloletnie współpraca niemiecko-rosyjska doprowadziła do wyhodowania w Europie gigantycznego bandytę, jakim niewątpliwie jest reżim putinowski. W głównej mierze, to właśnie za niemieckie pieniądze Putin prowadzi dzisiaj wojnę przeciwko Ukrainie. Ale o tym ani słowa w “nowej niemieckiej strategii bezpieczeństwa”.
Rosja ostrzega Berlin.
W zasadzie nikogo to nie dziwi, bowiem żaden niemiecki polityk ani razu nie przyznał się do tego, iż dotychczasowa polityka Berlina wobec Moskwy była błędem i okazała się jedną wielką porażką. Politycy poprzednich rządów także milczą na ten temat, natomiast dzisiejsza opozycja jawnie przyznaję, że nadal z chęcią robiłaby interesy z Rosją. Ironicznie i bezczelnie zabrzmiały słowa niemieckiego kanclerza, które powiedział w Berlinie, że “Demokratyczny porządek powinien być chroniony przed bezprawnymi wpływami, a zależność od surowców i energii powinna być zmniejszana poprzez dywersyfikację dostaw i dlatego Niemcy apelują o potrzebę zmniejszenia wszelkiej zależności towarowej od innych krajów i zachęcają do utrzymywania rezerw strategicznych. Można by zapytać – Kto to mówi?
Najnowsza Strategia Bezpieczeństwa nie spodobała się w Moskwie. Siergiej Ławrow ostrzegł Niemcy przed poważnymi konsekwencjami uznawania Rosji za zagrożenie. “Trudno mi komentować działania i decyzje obecnych władz federalnych ale są one nielogiczne i nie kierują się interesami własnych obywateli” – powiedział Ławrow odnosząc się do zaprezentowanej niemieckiej strategii. Rosyjski minister spraw zagranicznych miał powiedzieć, że Berlin – jak zapewnia – broniąc europejskich wartości na Ukrainie w rzeczywistości uznaje za korzystny powrót tam narodowego socjalizmu.
Chiny także niebezpieczne.
Eksperci od razu spostrzegli, że nowy dokument przedstawił jedynie ogólne podejście rządu do potencjalnych zagrożeń, ale nie zagłębił się w szczegóły polityki ani wewnętrznej, ani zagranicznej. Urzędnicy poszczególnych resortów planują w najbliższym czasie opracować bardziej szczegółowe strategie na późniejszym etapie. Niemiecka strategia bezpieczeństwa widzi zagrożenia płynące z Chin, jednak określa ten kraj jednocześnie, jako partner, konkurent i systematyczny rywal. (Eksperci przyznają, że jest to wyjątkowo delikatne określenie wobec obecnej agresywnej i niebezpiecznej roli, jaką odgrywa kraj środka na arenie międzynarodowej). Niemcy zaznaczyły w strategii, że Chiny stanowią coraz większe zagrożenie dla światowego bezpieczeństwa, gdyż agresywnie walczą o dominację w Azji i starają się wykorzystać swoją potęgę gospodarczą do osiągnięcia celów politycznych. W dokumencie podkreślono, że ostatnio co prawda elementy rywalizacji znacznie się nasiliły, ale pomimo to – jak czytamy w niemieckiej strategii bezpieczeństwa – Chiny nadal pozostają partnerem, bez którego nie można rozwiązać wielu najpilniejszych globalnych wyzwań tego świata. Podczas konferencji prasowej Olaf Scholz poinformował, że jego rząd już wkrótce opracuje konkretną strategię wobec Chin.
Kryzys klimatyczny oraz walka o prawa kobiet.
Jedna z kolejnych tez “Strategii Bezpieczeństwa Narodowego Niemiec” brzmi, że także następujące po sobie kolejne kryzysy klimatyczne zagrażają naszemu życiu i jednocześnie zagrażają naszej gospodarce. Rząd federalny zapowiada walkę z tymi kryzysami, aby zwiększyć nasze (czyli obywateli) bezpieczeństwo. Okazuje się, że obok ewentualnych wojen i ewentualnych konfliktów zbrojnych, wielkim zagrożeniem dla Niemiec i Europy jest ocieplenie klimatu i systematyczne niszczenie naturalnego środowiska, które zagraża egzystencji milionów ludzi – czytamy w rządowym dokumencie. Niemiecki rząd zapowiada więc walkę na arenie międzynarodowej z globalną emisją gazów cieplarnianych. Niemcy będą walczyć o zrównoważoną i sprawiedliwą zieloną transformację, która – jak czytamy – będzie nie tylko czysta, ale także uniezależni nas od innych.
Warto zwrócić uwagę na jedno zdanie w dokumencie, gdzie Niemcy wprost piszą, że aby sprostać globalnym wymaganiom w kwestii klimatu należało będzie nakłonić do tego wszystkie kraje. Rząd federalny zamierza tak właśnie postępować – chociaż na razie nie wskazuje jakimi chce to zrobić sposobami i jakie ewentualne kary będzie stosował wobec niechętnych tej niemieckiej drodze. Szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock postawiła sprawę jaśniej i stwierdziła wprost, że Berlin weźmie na siebie większą odpowiedzialność za wszystkie kraje (mowa o krajach na całym świecie) które są bardziej wrażliwe i bardziej narażone niż Niemcy pod względem kryzysu klimatycznego i pod względem wyzwań regionalnych.
Zwiększymy pieniądze na obronność …. Ale może później.
Niemcy w dokumencie przypomniały, co prawda o potrzebie wzmacniania Bundeswehry, czyli o przeznaczeniu minimum 2 proc. PKB na cele obronne, ale zaznaczyły, że będzie to dokonane w perspektywie długoterminowej (czyli nie wiadomo jakiej). Przewodnicząca komisji obrony w Bundestagu Marie-Agnes Strack-Zimmermann z FDP stwierdziła, że wydawanie dwóch procent PKB na obronność jest koniecznym minimum. “Musimy inwestować w obronność bez zbędnych i żadnych wymówek, dwa procent to minimum którego oczekują od nas sojusznicy z NATO” – powiedziała Strack-Zimmermann w publicznej telewizji i dodała, że inwestycje w bezpieczeństwo są dobrze wydanymi pieniędzmi. Rzeczywistość jednak już nie jest tak różowa, bowiem nawet obecny szef niemieckiej obrony minister Boris Pistorius przyznaje, że Niemcy się wywiążą z obiecanych dwóch procent w ciągu nadchodzących kilku lat. Czyli mamy ponownie do czynienia z niemieckimi obiecankami. Pistorius zapewnił, że wydatki na obronność będą systematycznie wzrastały od zaraz przez najbliższe lata aż osiągną dwuprocentowy cel.
Jednak na razie niemiecka bundeswera jest bezbronna i rozbrojona. Wojsko jest niedoinwestowanie i nie jest w stanie spełnić swoich zadań obronnych. USA oraz natowscy sojusznicy od lat domagają się od Niemiec wydatków na obronność w wysokości 2 proc. PKB, co wynika z podpisanych sojuszniczych zobowiązań. Niemcy nie spełniają tych zobowiązań i obecnie wydają na obronność 1.5 proc. PKB.
Niemcy nadal chcą przewodzić Europy.
Jedno zdanie umieszczone w strategii bezpieczeństwa narodowego brzmi wyjątkowo groźnie, mianowicie zapis mówiący o tym, że to rząd federalny odgrywa wiodącą rolę w Europie i to na Niemczech oparta będzie strategia europejskiego bezpieczeństwa, bowiem Niemcy to pewny siebie kraj, silny gospodarczo, ze skonsolidowaną demokracją, który posiada silnych partnerów w Europie i na całym świecie. Z niemieckiej strategii dowiadujemy się, że Niemcy wnoszą szczególny wkład w bezpieczeństwo europejskie, że są odpowiedzialne za pokój i dobrobyt.
Dokument stwierdza poza tym, że Bundeswera jest kamieniem węgielnym Europy. Tak to ta sama Bundeswera która – co przyznają sami dowódcy – jest w zasadzie od lat rozbrojona, więc niezdolna do jakichkolwiek działań. Brakuje zarówno ludzi, jaki i sprawnego sprzętu. Bundeswera obecnie liczy około 180 tys. żołnierzy, a do 2031 roku stan armii ma zostać zwiększony do 203. tys. żołnierzy. Aby urzeczywistnić niemieckie plany konieczny jest pobór minimum 20 tys. żołnierzy rocznie. Eksperci twierdzą, że jest to nie możliwe.
Berlin chce rządzić.
Nie zważając na popełnione błędy w postępowaniu z Rosją, nie zważając na słabość własnej armii, Berlin nadal zamierza narzucać własną polityczną wolę innym krajom. Ponownie mówi o zintegrowanej i zjednoczonej Unii Europejskiej pod niemieckim przywództwem, która będzie zdolna do działania na arenie międzynarodowej. “Rząd Federalny opowiada się za dalszą integracją EU za jej spójnością oraz za jej poszerzeniem o kraje Bałkanów Zachodnich, Mołdawię i Ukrainę, a w dalszej perspektywie o Gruzję” – czytamy w dokumencie. Opowiedzenie się za krajami bałkańskimi, Mołdawią i Ukrainą jest jak najbardziej w porządku, ale słowa o dalszej integracji Unii, szczególnie z podkreśleniem, że to odbędzie się pod niemieckim przywództwem już są wyjątkowo groźne. Dwudziestego czwartego lutego mieliśmy doskonały przykład czym kończy się niemieckie przywództwo polityczne.
Waldemar Maszewski.