Fragmenty wykładu ks. Ryszarda Szymanika …..

Program Schumana

2025-02-25_104109

ojciec RYSZARD SZYMANIK Chrystusowiec

Chciałem ogłosić, że 19 czerwca 2021 roku, czyli w dniu ogłoszenia przez Watykan dekretu o heroiczności cnót Czcigodnego Sługi Bożego Roberta Schumana, Duch Święty przez Kościół dał nam program, nazwany „Programem świętego w garniturze”. To jest konkretny program na życie w duchu Roberta Schumana.

Całe życie jest polityką. Polityka nie ogranicza się tylko do Sejmu czy telewizji, ale całe nasze życie jest polityką. Nasze życie potrzebuje tego programu i ten program jest dany przez Kościół na przykładzie Schumana.

Popatrz, co ten program zawiera. Pierwszy punkt: przypomnij sobie, że jesteś istotą duchową – nie tylko cielesną, nie tylko psychiczną. Te trzy wymiary twojej osoby muszą być zintegrowane, stanowić jakąś jedność w tobie. Skąd wypływała duchowość Roberta Schumana? Miała ona kilka źródeł, z których pierwszym byli rodzice. Byli to praktykujący katolicy, a szczególnie matka, otwarta na odnowę religijną zainaugurowaną przez ówczesnych papieży, kładących nacisk na uważną lekturę Pisma Świętego, pobożność maryjną i regularne przystępowanie do sakramentów. Popatrzcie, to jest program, który my, katolicy, żeśmy odłożyli do lamusa, a lepszego programu nie mamy.

W życiu Roberta Schumana przez długi czas nie działo się nic spektakularnego, zaś wszystkie ważne sprawy przyszły po sześćdziesiątce. W książce „Stowarzyszenie umarłych poetów” pewien uczeń opisuje dyrektora szkoły jako dziadusia mającego sześćdziesiąt lat. Ja myślę: to i ja jestem już taki dziaduś. Stąd tak mnie uderzyła informacja, że u Schumana wszystko zaczęło się dopiero po sześćdziesiątce.

Dziadusie, babcie, obudźmy się!

Ktoś w nałogu, a nawet zatopiony ideologią. Widzisz go na tych paradach. Pojechał, ideologia go opanowała. System manipulacji jest bardzo potężny. I to jest punkt pierwszy, ponieważ rodzina jest tak ważna. Musimy naprawdę tej rodzinie pomóc. (…) To jest pierwsza sprawa: rodzina, matki dzieci. Jak widzicie zaniedbane, szczególnie moralnie, to nie tylko wzdychać i lamentować, ale się zbliżyć do tych dzieci. Coś dla nich wymyślić, żeby one przyszły. Nie tylko potępiać.

Filar drugi duchowości wyrasta u Schumana z lat studenckich spędzonych na uniwersytetach niemieckich, kiedy należał do katolickiego stowarzyszenia studenckiego Unitas. To stowarzyszenie, w odróżnieniu od wielu nacjonalistycznych, laickich, czy otwarcie antyreligijnych, prowadziło dysputy o religii i życiu duchowym. Co tydzień była przygotowywana konferencja na temat nauczania Kościoła i żywotów świętych. I to jest program, który trzeba wziąć do siebie.

Robert Schuman dotleniał się codziennie godzinną lekturą Pisma Świętego, bo go tego nauczyła matka. Nie będziesz miał siły, jak nie będziesz się karmił Słowem Bożym. Robert Schuman był małomówny; zachęcali go, żeby spisywał swoje życie, a on nie spisywał. On był. Gdy Mojżesz pytał Boga w krzaku gorejącym: “Kim jesteś?”, to Bóg się objawił jako Ten, Który Jest. Czyli: być. Nie martw się, co będą pisać, nie martw się nawet, że wszystkie twoje grzechy wypiszą i umieszczą na słupie ogłoszeniowym. A niech sobie umieszczają. Jeżeli kogoś interesuje, jakie są moje grzechy, niech sobie przeczyta – wyspowiadam mu się. Bo dzisiaj diabeł tak zamyka usta. I dlatego trzeba ludzi, którzy będą ewangeliczni. To jest program. Ten program jest bardzo piękny, ale wymagający. Schuman godzinę wcześniej przychodził do pracy, a wcześniej do kościoła na poranną Mszę świętą. Był ministrem w rządzie z komunistami, a codziennie chodził do Kościoła. Nie obchodziło go, co na ten temat powiedzą. A nikt nigdy mu nie powiedział, aby tam nie chodził. Bo ludzie widzą, skąd płynie jego moc. I to jest program. To jest ciężki program, ale skuteczny.

Trzecim duchowym filarem była filozofia chrześcijańska, czyli ludzie, którzy pomogli mu rozumieć świat. Bo filozof pomaga rozumieć świat i to, co się dzieje wokół. Wielu z nas nawet Komunię przyjmuje codziennie, ale nie rozumie świata. A trzeba świat rozumieć. Robert Schuman rozumiał świat. Dlatego przekonywał do siebie najbardziej oddalonych.

Rozumiał ich. Trzeba rozumieć, że ktoś zamieni współżycie z kobietą na kontakt cielesny z mężczyzną. Trzeba to zrozumieć, nie pochwalać, ale rozumieć, że może coś takiego być. I to nie jest powód, by krzyczeć: “Jezu! Jezu!” i uciekać. Trzeba zachowywać spokój i rozumieć świat, że może w głowie coś się przestawić i człowiek na jakiś czas pobłądzi.

Ileż nasz Pan Bóg widzi, jak każdy z nas co rusz pobłądzi. Ileż widzi naszych różnych zachowań – musi tym być osłabiony do kwadratu. I czy On nie mógłby tu latać po Odolanowie i z tego powodu biadolić? Mógłby, ale nie robi tego. Bo On zna życie. Dlatego my musimy rozumieć życie, kochani. W tym Robertowi Schumanowi pomogli ludzie inteligentni, z różnych dziedzin. On ich lubił słuchać.

Kolejny, czwarty filar rozwoju Roberta Schumana to byli dobrzy kapłani. A Bóg postawił na drodze Schumana dobrych kapłanów. I stawia kapłanów na naszych drogach. I to jest program. Jak widzisz, że ktoś walczy z kapłanem, nawet jeśli jest prezydentem, premierem, to nie krzyczeć, ale pomyśleć, jak do niego można dotrzeć. Mnie, prostego człowieka, nikt do niego nie dopuści. Jak dotrzeć, żeby mu powiedzieć: Robert Schuman był kimś dlatego, że spotykał dobrych kapłanów. “I ty myślisz, że ty będziesz kimś, jak ty będziesz odrzucał kapłanów?” -tak mu powiedzieć.

Dlaczego nasi europosłowie, nawet z PiS-u, nic nie mówią o Schumanie? Oni tam siedzą rozczarowani, a ich gadania nie chcą słuchać ani Niemcy, ani Francuzi. A gdyby mówili: popatrzmy na naszego ojca założyciela, Czcigodnego Sługę Bożego Roberta Schumana. Popatrzmy, i co widzimy? A zamiast tego jest darcie się nie wiadomo po co. Oni nie będą tego słuchać, bo ich własna pycha im na to nie pozwoli. Ale jakby im wskazać na Schumana, to może zdobędą się na refleksję. Dlatego Duch Święty daje taki program.

Schuman nigdy nie mówił o sobie i o swojej wierze; sam nigdy niczego o sobie nie napisał. Odmówił pisania pamiętników, żeby nie gloryfikować siebie, nie uchybić miłosierdziu wobec politycznych przeciwników. Zostały jednak poruszające świadectwa o nim, w tym spisane przez jego politycznych przeciwników, a więc na pewno nie stronnicze.

Pani Stanicka-Apostoł w swoim artykule najpierw przytacza słowa byłego prezydenta François Mitteranda, agnostyka, który tak powiedział o Schumanie:„Był to człowiek dyskretny i dobry, który czerpał natchnienie ze swojej głębokiej wiary. Był politykiem, ale jego życie podlegało rytmowi wymykającemu się politycznym zawirowaniom. Wstawał wcześnie rano, siadał za biurkiem opróżnionym z wszelkich papierów, zatapiając się w długiej medytacji, której nikt nie mógł zakłócić”. I tu my też byśmy się musieli uczyć, bo my ciągle za czymś lecimy. Nawet gdy się spotkamy, żeby się dotleniać, to nadal ciągle za czymś lecimy. I ani tu nic nie złapiemy, ani tam. Sroki za ogon nie uchwycisz. I dalej ze wspomnień Mitteranda: „Nie wiedział, co to gniew, chowanie urazów, mimo że musiał znosić nienawiść wielu ludzi”.

To, co mówiłem: nie dać się nastawić negatywnie nawet do osoby, która nie jest z mojego obozu. Żeby nie wiem co robiła, starała się by ją znielubić, to jednak nie dać się nastawić. To jest program, kochani. To jest bardzo konkretny program. Nawet możecie go stosować tu, w Odolanowie. Jesteśmy z różnych środowisk, na co dzień macie wokół siebie różne postawy, a w tym nie możecie do nikogo być nastawieni negatywnie.

Kolejne wspomnienie o Schumanie zapisał André Philip, protestant, socjalista: „Uderzyło mnie w nim promieniowanie jego życia wewnętrznego. Czuło się w nim człowieka świętego, bez osobistych pragnień, bez ambicji”. Widzicie, bo nieraz nasi przeciwnicy widzą, że przychodzimy do nich z takimi ambicjami, że nie daj Boże żeby się nie zgodził. Bo jak się nie zgodzisz… To jest program, kochani. To jest program. Wracamy do wspomnienia: „Czuło się w nim człowieka świętego, bez osobistych pragnień, bez ambicji, człowieka całkowicie szczerego i wielkiej pokory intelektualnej, którego jedynym dążeniem była służba tu i teraz. W rozgorączkowanej atmosferze parlamentarnych debat niezwykle odświeżające było obcowanie z człowiekiem nieustannie gotowym do dialogu”.

To jest coś niesamowitego. Nieustannie być gotowym do dialogu. Mieć taką opinię. Kimś takim powinien być przełożony w domu. Ja jestem przełożonym domu zakonnego. Mój program to nieustannie być gotowym do dialogu z braćmi. Nie być tylko strażnikiem regulaminu. Życie jest znacznie bogatsze od zapisów regulaminu, a trzeba znać życie, rozumieć życie. I dalej czytamy w relacji: „Próbował przekonywać do swoich racji zawsze ze spokojem i ogromną kurtuazją. Chcąc osiągnąć cel nigdy nie użył wulgarnego środka. Nie wyolbrzymiał wagi argumentów ani nie podnosił głosu”. Ja nieraz podnoszę głos, ale nie po to, żeby zwrócić na siebie uwagę, tylko żebyśmy odczuli, że mówię o czymś ważnym. A wszystko to jest tak ważne. Gdy idziemy, to jest nasz program. Aby uzyskać pomoc w konkretnej sytuacji, musimy pójść do kogoś znaczącego w naszej miejscowości. I pamiętajcie, że po tonacji głosu, po barwie głosu ludzie się orientują. Barwa, ton, wszystko do ludzi mówi. I Robert Schuman takim był. A wspomina go socjalista, z przeciwnego obozu politycznego. I dalej: „Nie afiszował się z wiarą, nie ukrywał jej, nie bał się ludzkich sądów”. To jest dla nas bardzo ważna uwaga: nie bać się ludzkich sądów. Czasem tak powiadam, że gdyby wyszły na jaw wszystkie moje zachowania, to w kościele może by została tylko jedna kobieta. Mówią: ksiądz przesadza. Owszem, przesadzam, ale też nie czuję się doskonały. Ja nie jestem aniołem. Gdy obejmowałem probostwo w Płotach, to ogłosiłem: ja nie jestem aniołem. Ja jestem nieraz słabszy jeszcze jak wy. Idę z wami drogą wiary. I to jest właśnie konkretny program.

Francja to kraj laicki i tu można usłyszeć: “Przestań z tym Schumanem”. Ja mam przestać z moim ojcem założycielem? Trzeba wchodzić w dialog. Trzeba rozmawiać. Gdy idziesz, a ktoś ci mówi, żeby przestać już z tym Schumanem, to się nie poddawaj. Sam Schuman w 1955 roku był jako premier Francji z wizytą w Wielkim Tygodniu w Jerozolimie, i gdy był na procesji i nieśli krzyż, to on wziął też ten krzyż i poniósł do kolejnej stacji. I może nawet nie pomyślał, że jest przepis, iż członkowie rządu we Francji nigdy publicznie nie mogą okazać swojej wiary. Tak jest do dzisiaj. Jak będziesz człowiekiem zadbanym duchowo, fizycznie, moralnie, to jak znajdziesz figurkę Nepomucena, w cudzysłowie, to ją odnawiaj, a tą figurką Nepomucena może być dziecko z bardzo zagubionych rodziców.

Już na koniec, byłem prefektem w katolickim liceum w Stargardzie. To liceum już zlikwidowali. Prezydent miasta, były komunista, zachęcał, byśmy wzięli ten opuszczony budynek po byłej tysiąclatce i coś z nim zrobili, a ci z prawicy nigdy nie potrafili nam w niczym pomóc. Zawsze się bali. Istotne, że tej szkole katolickiej pomagali raczej ludzie z SLD. To nam przypomina: nie dajcie się nastawić, szukajcie porozumienia z każdym człowiekiem. Do tej naszej szkoły przychodziła młodzież z bardzo rozbitych rodzin, na zasadzie: “Daj go do katolika, może coś z niego zrobią”. Nie przychodzili tam uczniowie ze świadectwami z czerwonym paskiem. Mówili: “Katolik? Tam plewa idzie”. A ja zawsze mówiłem nauczycielom: “Nie patrzeć na to”.Nieraz myślimy, że nas nikt nie słucha. A tymczasem nas słuchają. To jest program na nasze czasy. Kościół nam pokazuje Roberta Schumana. Ja dlatego dziś wam o nim mówię, żeby wam to namalować przed oczami. Żebyście mieli się do kogo odwołać w szukaniu tych figurek Nepomucena w waszej miejscowości – na przykład dzieci, które zalała fala pornografii, narkotyków. Robienie rabanu nic nie da. Potrzebna jest dyskrecja. Pamiętacie, jak do Pana Jezusa przyszedł Filip i On mówi: “Widziałem cię tam pod drzewem”. O, to ty mnie widziałeś pod drzewem i co, tu teraz mnie chcesz widzieć? Jezus odwołał się tak dyskretnie: widziałem cię pod tym drzewem. Nie wiem co tam się działo, nikt nie wie do dzisiaj, co takiego Pan Jezus mu tam uświadomił. Nie wiemy. Ale Filip, jak przylgnął do Niego, to oddał własne życie. Bo tak go potraktował: dyskretnie i pięknie. I to jest program, kochani. W ramach tego programu to najpierw wymagać od siebie. Żeby się dotleniać, żeby być taką osobowością – nie taką samą, ale uczyć się od tego człowieka, co po sześćdziesiątce mu przyszło najważniejsze rzeczy robić.

Trzeba ludzi wydobywać z fali powodziowej. A nawet takiego biznesmena, którego zalewa fala kasy. Ja znam kilku takich. Dzwonię do nich co jakiś czas i mówię, żeby było jasne, że dzisiaj nie po kasę. Ale pytam: “Gdzie ty jesteś? Bo ja już długo nie słyszałem twojego głosu”. I, kochani, to jest właśnie program dla Schumanowców. Nieraz zalewa fala tej kasy, tego zysku. Kochani, jak ci ludzie potrzebują ducha Schumana, że będą rozumieli to życie. Na chłopa działa to, że widzi kupkę kasy. Ale jak mu odbije lęk przed stratą kasy, i nie będzie mógł spać, i będzie wszędzie latał, i nikt mu nie pomoże, to oby Duch Święty go przyprowadził, jak jednego takiego przyprowadził do mnie w Płotach. Mówi mi: “Ja spać nie mogę, nie wiem, proszę księdza co się dzieje. Ja się boję, że ja zgłupieję”. Ja mówię: “Kochany, dziękuj Bogu, że psychika tak cię ratuje. Dobrze, że masz te obawy. Teraz jest czas, by to wszystko odłożyć, te przeciążenia ściągnąć z twojej głowy”. On pyta: “Jak?”. A ja mu: “Będziesz mi opowiadał, i tak będziesz ściągał te obciążenia ze swojego łba”. On pyta: “To co ja mam mówić?”. “No, będziesz mi opowiadał, godzinę dziennie, i to będzie ściąganie tego obciążenia”. “Ale co?”. “To, co tam w głowie siedzi”. Nie posłuchał, kochani. Do dzisiaj nie posłuchał. Pojechał do kliniki, zapłacił duże pieniądze, bo go na to stać, zrobili mu wyniki, wszystko mu powyjaśniali, co ma jaki wpływ na człowieka, jakie tu ma odchyły, i że za tyle a tyle tysięcy możemy to wyrównać. Ładnie go tam wyrównali, no i gość poleciał. Przeczekamy, kiedy znowu przyjdą przeciążenia. Ale jak go widzę, to mówię: słuchaj, nie należy lekceważyć przeciążeń, bo czasami się tak przeciąży, że już nawet ta klinika do normy cię nie przywróci. Dziękuję pani Anecie za ten przykład z figurą Nepomucena, bo sobie uświadomiłem, czemu ludzie budują i kochają takie figury. On jest od wszelkich powodzi. Nie tylko od wody. Ale również od pożądliwości, bo jak zaleje woda pożądliwości, to – ludzie! Od chcicy, na przykład względem alkoholu, i dla takich Nepomucen to jest wielki orędownik. Schumanowcy muszą docierać do ludzi i mówić: Nepomucen mnie do ciebie wysłał, bo ciebie zalewa. Niektórzy mówią: “Krew mnie zalewa”, a my to właśnie mamy widzieć, i spieszyć z pomocą wysłani przez Nepomucena.

2025-02-25_104202

ojciec RYSZARD SZYMANIK Chrystusowiec

Fragmenty wykładu ks. Ryszarda Szymanika wygłoszonego na seminarium Powszechnego Uniwersytetu Nauczania Chrześcijańsko-Społecznego w oprac. dr. Marka Oktaby i Anny Wiejak

Tekst nie był autoryzowany.

Publikacja dzięki:

Magazyn Optyka Schumana (Schuman Optics Magazine)

wydawany przez Instytut Myśli Schumana.