Francuski think tank Terra Nova zaleca przyjmowanie każdego roku setek tysięcy migrantów, aby zapewnić „zrównoważony rozwój francuskiego modelu społecznego”. Według modeli zaprezentowanych przez organizację co roku, do 2040-2050 r., należy przyjąć od 250 000 do 310 000 imigrantów, aby utrzymać odpowiedni stosunek pracujących do niepracujących w populacji kraju. W dłuższej perspektywie tego rodzaju polityka musi doprowadzić do nieodwracalnych zmian społecznych. Na taki scenariusz nie zgadza się większość francuskiego społeczeństwa.
Zdecydowana większość ankietowanych przez Terra Nova sprzeciwia się przyjmowaniu nowych imigrantów do Francji (55%), podczas gdy za przyjęciem opowiada się jedynie 30%. 15% nie wyraziło opinii w tej sprawie. Gdy jednak Francuzom przedstawiono hipotezę „wybranej” imigracji opartej na potrzebach gospodarczych kraju, obraz był jednak zupełnie inny: 43% opowiadało się za nią, podczas gdy 41% było jej przeciwnych, argumentując, że „wszelka imigracja powinna zostać ograniczona”. Imigrację zarobkową postrzega się zatem we Francji inaczej niż inne formy imigracji.
Równowaga ulega zmianie, gdy mówimy o imigracji kwalifikowanej – wynik przeciwników „wszelkiej imigracji” spada z 41% do 33% (-8 pkt), a wynik zwolenników wzrasta niemal tak samo (z 43% do 50%, +7 pkt). Zgodnie z oczekiwaniami otwartość na wykwalifikowaną imigrację „wybraną” jest większa niż otwartość na imigrację „wybraną” osób nisko wykwalifikowanych, która pozostaje bliska średniej (42% za i 40% przeciw). Wśród ankietowanych kadra kierownicza najbardziej opowiada się za wykwalifikowaną imigracją „wybraną” (64%), jednocześnie odczuwając największe obawy związane z możliwą konkurencją na rynku pracy. Szczególnie pozytywnie wypowiadają się o tym emeryci (54%).
Gdy zapytano Francuzów, jaki wpływ ich zdaniem ma imigracja zarobkowa na francuską gospodarkę, tylko 39% odpowiedziało, że imigracja zarobkowa ma negatywny wpływ. 60% respondentów uważa, że ma on albo pozytywny wpływ (36%), albo żaden (24%).
Zastępowalność pokoleń
Od 1950 roku wskaźnik śmiertelności we Francji utrzymuje się na zaskakująco stabilnym poziomie: 550 000 zgonów rocznie przy wzroście populacji o ponad 50%. Jednak w 2023 roku liczba zgonów znacznie wzrosła, osiągając 640 000. Szacuje się, że w roku 2030 liczba ta wzrośnie do 690 000, w roku 2035 do 740 000, a w roku 2040 do 770 000 (ze szczytem 780 000 około roku 2045). Badanie wykonane przez Hakima El Karoui i Jubę Ihaddadena na próbie 2000 Francuzów powyżej 18 roku życia pokazało, że aby osiągnąć stabilność w wypłacaniu świadczeń społecznych, Francja musiałaby nadal przyjmować niemal tak dużą liczbę imigrantów, jak robi to obecnie.
„Imigranci odgrywają już istotną rolę w zapewnieniu wzrostu populacji Francji, dzięki swojemu wkładowi netto i nowym narodzinom dzieci, których co najmniej jedno z rodziców jest imigrantem. Im bardziej pogarsza się sytuacja demograficzna, tym bardziej decydujący będzie ich wkład w równoważenie rachunków społecznych i zaspokajanie zapotrzebowania kraju na siłę roboczą” – przekonują analitycy ośrodka Terra Nova w wydanym w maju raporcie.
„Jeśli chcemy uniknąć śmiertelnych następstw dla naszej umowy społecznej, będziemy musieli nadal przyjmować imigrantów do naszego kraju. Niekoniecznie więcej niż w ostatnich latach, ale na pewno lepiej niż dzisiaj i poprzez bardziej wyraźne i zorganizowane dążenie do zaspokojenia naszych potrzeb ekonomicznych. Wiąże się to z przeglądem różnych kanałów naszej polityki migracyjnej, rozważeniem partnerstw szkoleniowych z krajami pochodzenia, uregulowaniem liczby nielegalnych pracowników, którzy obecnie pracują w zawodach cieszących się dużym popytem, oraz lepszą integracją imigrantów, którzy już są obecni na naszym terytorium” – dodają.
W ich ocenie polityka migracyjna nie może być wyłączną odpowiedzialnością Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które obecnie ma tylko jeden cel: spowolnienie napływu imigrantów. „Odnotowuje się wiele nadużyć (głównie próby uzyskania pozwolenia na pobyt w ramach procedury azylowej dla osób, które ewidentnie nie mają podstaw do uzyskania ochrony), a ponadto zdarzają się nieudokumentowani imigranci, mimo że wielu z nich pracuje w sektorach poddawanych presji. W tym sensie ministerstwo prowadzi legalną i zgodną z prawem pracę monitorującą. Jednak Ministerstwo Pracy i Spraw Socjalnych musi raz jeszcze zabrać głos w sprawie umożliwienia większej imigracji zarobkowej” – przekonują.
Proimigracyjna propaganda odrzucona
W obliczu tego kolejnego produktu proimigracyjnej propagandy, Obserwatorium Imigracji i Demografii, którego celem jest informowanie debaty na temat imigracji za pomocą rygorystycznych, opartych na danych z badań, opublikowało replikę mającą na celu rozwianie mitu, że imigracja jest jedynym rozwiązaniem i jedyną przyszłością dla społeczeństw europejskich.
Obserwatorium obala argument lewicowego think tanku, między innymi atakując jego stronniczość metodologiczną. Raport Terra Nova zakłada, że wskaźnik zatrudnienia populacji imigrantów jest taki sam jak populacji francuskiej. Jednak absolutnie tak nie jest. „Wskaźnik zatrudnienia cudzoziemców spoza Unii Europejskiej — tych, których dotyczy polityka imigracyjna, którą badanie ma na celu ukierunkować — jest we Francji o prawie 10 punktów niższy niż obywateli francuskich” — zauważa Nicolas Pouvreau-Monti w swoim artykule we francuskim „Le Figaro”, dodając, że jest to jeden z najniższych wskaźników wśród wszystkich krajów UE. Zaledwie połowa cudzoziemców spoza Europy mieszkających obecnie we Francji jest faktycznie zatrudniona. A z dziesięciu zezwoleń na pobyt wydanych we Francji dzisiaj tylko jedno jest wydane ze względów ekonomicznych. W tych okolicznościach — które są rzeczywiste, a nie wyobrażone — jak ktokolwiek może uczciwie twierdzić, że imigracja jest motorem zatrudnienia? – pyta ekspert.
Brak logiki
Lewica – i to nie tylko we Francji – woli mówić o „poczuciu niepewności” w obliczu zalewu migrantów niż o powszechnej przestępczości tych ostatnich i to bardzo mocno wybrzmiało z powyższego raportu. Warto przy tym zauważyć, że proimigracyjnej narracji towarzyszy antynatalistyczna narracja wobec rdzennych Francuzów. Francja jako pierwszy kraj na świecie wpisała w 2024 roku zabijanie dzieci poczętych do swojej Konstytucji. I tak podczas gdy muzułmańskie żony ustawiają się w kolejkach po zasiłki na dzieci, Francuzki stoją w kolejkach do klinik aborcyjnych. Każdego roku w tym kraju wykonywanych jest około 250 tys. aborcji, czyli mniej więcej tyle, ile lewica chce sprowadzać imigrantów.
Podobne zjawisko możemy zresztą obserwować w całej Europie, przy czym liczba dzieci zabijanych w łonach matek różni się w zależności od kraju. Jednocześnie promowane są tzw. alternatywne formy rodziny, które nie mogą zapewnić ciągłości pokoleniowej. Gdyby Francja, czy inne kraje UE, zdecydowały się wspierać rodzinę i macierzyństwo, nie miałyby problemów demograficznych, ale względy ideologiczne najwyraźniej przeważają nad logiką i zdrowym rozsądkiem. Warto też zwrócić uwagę, iż taka postawa wynika również z międzynarodowych zobowiązań – zarówno Unia Europejska, jak i ONZ czy WHO narzuca tym państwom zrównoważony rozwój, jednym z trzonów którego jest właśnie zabijanie dzieci w łonach matek i wspieranie ruchów migracyjnych.
Anna Wiejak
Publikacja dzięki:
Magazyn Optyka Schumana (Schuman Optics Magazine)
wydawany przez Instytut Myśli Schumana.