Premier Tusk decydując się na objęcie brukselskiej funkcji, namaścił na swoją następczynię w rządzie i w partii marszałek Ewę Kopacz, osobę bezwzględnie mu podporządkowaną z nadzieją, że pozwoli mu to utrzymać wpływy w Polsce.
Musiał zdawać sobie sprawę, że na szefa rządu proponuje osobę, która nie sprawdziła się nawet na stanowisku ministra zdrowia (przecież jej przeniesienie z rządu do Sejmu w 2011 roku, dobitnie o tym świadczyło) więc ta funkcja przerasta ją na pewno ale mimo tego, zdecydował się na takie posunięcie. Znane musiały być mu historie, opisywane ostatnio przez niezależne tygodniki, że minister Kopacz wprowadziła do praktyki resortu zdrowia, nowy rodzaj zarządzania, zarządzanie przez histerię. Gdy w poniedziałek rano pojawiała się w resorcie i na zebraniu jego kierownictwa okazywało się, że nie ma postępów w pracach poszczególnych departamentów, rzucała się na fotel, krzyczała, spazmowała, a najodważniejsze z dyrektorek rzucały się, żeby ją ratować. Tego rodzaju zachowania zdarzały się co jakiś czas i do tego stopnia wystraszyły pracowników resortu, że losowali, który z nich pójdzie do szefowej z jakąś niepomyślną informacją, związaną z ochroną zdrowia. Podobne losowania wśród pracowników, odbywały się także w Sejmie, zawsze wtedy kiedy marszałek Kopacz, nie najlepiej wychodziło sprawowanie obowiązków związanych z pracami Parlamentu.
Zlekceważył ukraiński kryzys?
Mimo tego, że premier Tusk o tym wszystkim wiedział, a sytuacja za naszą wschodnią granicą jest dramatyczna jak nigdy dotąd, zdecydował się nakłonić zarząd Platformy do zaproponowania prezydentowi Komorowskiemu, takiej właśnie kandydatki na swojego następcę. Otoczenie prezydenta Komorowskiego w lot jednak zrozumiało, że ma przed sobą na tyle słabą kandydaturę, że będzie można na niej wymusić różne koncesje i uzyskać spore wpływy w przyszłej Radzie Ministrów. Stąd aż 3-krotne spotkania prezydenta Komorowskiego z przyszłą panią premier i wymuszanie na niej kolejnych ustępstw. Najłatwiej było uzyskać stanowisko wicepremiera dla swojego człowieka czyli ministra Siemoniaka, znacznie trudniej pozbawić stanowiska ministra Sikorskiego ale i to się udało. Na ostatnim etapie udało się umieścić w rządzie nawet posłów Schetynę i Halickiego, którzy jeszcze niedawno, byli bliscy wypchnięcia z Platformy.
Dzięki tym posunięciom, prezydentowi Komorowskiemu, udało się uzyskać duże wpływy w nowej Radzie Ministrów ale w ten sposób także i on bierze na siebie pełną odpowiedzialność za jego przyszłe „sukcesy”.
Co nas czeka?
A że czekają nas one niechybnie, dowiodła dobitnie wczorajsza konferencja pani premier Kopacz na dziedzińcu Politechniki Warszawskiej, podczas której zaprezentowani zostali kandydaci na ministrów. Mimo tego, ze dopuszczono tylko trzy pytania i były one zadane przez zaprzyjaźnionych dziennikarzy, premier Kopacz odpowiadając na nie, uzmysłowiła chyba wszystkim, że kompletnie nie ma pojęcia o polityce zagranicznej.
Z piątki nowych ministrów najbardziej rzucają się w oczy słabości dwóch pań, bliskich koleżanek premier Kopacz: nowej szefowej MSW Teresy Piotrowskiej, która przez kilka kadencji w Sejmie niczym specjalnym się nie wyróżniła i nowej minister infrastruktury i rozwoju Marii Wasiak, sprawdzającej się ponoć przez kilka lat w zarządzie PKP tyle tylko, że akurat nie sprawdzał się on wykorzystywaniu przyznanych kolei środków unijnych do tego stopnia, że duża część z nich, Polska będzie musiała zwrócić do Brukseli. Poważne mankamenty ma kandydatura posła Schetyny na ministra sprawa zagranicznych (będzie się musiał parę miesięcy uczyć), pozostanie w rządzie ministra Arłukowicza (najgorszego ministra w rządzie Tuska), zostało zaaranżowane przez panią premier chyba tylko po to aby miała kogo co posiedzenie strofować, ciężkie grzechy na sumieniu w związku z zablokowaniem odszkodowań dla rolników z tytułu rosyjskiego embarga, ma minister Sawicki. Kończy się historia premiera Tuska, z takim składem ministerialnym, niechybnie zacznie się histeria.
Zbigniew Kuźmiuk.
(Europoseł Doktor nauk ekonomicznych. Absolwent Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach Wydział Ekonomiczny w Radomiu oraz Szkoły Głównej Planowania i Statystyki w Warszawie – obecnie Szkoły Głównej Handlowej – na Wydziale Finansów.
Od roku 1979 do chwili obecnej jest wykładowcą akademickim Uniwersytetu Technologiczno Humanistycznego (wcześniej Politechniki Radomskiej oraz Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Radomiu). Prowadzi wykłady z zakresu finansów, finansów publicznych, finansów przedsiębiorstw.
W czerwcu 2004 roku uzyskał mandat Deputowanego w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Zasiadał w Komisji Budżetowej oraz Komisji Gospodarczej i Monetarnej. Poseł na Sejm IV kadencji (pełnił funkcję przewodniczącego Sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej Sejmu RP).
Jest Europosłemosłem w Sejmie RP pracował w Komisji Finansów Publicznych oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej