Minął miesiąc od wyborów samorządowych w Polsce, a Państwowa Komisja Wyborcza ciągle nie umieściła na swoich stronach internetowych wszystkich danych, jakie tam powinny się znaleźć. Nic, więc dziwnego, że aż 63 proc. Polaków negatywnie oceniło ich pracę.
Powoli mijają w Polsce emocje związane z wyborami samorządowymi, większe miasta obroniła Platforma Obywatelska, Sejmiki Wojewódzkie (pomimo teoretycznej przewagi PiS-u) pozostaną w rekach obecnego obozu władzy. Czyli na mapie politycznej nic się nie zmieni. Jednak pozostał niesmak, a obywatele nie mogą zapomnieć farsy, jaką urządzili im członkowie Państwowej Komisji Wyborczej, którzy zresztą z powodu kłopotów z liczeniem głosów po pierwszej turze wyborów podali się do dymisji. Jak wynika z najnowszego sondażu CBOS dwie trzecie ankietowanych (63 proc.) źle ocenia ich działalność. Wyjątkowo krytycznie pracę sędziów z PKW oceniło łącznie 63 proc. ankietowanych: 30 zdecydowanie źle, 33 proc. raczej źle. Tylko 22 proc. badanych wystawiło Komisji pozytywną ocenę: zdecydowanie dobrą 2 proc., raczej dobrą 20 proc. Zdania o działalności PKW nie wyraziło 15 proc. respondentów. Patrząc na podany końcowy wynik Polskiego Stronnictwa Ludowego nie może dziwić fakt, że najlepiej pracę członków PKW oceniają osoby identyfikujące się z PSL, natomiast najgorzej osoby najlepiej wykształcone, deklarujące prawicowe poglądy polityczne.
Jak ocenić uczciwość wyborów?
Być może sądy orzekną, że wybory są w całości ważne, ale nawet gdyby tak się stało, to ilość protestów wyborczych zdecydowanie podważa pełną ich transparentność. W całej Polsce do sądów okręgowych wpłynęło niemal 1.5 tys. protestów wyborczych. Jak podaje PAP, protesty dotyczą m.in.: wątpliwości, co do liczby głosów nieważnych, a także wydawania kart do głosowania, na których znajdowały się nazwiska kandydatów z innego okręgu. Jedna ze skarg dotyczy tego, że liczba kart wydanych wyborcom różniła się od liczby kart wyjętych z urny. Podliczone protesty dotyczą jedynie pierwszej tury wyborów samorządowych. Jedno wiemy na pewno – nazwanie tych wyborów normalnymi, praworządnymi i uczciwymi, chyba jednak jest nadużyciem. Ale poczekajmy co powiedzą sędziowie.
Waldemar Maszewski