Według najnowszych sondaży już ponad 45 proc. Niemców nie chce u siebie przyjmować więcej cudzoziemców, jest to gwałtowny wzrost niechęci dla imigrantów, którego nie może zahamować ani rządowa propaganda, ani media. Do niezadowolonych mieszkańców z powodu zalewania ich okolic uciekinierami dołącza coraz więcej władz lokalnych, które nie radzą sobie z problemem.
Niemcy do tej pory (przynajmniej oficjalnie) uchodziły za kraj wyjątkowo tolerancyjny, bowiem zarówno władze federalne, landowe jak i większość społeczeństwa zapewniała, że zawsze z otwartymi ramionami przyjmą u siebie uciekinierów z innych krajów. Nikt jednak nie wziął pod uwagę, że wyjątkowo szybko w całej Europie, a więc także w Niemczech zostanie przekroczony punkt krytyczny. Liczne lokalne media zaczynają informować, że rośnie liczba niezadowolonych obywateli, którym zaczyna przeszkadzać, iż ich dzieci uczęszczają do przedszkola, gdzie „niemieckie” dzieci są w zdecydowanej mniejszości, że w szkołach na przerwach zaczynają dominować inne języki niż niemiecki.
Rekordowa liczba imigrantów.
Według Federalnego Urzędu Statystycznego, w ubiegłym roku żyło w Niemczech ponad 16 mln cudzoziemców, którzy stanowią ponad 20 procent ogólnej liczby republiki liczącej 81 milionów mieszkańców. Urząd statystyczny nie kłamie, twierdząc, że tylko w tym roku przyjedzie do Niemiec ponad 450.000 uchodźców, to jest więcej niż w przełomowym okresie sprzed dwudziestu lat. Biorąc pod uwagę ciągle istniejący kryzys ekonomiczny, nie trzeba było długo czekać, żeby wśród wielu szybko dotychczasowa tolerancja społeczna zamieniła się w prawdziwą niechęć. Jeszcze w styczniu tego roku jedynie 20 proc. obywateli zdecydowanie opowiadało się przeciwko przyjmowaniu nowych emigrantów, obecnie jest ich już 45 proc. Obecną tolerancyjną politykę przyjmowania azylantów prowadzoną przez rządu federalny i władze w Brukseli wspiera tylko co piąty mieszkaniec (20 proc.), a jeszcze pół roku temu była to prawie połowa. Nie pomagają już akcje propagandowe rządu federalnego (liczne odwiedziny przedstawicieli rządu w obozach dla uchodźców), który apeluje o wyrozumiałość i tolerancję, podobnie jak zupełnie nieskuteczne okazują się materiały propagandowe w prasie. W wielu komentarzach pojawiają się wątpliwości, co do skuteczności niemieckiej polityki imigracyjnej. „Frankfurter Algemeine Zeitung” ogólnie nie jest przeciwko imigrantom – ale jak zaznacza gazeta – społeczeństwo nie będzie w nieskończoność akceptować dalszej, nieograniczonej imigracji. Gazeta krytykuje dotychczasową politykę imigracyjną rządu Angeli Merkel. Zdaniem komentatorów dziennika, Niemcy powinny brać wzór z Australii, która sama wyszukuje dla siebie imigrantów i tylko tych, których naprawdę potrzebuje. Podobnego zdania jest „Die Zeit”, który twierdzi, że bez nowej dobrze przygotowanej polityki imigracyjnej na tym polu rząd poniesie spektakularną porażkę. Na portalach społecznościowych zaczyna pojawiać się coraz więcej apeli o wspieranie ograniczenia w przyjmowaniu cudzoziemców.
Władze lokalne mają dość.
Lokalne władze gmin, powiatów i miast, które zostały zmuszone ponosić największe koszty „zainstalowania” tysięcy nowych imigrantów mają dość i zaczynają się buntować. Nie widząc innej możliwości władze Nadrenii Północnej Westfalii, aby sprostać zadaniom administracyjnym związanym z obsługą dziesiątek tysięcy imigrantów buły zmuszone ponownie przyjąć do pracy emerytowanych urzędników. Jak informuje dziennik „Die Welt” większość dużych niemieckich miast w odpowiedzi na dziennikarskie pytanie ile pieniędzy z lokalnych budżetów pochłaniają wydatki na organizację życia emigrantów, odpowiedziały, że ich wydatki zwiększyły się tylko z tego tytułu ponad dwukrotnie. Miasta, powiaty oraz gminy nie mając wystarczających ilości pieniędzy na zagospodarowanie nowych imigrantów, żądają ich nie tylko od rządu federalnego, ale także od poszczególnych landów. Np. w Dreźnie tylko na ten cel miasto już zwiększyło swoje wydatki z 15 milionów do 47 milionów euro, Hanower z 16 milionów do 47 milionów, Dortmund z 18-tu do 41 milionów euro. Na razie apele pozostają bez rezultatu, a rząd obiecuje, iż już we wrześniu odbędzie specjalny szczyt dotyczący tego problemu, na którym zostanie ustalony podział obciążeń w tym zakresie dla Rządu Federalnego, Landów i władz lokalnych. Nawet tak bogata Badenia Wirtembergia zaapelowała o dotykowe fundusze związane z przyjmowaniem uciekinierów.
Waldemar Maszewski