Były socjaldemokratyczny kanclerz Niemiec Helmut Schmidt zmarł we wtorek po południu w Hamburgu przeżywszy 96 lat. Prawie do końca swoich dni Niemcy z uwagą słuchali jego politycznych komentarzy dotyczących spraw wewnętrznych oraz międzynarodowych. Był podobnie jak większość tutejszego establishmentu zdecydowanie prorosyjskim politykiem, nazywane często „moskiewskim lobbystą”, a jego polityka w dużej mierze była sprzeczna z polskim interesem narodowym.
Odszedł ważny dla Niemiec człowiek, ale jako, iż prawie do końca zabierał głos w wielu istotnych międzynarodowych sprawach, ważnych nie tylko dla Niemiec ale także dla Polski mamy prawo ocenić jego polityczną działalność, która najczęściej nie szła w tym samym kierunku, co Polska Racja Stanu.
Po agresji Putina wobec Ukrainy Helmut Schmidt ciągle powtarzał, że jest dumny z tego, iż rozumie lub stara się zrozumieć Rosję i jej przywództwo polityczne. Wielokrotnie usprawiedliwiał agresywne działania Putina zarówno na Ukrainie, jak i w innych regionach świata. Efektem takiego prorosyjskiego podejścia były jego wypowiedzi, które nawet nad Renem często wzbudzały kontrowersje. Po aneksji przez Moskwę Krymu emerytowany kanclerz usprawiedliwiał te działania, stwierdzając, że rosyjski prezydent w zasadzie miał do tego prawo. Także dalszą inwazję Putina na wschodnią część Ukrainy uznawał za „Możliwą”. Jednocześnie Schmidt ostro krytykował politykę zachodu wobec rosyjskiego przywódcy i próby jego izolacji, a sankcje wobec Rosji nazywał głupotą. Schmidt wielokrotnie żądał natychmiastowego zaprzestania stosowania sankcji (nazywając je fałszywą grą wobec Rosji) i zakończenia jej międzynarodowej izolacji.
W tym roku organizatorzy w ramach sankcji nie zaprosili rosyjskiego prezydenta na Szczyt państw G 7, który odbył się w Bawarii. Od razu zareagował były kanclerz Helmut Schmidt, który brak takiego zaproszenia dla Putnia nazwał nierozsądnym krokiem. „Bez Putina szczyt miał ograniczone możliwości działania – stwierdził Schmidt w wywiadzie dla agencji DPA i dodając, że ma jednak nadzieję, że zachód nie będzie już więcej dolewał oliwy do ognia.
W tym samym czasie, gdy Putin dokonywał anschlusu Krymu, niemieckie władze debatowały nad organizacją tak zwanego „Dialogu Petersburskiego”. Jest to coroczne forum publicznej debaty z udziałem rosyjskich i niemieckich osobowości ze świata polityki, biznesu, kultury i nauki, którego zadaniem jest między innymi nadawanie nowego wymiaru stosunkom dwustronnym. Helmut Schmidt był zdecydowanym orędownikiem szczytu i apelował o jego kontynuację. W konsekwencji szczyt się odbył.
Zdaniem Schmidta Niemcy swoje bezpieczeństwo energetyczne powinny związać z Rosją, dlatego był on zawsze (podobnie jak inny socjaldemokratyczny kanclerz Gerhard Schroeder) zwolennikiem budowy gazociągu Nord Stream, który rosyjski gaz dostarcza gaz do Niemiec po dnie Bałtyku z pominięciem Polski. Helmut Schmidt obok Schroedera należeli do największych rosyjskich lobbystów w Niemczech.
Były kanclerz Helmut Schmidt zawsze opowiadał się przeciwko budowie w Polsce elementów tarczy antyrakietowej, także wojska natowskie – jego zdaniem były niepotrzebne na polskim terenie. Profesor Adam Musiał w jednym z wywiadów przypomniał, że w latach 70-tych za kanclerza Helmuta Schmidta Niemcy uzbrajały Związek Sowiecki, zresztą wspierały Moskwę także w okresie, gdy junta Jaruzelskiego wprowadziła stan wojenny. Helmut Schmidt kierował rządem RFN w latach 1974-1982.
Mniej polityczną cechą byłego kanclerz było jego zamiłowanie do papierosów, z którymi nie rozstawał się nigdy, chyba, że spał. Wypalał po kilka paczek najmocniejszych papierosów dziennie, nie przyjmował się także żadnymi zakazami w tej materii. Zaproszony do studia telewizyjnego pomimo oficjalnego zakazu palenia, zawsze otoczony był kłębami dymu ze swojego papierosa. Mawiał wtedy, że jeżeli chcą go gdziekolwiek zapraszać, to muszą zaakceptować jego nałóg. Kwestia ta wzbudzała wiele emocji i oficjalnych protestów ekologów, ale zawsze górą był Helmut Schmidt, którego wszyscy zapamiętają z palącym się papierosem w ręku. Podczas jednego wywiadu wypalał kilka papierosów. Podobno przestał palić w tym roku, gdy skończył 96 lat.
Waldemar Maszewski