Niemieckie media w dalszym ciągu wykorzystują każdą okazję, aby atakować obecne polskie władze. Powodem ostrej i szaleńczej krytyki może być każda, nawet jak najbardziej racjonalna i słuszna decyzja rządu lub parlamentu. Do krytyki Polskiej prawicy można użyć nawet wnuczki komunistycznego zbrodniarza.
Niemieckie media atakując przy każdej okazji legalne wybrany polskim rząd nie przebierają w środkach, nazywając polskie władze skrajnie nacjonalistycznymi (co w języku niemieckim brzmi fatalnie) lub wręcz putinowskimi, co jest także wyjątkowo źle kojarzone. Metody działania zawsze są takie same, niemieccy korespondenci samodzielnie i wyjątkowo jednostronnie (zawsze negatywnie o PiS) przedstawiają wykrzywiony obraz Polski, albo robią to usłużni „polscy” dziennikarze, albo wreszcie niemieckie media wyjątkowo chętnie korzystają z usług „znanych lewackich polskich celebrytów” lub odpowiednich antypisowskich polityków. W dzienniku „Die Welt” Agnieszka Holland m.in. stwierdza, że obecnie Polaka znajduje się w stanie zimnej wojny domowej. Holland przestrzega, że działalność Jarosława Kaczyńskiego i PiS-u może skończyć się bardzo źle dla Polski i tylko szybka zmiana rządu mogłaby ten negatywny proces zatrzymać. Zarzuca rządowi antysemityzm i chwali tezy Jana Grossa, że wśród Polaków podczas wojny byli sprawcy. Inny dziennik przepytuje na okoliczność tragicznej sytuacji w Polsce posłankę „Nowoczesnej” Kamilę Gasiuk-Pihowicz. Oczywiście i po tej lekturze niemiecki czytelnik dowiaduje się o groźnym Kaczyńskim, czy też o populistycznym rządzie PiS-u. Zdaniem posłanki „Nowoczesnej”, aby zatrzymać zły PiS Polacy muszą wziąć sprawy w swoje ręce, no i pomocy opozycji musi udzielić Unia Europejska.
Czy tygodnik “Wprost” ma rację?
„Die Presse” posunął się do skrajnej niegodziwości, bowiem wybrukował negatywny o Polsce artykuł autorstwa wnuczki Chruszczowa – Niny Chruszczow. To ona dla „Die Presse” jest wiarygodnym celebrytę, który ma prawo krytykować Jarosława Kaczyńskiego i polski rząd. „Jakby Unia Europejska nie miała problemów z Moskwą, to dodatkowo musi walczyć z imitatorami Putina we własnych szeregach” – napisała wnuczka Chruszczowa, wymieniając, jako jednego z nich Jarosława Kaczyńskiego. Zdaniem wnuczki komunistycznego zbrodniarza obecnie Polska jest kontrolowana przez Jarosława, brata Lecha Kaczyńskiego, który zginął pod Smoleńskiem. Oczywiście – jej zdaniem – to był wypadek lotniczy, a fakt, że Prawo i Sprawiedliwość stawia paranoidalnie oskarżenia wobec Kremla, świadczy o podobieństwie Kaczyńskiego do Putina. Autorka w sposób bezczelny i nieuprawniony porównuje działania polskiego rządu z działalnością Putina.
Każdy powód jest dobr
Do ataku na polski rząd niemieckie media wykorzystają każdą sytuację. Obojętnie czy jest to ustawa o Trybunale Konstytucyjnym, planowana ustawa o aborcji, zamiar usuwania komunistycznych pomników, czy ustawa o mediach publicznych. Atakowana jest premier, jej ministrowie oraz polski parlament za wszystko. Obecnie na pierwszym planie jest planowanie zaostrzenia kar za aborcję. Nikt w niemieckich mediach nie ma zamiaru tłumaczyć, że głosy w tej sprawie są podzielone, a nawet, że większość Polaków jest przeciwna zabijaniu nienarodzonych dzieci. Medialny przekaz jest tylko jeden: PiS, który jest za całkowitym zakazem aborcji, chce zaostrzyć prawo w tym zakresie, z czym nie zgadza się większość polskich kobiet. Media informują o dziesiątkach demonstracji zwolenników aborcji, ale prawie całkowicie przemilczają liczne demonstracje wielu organizacji domagających się ochrony życia od samego poczęcia.
Niemiecka bezstronność?
Kilka tygodni temu w Fundacja Współpracy Polsko Niemieckiej zorganizowała debatę „Polska w mediach niemieckich – Niemcy w mediach polskich” z udziałem polskich i niemieckich dziennikarzy. Wspólne rozmowy nie doprowadziły do żadnej rozsądnej konkluzji, a jedynie potwierdziła tezę, iż niemieccy korespondenci w Polsce są mocno zaangażowani politycznie i zdecydowanie stoją po stronie wszystkich, którzy krytykują partię Prawo i Sprawiedliwość, czyli upada mit o ich dziennikarskiej rzetelności. Dowodem na tak postawiona tezę jest odpowiedź na zadane pytanie niemieckiego dziennikarza z „Die Welt”: Czy niemieccy dziennikarze podpisują w redakcjach jakieś lojalki? Dziennikarz potwierdził, że u niego w redakcji są stosowane tego typu praktyki. Te swoiste zobowiązania dotyczą – jak twierdzi niemiecki dziennikarz – szerokich kwestii. Gerhard Gauck (bo to niego chodzi) przyznał, że dziennikarze Axel Springer w swojej umowie o pracę i to dotyczy dziennikarzy krajowych, jak i korespondentów zagranicznych podpisują kilka punktów, coś w rodzaju norm wydawnictwa. Pierwsze to zapis pochodzący jeszcze w dawnych czasów, że zawsze będą dążyli do jedności Niemiec, po drugie przyznają się do wspólnego dobrego sąsiedztwa w zjednoczonej Europie i po trzecie wreszcie popierają prawo do egzystencji państwa Izrael. Po ataku na WTC w New York zostało to rozszerzone o jeszcze jeden punkt dotyczący zgody na wyznawanie wspólnych wartości z wiodącą rolą USA. Niby bardzo ogólne, ale jednak jest to nic innego jak innego rodzaju lojalka, która co prawda nie zobowiązuje do współpracy z wrogimi ideologiami, ale jednak nakazuje trzymać się wyznaczonej przez redakcję pewnej linii postępowania.
wam