Niemieckie media straszą, oskarżają i fałszują.

11Prasa niemiecka wykorzystując obecną sytuację w Polsce bezpardonowo atakuje polski rząd, partię Prawo i Sprawiedliwość oraz Jarosława Kaczyńskiego. Tutejsi dziennikarze nie zachowują najmniejszej troski o rzetelność i obiektywizm, a z ich relacji wyłania się fałszywy obraz jakoby w Polsce panował chaos, anarchia i ogólne powszechne łamanie prawa przez rządzących. Niemieckie Radio wieszczy bliski „koniec rządu Prawa i Sprawiedliwości”.

Przebieg wydarzeń w Polsce związanych z protestami KOD-ziarzy jest relacjonowany bardzo jednostronne. Relacje są tak zmanipulowane, że niemiecki czytelnik, lub słuchacz nie otrzymuje wiarygodnej informacji, więc nie ma możliwości dowiedzieć się o racjach strony rządowej. Wszystkie dzienniki, agencje, media elektroniczne oraz drukowane jednym głosem i wyjątkowo zgodnie wykorzystują obecną sytuację w Polsce do brutalnego ataku na rząd Beaty Szydło, na całą partię Prawo i Sprawiedliwość oraz na Jarosława Kaczyńskiego osobiście.

Sięgną nawet po fałszywe sceny.

Telewidzowie w mediach oglądają dobrze sklejone obrazki, z których ma wynikać, że rząd ogranicza nie tylko opozycję, ale także media. Nikt niemieckiemu widzowi nie tłumaczy ani genezy protestu, ani o jakie dokładnie zmiany chodzi w akredytacjach dziennikarskich w polskim Sejmie, a jedynie do głów słuchaczy wtłacza się sformułowania o łamaniu prawa, o niszczeniu demokracji, o utrudnianiu dostępu mediów do polityków itd. Agencje i telewizje, aby wyostrzyć negatywny wizerunek polskiego rządu dopuszczają się nawet do bezczelnej manipulacji. Agencja Reuters relacjonując „zajścia” w Polsce nakręciła film, na którym jedna ze scen pokazuje „brutalną polską policją”, gaz łzawiący w tle, a później leżącego mężczyznę, wyglądającego na rannego. demo2Cała scena jest tak zmanipulowana, aby razem z wcześniejszymi obrazami, oraz narracją dowodziła ogromnej brutalności „reżimowej policji”. Film ten na swoich stronach internetowych pokazało dziesiątki niemieckich tytułów od Spiegla, poprzez hamburski Abendblatt, Die Zeit, Die Welt i wiele innych, do Frankfurter Algemeine Zeitung włącznie. Scena ta znalazła się w filmie, pomimo tego, że od początku było jasne, iż jest to ujęcie sztucznie zmanipulowane. Niestety taka manipulacja jest wyjątkowo skuteczna, bowiem rozmawiając z kilkoma niemieckimi znajomymi od razu powołali się na ten właśnie film, twierdząc, że przecież widzieli na własne oczy jak policja atakowała gazem łzawiącym demonstrantów. O użyciu gazu łzawiącego w stosunku do demonstrantów informowały m.in. magazyn „Der Spiegel” i stacja telewizyjna N-TV.

Trzeba ten rząd zohydzić.

Bez wyjątku wszystkie media w sposób jednostronny atakują Beatę Szydło i jej rząd, Jarosława Kaczyńskiego i całą partię PiS. Frankfurter Algemeine Zeitung twierdzi, że premier Beata Szydło w wystąpieniu telewizyjnym zamiast szukać porozumienia wolała zaatakować opozycję. Tygodnikowi „Der Spiegel” także nie spodobał się sobotni występ pani premier, który niemieccy komentatorzy nazwali agresywnym i dalekim od chęci porozumienia. Absurdalne oskarżenia usłyszeli słuchacze telewizji ARD (to Samo mogli przeczytać na ich stronach internetowych) o tym, że w Polsce zagrożone są fundamentalne prawa człowieka, lub o tym, że zabijana jest demokracja.

Także niemieckie media nakręcają spirale strachu.

Nie tylko stacja TVN w ostatnich dniach i godzinach umiejętnie i celowo podkręca atmosferę buntu i strachu, identycznie postępują niemieckie media. Popis w tej konkurencji dało radio publiczne Deutschland Funk, które w agresywnym komentarzu wygłoszonym przez Bartosza Dudka z rozgłośni „Deutsche Welle” straszy, że nikt z całą pewnością teraz nie może zagwarantować, iż obecna sytuacja zakończy się w Polsce gwałtownymi starciami. koniec-polskiego-rzaduDudek obrażając prezesa Prawa i Sprawiedliwości próbuje przekonać słuchaczy, że dla Jarosława Kaczyńskiego, który reprezentuje jakoby anachroniczny autorytarny styl uprawiania polityki, słowo kompromis lub dialog jest obce i dlatego nigdy nie osiągnie on sukcesu politycznego. Dudek kończy swój komentarz cynicznie brzmiącymi słowami: Być może właśnie jesteśmy świadkami początku końca tego rządu, w grudniu, gdzie normalnie tak zimno jest.

Zawsze pretekst się znajdzie.

Każdy pretekst jest dobry, aby dowalić obecnemu polskiemu rządowi. Cel jest zawsze ten sam: tworzenie wrażenia, że zdecydowana większość Polaków jest przeciwna „pisowskiej dyktatorskiej władzy”.Metoda niemieckich mediów jest stosunkowo prosta – zawsze pokazywać PiS i Jarosława Kaczyńskiego w niekorzystnym świetle.

To typowy Jarosław Kaczyński według Sueddeutsche Zeitung

To typowy Jarosław Kaczyński według Sueddeutsche Zeitung

Dlatego najczęściej publikowane zdjęcia z jego podobizną mają za zadanie albo go ośmieszać, pokazywać w krzywym zwierciadle, albo wręcz mają straszyć czytelników. Inna metoda, to tak pokazywać zwolenników PiS-u, aby zawsze wśród niemieckiej opinii publicznej byli kojarzeni z zacofanymi katolikami, którzy przecież z założenia są antyeuropejscy i antynowocześni, co u Niemców od razu wzbudza poczucie niechęci (zawsze z różańcem, zawsze niezadowoleni i walczący o jakiś krzyż).

Można też ostro manipulować faktami, jak to zrobił w zeszłym tygodniu portal prywatnej stacji telewizyjnej N-TV, który swój komentarz zatytułowany dermo-polska-manipulacja„Polska demonstruje przeciwko rządom PiS” (Polen demonstrieren gegen PiS-Regierung) zilustrował zdjęciem zwolenników PiS, demonstrujących przeciwko KOD-ziarzom (Na zdjęciu są widoczne transparenty m.in. klubów Gazety polskiej).

Polski rząd bez prawa głosu.

Każda decyzja polskich władz, jeżeli nie podoba się berlińskiemu establishmentowi (także temu polskiemu, który ciągle ma nad Renem wyjątkowo dużo do powiedzenia) od razu jest zaciekle atakowana przez wszystkie media. Tak było w przypadku odwołania ze stanowiska dyrektora Instytutu Polskiego (IP) w Berlinie, Katarzyny Wielgi-Skolimowskiej, co od razu w Niemczech zostało nazwane skandalem. Niemieccy komentatorzy (oczywiście korzystając z opinii Gazety Wyborczej, Newsweeka czy portalu Natemat) uznały, że zwolnienie dotychczasowej dyrektor jest dowodem tego, że PiS zamierza zniszczyć polską kulturę. Część przedstawicieli berlińskiego środowiska kulturalnego wystosowało nawet list protestacyjny przeciwko tej decyzji, skierowany do polskiego ambasadora oraz do ministra Witolda Waszczykowskiego. List został zainspirowany w kręgach Muzeum Żydowskiego w Berlinie, ale podpisy pod nim złożyli także inni dyrektorzy berlińskich placówek kulturalnych m.in. szef biura festiwalowego Berliner Festspiele.

wam.