W ostatnich tygodniach niemieccy obywatele są zastraszani komunikatami o grożącym im niebezpieczeństwie terroru. Federalny minister spraw wewnętrznych mówi o możliwości zorganizowania zamachów w okresie przedświątecznym, dlatego zwiększono kontrole na lotniskach i przejściach granicznych, posłowie lewicy wprost ostrzegają przed rosnącym w państwie zagrożeniem terrorystycznym, władze Moenchengladbach zamierzają profilaktycznie rozdawać preparaty z jodem, natomiast organizatorzy tradycyjnych w Niemczech jarmarków bożonarodzeniowych już teraz skarżą się, że więcej na nich będzie widocznych policjantów aniżeli gości.
Wszystkie tego typu informacje, które są jak najbardziej prawdziwe, także są poważnie traktowane, co powoduje, że wśród niemieckiego społeczeństwa wzrasta dość szybko poczucie ogólnego zagrożenia. Szef MSW, Thomas de Maiziere, który raczej nie należy do panikarzy, poinformował, że jeszcze w listopadzie w związku ze zwiększeniem zagrożenia terrorystycznego w kraju, będą ostrzejsze kontrole na wszystkich granicach i lotniskach. Ponadto zaapelował do obywateli, aby – szczególnie teraz w okresie przedświątecznym – jeżeli znajdą się w dużych skupiskach ludzkich byli czujni i ostrożni. Część mediów twierdzi, że w stan gotowości niemieckie służby zostały postawione po tym, gdy na lotnisku w Namibii wykryto pakunek (paczkę) która miała wylądować w Monachium. Rząd jak na razie nie potwierdza, ani nie zaprzecza tym doniesieniom.
Tego typu informacje z jednej strony podnoszą powszechną uwagę i powodują zwiększoną ostrożność, ale także powodują stan niepewności i ciągłego zagrożenia.
Jarmarki pod specjalnym nadzorem.
Organizatorzy tradycyjnych niemieckich jarmarków bożonarodzeniowych już teraz uskarżają się na to, iż wszelkie prewencyjne czynności związane z zabezpieczeniem tego typu imprez spowodują zdecydowany spadek gości, a co za tym idzie również zysków. Pierwsze jarmarki kilka dni temu zostały otwarte i faktycznie zamiast masowo zwiedzających, w oczy rzucają się umundurowani i po zęby uzbrojeni policjanci. Tak również jest w Hamburgu i jak się dowiedzieliśmy w biurze prasowym tutejszej policji, jest to odgórne zalecenie ministerstwa. „Musi być nas widać, to będzie odstraszać ewentualnych przestępców” – powiedział nam jeden z policjantów patrolujących jarmark przy hamburskim ratuszu. Wielu Niemców mówi wprost, że w tym roku jarmark świąteczny nie będzie ich celem podróży. Nie udało nam się ustalić, czy policja obawia się bardziej zamachów islamskich terrorystów, czy rabunków lub napadów rabunkowych w wykonaniu uchodźców, czy innego rodzaju przestępstw. Nikt oczywiście tego oficjalnie nie przyzna, ale w prywatnych rozmowach coraz więcej Niemców już przestała udawać, że zalew uchodźców nie ma związku ze wzrostem zarówno pospolitej przestępczości, a także poważnego zagrożenia terrorystycznego. Wydaje się, że powoli zaczyna rozumieć to bawarska CSU, która wydała specjalny komunikat, w którym żąda od władz federalnych zdecydowanie ostrzejszej kontroli wszystkich uchodźców, twierdząc, że obecne są zdecydowanie niewystarczające, a w zasadzie w ogóle ich brak.
Będą rozdawać preparaty z jodem.
O dość sensacyjnej decyzji władz Moenchengladbach (Nadrenia Północna Westfalia) informuje Reihnische Post, w którym czytamy, że władze tego miasta zdecydowały się już od stycznia przyszłego roku rozdawać preparat z jodem. Lokalny radny miasta Matthias Engel przyznał, że są to konieczne kroki na wypadek rozprzestrzeniania się chmury radioaktywnej w wyniku ewentualnej awarii elektrowni jądrowej. (Komunikat nie precyzuje powodu potencjalnej awarii, czy mógłby to być np. atak terrorystyczny, czy inny rodzaj zniszczenia). Jeżeli pomysł uzyska akceptację władz krajowych, to lokalne apteki będą rozdawały mieszkańcom, którzy nie ukończyli 18 lat, oraz kobietom w ciąży preparat z jodem. Zarządzenie będzie dotyczyło miasta Moenchengladbach i okolicznych gmin. „Naszym celem i jednocześnie obowiązkiem, jako urzędników miejskich jest zapewnić obywatelom jak największe bezpieczeństwo. Dlatego zamierzamy profilaktycznie dystrybuować pigułki z jodem” – stwierdził Matthias Engel. Tamtejsi urzędnicy nie precyzują, czy obawiają się ataku terrorystycznego na okoliczne elektrownie atomowe, ale ich decyzja właśnie na to wskazuje.
Zaczynają się bać
Wzrost sprzedaży w Niemczech broni hukowej, gazowej, pneumatycznej sugeruje, że tutejsze społeczeństwo z miesiąca na miesiąc wyczuwa zagrożenie i dlatego postanawia się dozbroić. Według danych statystycznych w roku 2016 sprzedano w Niemczech 449.000 tego typu broni, co w porównaniu do roku poprzedniego jest wzrostem o ponad 63 procent. Komentując te dane szef MSW w kraju Saary Klaus Bouillon stwierdził, że oznacza to, iż obywatele zaczynają traci zaufanie do władz, od których oczekują skuteczniejszego działania niż to się dzieje dotychczas. Ministrowie spraw wewnętrznych wszystkich landów spotkają się w Saarbrucken, aby rozmawiać na temat nowych zagrożeń i metod ich zwalczania.
Czesław Makulski.