Wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego na Uniwersytecie w Heidelbergu

2023-03-26_134427Premier Mateusz Morawiecki odwiedził Uniwersytet Ruprechta i Karola. To najstarsza uczelnia w Niemczech i jedna z najbardziej renomowanych w Europie. Podczas wizyty, szef polskiego rządu miał swoje wystąpienie na Uniwersytecie w Heidelbergu. Głównym tematem przemówienia była Europa w historycznym punkcie zwrotnym. Istotną kwestią, o której mówił Prezes Rady Ministrów, było również znaczenie europejskich wartości wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Wasza Magnificencjo, profesorze Eitel,

Szanowny Panie Premierze Kretschmann,

Panie i Panowie,

Drodzy Studenci,

Bardzo dziękuję za zaproszenie do Heidelbergu. To dla mnie zaszczyt występować na jednym z najstarszych uniwersytetów na całym kontynencie. Na uczelni, na której kształciły się przez wieki dziesiątki pokoleń wybitnych Europejczyków, oczywiście wielu wielkich Niemców, ale również niemało Polaków. Jeden z nich był nawet rektorem tej uczelni.

Heidelberg to przepiękne miasto wznoszone i pielęgnowane przez pokolenia. A jednak to wspaniałe miasto, będące pod wieloma względami miniaturą samej Europy, przez wieki widziało niemało zła, walk, wojen, okrucieństw. Dziś znów niestety obecnych na naszym kontynencie.

Europa jest dziś na historycznym zakręcie. Nawet poważniejszym niż w czasach upadku komunizmu. Tamte przemiany miały w większości pokojowy charakter. Dziś, gdy całemu światu grozi wojna wywołana przez rosyjskiego agresora, na myśl przychodzą raczej czasy sprzed 70-80 lat.

Chcę dziś Państwu powiedzieć o czterech sprawach, mających moim zdaniem podstawowe znaczenie dla przyszłości Europy. Swoją wypowiedź podzielę zatem na cztery części.

W każdej z nich będę odnosił się do sprawy obecnie fundamentalnej: do roli państw narodowych.

Rozpocznę od pierwszej, obszernej kwestii:

  1. Czego uczy nas historia Europy?

Następnie przejdę do:

  1. Znaczenia walki Ukrainy z Rosją oraz wniosków jakie z ukraińskiej wojny o Europę płyną dla nas?

W dalszej kolejności podejmę trzecią kwestię:

  1. Czym są wartości europejskie i co im dziś zagraża?
  2. Na koniec omówię, jak Europa może wygrać wyścig o pozycję globalnego lidera?

1. Czego uczy nas historia Europy?

Jeśli pytamy o to, czego uczy nas historia Europy chciałbym zacząć od relacji między nami – Polakami i Niemcami.

Jesteśmy sąsiadami od ponad jedenastu wieków. Żyjemy, pracujemy, martwimy się i rozwiązujemy nasze problemy nie tylko obok siebie, ale często razem. Nasze pierwsze uniwersytety założyliśmy niemalże w tym samym czasie, w Krakowie w 1364 roku i w Heidelbergu w 1386 roku. Od wieków nie brakuje Polaków niemieckiego pochodzenia ani Niemców polskiego i słowiańskiego pochodzenia.

Dziś, Polacy i Niemcy blisko ze sobą współpracują gospodarczo, co tworzy współzależność. Jesteśmy piątym największym partnerem handlowym dla Niemiec, po Chinach, USA, Holandii i Francji. Niedługo będziemy na czwartym miejscu, wyprzedzając Francję. A potem nawet na trzecim. Wielu nie zdaje sobie z tego sprawy, ale Rosja jest dopiero 16. w tym rankingu.

Polska wraz z innymi państwami Grupy Wyszehradzkiej to partner dużo ważniejszy od Chin czy USA. Warto sobie uświadomić jak bardzo Niemcy i Polska są dla siebie ważne. Chociaż, w niektórych sprawach mamy inne perspektywy, to łączy nas też wiele wspólnych problemów, które także z powodu naszego sąsiedztwa musimy pokonywać razem.

Polska do dziś zmaga się z okrutną spuścizną II wojny światowej. Straciliśmy wtedy naszą niepodległość, wolność i ponad 5 milionów obywateli. Polskie miasta legły w gruzach, a ponad tysiąc wsi zostało bestialsko spacyfikowanych. Kiedy zachodnie Niemcy mogły normalnie się rozwijać, Polska, na skutek II wojny światowej, utraciła 50 lat swojej historii. Nie chcę poświęcać tej kwestii mojego wystąpienia, ale nie mogę jej pominąć Polska nigdy nie otrzymała od Niemiec rekompensaty za zbrodnie II wojny światowej, za zniszczenia, wykradziony majątek i skarby narodowej kultury. A przecież pełne pojednanie między sprawcą a ofiarą możliwe jest tylko wtedy, gdy nastąpi zadośćuczynienie. W momencie zwrotnym w historii Europy, bardziej kiedykolwiek, takiego pojednania potrzebujemy, bo wyzwania przyszłości są przeogromne.

Historia Europy, z jej największą raną – II wojną światową, wyrzuciła mój kraj, wraz z wieloma innymi, na niemal pół wieku poza „żelazną kurtynę”. Wraz z moimi rówieśnikami dorastaliśmy, chodziliśmy do szkoły, rozpoczynaliśmy pracę lub studia w cieniu komunistycznych zbrodni. Miliony młodych Europejczyków żyjących za żelazną kurtyną wiedziały, że z jednej strony jest wolność, z drugiej zaś rosyjski kolonializm. Dla jednych suwerenność, dla innych imperialistyczna dominacja. Z jednej strony upragniona, wolna Europa, z drugiej barbarzyński totalitaryzm. Życie pod butem Rosji sowieckiej. 

Gdyby ktoś nam wtedy powiedział, że zobaczymy koniec komunizmu, nie uwierzylibyśmy mu. Podobnie jak większość specjalistów od Rosji sowieckiej na Zachodzie. A jednak to właśnie się wydarzyło. Polska Solidarność, wojna w Afganistanie, papież Jan Paweł II i twarda postawa USA w dobie prezydentury Reagana doprowadziły do upadku zbrodniczego komunizmu. Nastał czas demokracji.

Dziś chciałbym podkreślić rolę suwerenności państwa narodowego dla podtrzymania wolności narodów.

W swej istocie walka zniewolonych narodów Europy Środkowej była bowiem właśnie walką o narodową suwerenność. Ta sprawa łączyła wszystkich patriotów po obu stronach sceny politycznej, ponieważ widzieliśmy, że nasze swobody i prawa mogą się realizować tylko w granicach suwerennych, odzyskanych państw.

I mieliśmy rację. Widać to było szczególnie wyraźnie w okresach kryzysów społecznych i gospodarczych. Także w czasie niedawnej pandemii COVID-19 zobaczyliśmy, że sprawne państwa narodowe są w Europie fundamentem ochrony zdrowia obywateli.

Wcześniej w okresie kryzysu zadłużeniowego widzieliśmy wyraźnie konflikt między państwami południa Europy: Grecją, Włochami czy Hiszpanią, a instytucjami ponadnarodowymi, które podejmowały decyzje gospodarcze w imieniu tych państw bez mandatu demokratycznego.

W obu wypadkach dotknęliśmy granic zarządzania ponadnarodowego w Europie.

W Europie nie ma bowiem lepszego gwaranta wolności narodów, ich kultury, bezpieczeństwa socjalnego, gospodarczego, politycznego czy militarnego niż państwa narodowe. Inne systemy są iluzoryczne i utopijne.

Mogą one być wzmocnione przez organizacje między-, a nawet po części ponadnarodowe, jak Unia Europejska, ale państwa narodowe w Europie nie mogą być przez nie zastąpione.

Europa narodziła się znacznie wcześniej niż republika amerykańska, której jedność wykuwała się także w drodze wojny domowej. Dlatego odwoływanie się do tej historycznej analogii jest tak mylące.

System polityczny, który nie szanuje suwerenności innych, demokracji, czy też elementarnej woli narodu, czyli suwerena prędzej czy później musi prowadzić do utopii lub do tyranii.

Chrześcijańska Europa zrodziła cywilizację, która najbardziej spośród wszystkich szanowała ludzką godność. Cywilizacja ta jest warta ochrony. Zwłaszcza wobec twardych i coraz silniejszych cywilizacji, dla których wartości demokratyczne i wolnościowe się nie liczą.

Chcemy budować Europę silną na miarę globalnych wyzwań XXI w. To skala Unii Europejskiej czyni ją znaczącą siłą w świecie, a nie jej coraz bardziej niezrozumiały system podejmowania decyzji.

Potrzebujemy Europy silnej siłą państw narodowych, a nie Europy zbudowanej na ich gruzach. Taka Europa nigdy nie będzie silna, ponieważ siła polityczna, gospodarcza, kulturowa Europy bierze z energii dostarczanej przez państwa narodowe.

Alternatywą jest albo utopia technokratyczna, którą wyobrażają sobie chyba niektórzy w Brukseli, albo neoimperializm, który historia nowożytna już zdyskredytowała.

Walka narodów w Europie o wolność nie skończyła się w 1989 roku. Najlepiej widać to za naszą wschodnią granicą.

2. W tym miejscu pragnę przejść do kwestii, która ma dla Europy ogromne znaczenie. Do Ukrainy.

Powiem także o tym, jakie znaczenie ma jej walka z punktu widzenia naszych wspólnych, europejskich wartości. A także o tym jakie wnioski powinniśmy z niej wyciągnąć.  

O co w istocie walczą dziś Ukraińcy? W imię czego są gotowi ryzykować swoje życie? Dlaczego nie poddali się drugiej najsilniejszej armii świata? Walka Ukraińców o prawo do samostanowienia o swoim narodowym bycie to kolejny heroiczny przejaw obrony państwa narodowego, obrony wolności. Ale żeby mieć wolę walki, trzeba naprawdę wierzyć w to, o co się walczy.

Dzisiaj Ukraińcy walczą nie tylko za swoją wolność. Od 24 lutego 2022 r. każdego dnia walczą również za wolność całej Europy. I od tego, jak potoczą się losy tej wojny, zależy również nasza przyszłość. Klęska Ukrainy będzie klęską Zachodu. Będzie klęską całego wolnego świata. Klęską większą niż Wietnam. Klęską, po której Rosja bezkarnie będzie szła za ciosem, a świat, jaki znamy, będzie dramatycznie inny. W ślad za nią podąży zaś długa seria trudnych do przewidzenia zdarzeń. Klęska wolnego świata może rozzuchwalić Putina, jak appeasement lat 30. rozzuchwalił Hitlera. Niestety Putin także, jak Hitler wówczas, cieszy się ogromnym poparciem społecznym. Nie jest przesadą stwierdzenie, że stoimy przed groźbą III wojny światowej. Mamy więc do czynienia z groźbą eskalacji. Drogą do jej uniknięcia jest zaprzestanie dalszego dokarmiania bestii.

Na naszych oczach rozgrywa się historia. Gdy nasze dzieci zajrzą do podręczników, zapytają, czy zrobiliśmy wszystko, aby zapewnić im spokojną przyszłość. Czy myśleliśmy o nich i długofalowym dobru naszych krajów, czy tylko o chwilowej wygodzie i odkładaniu na później trudnych decyzji? Czy wyciągnęliśmy wnioski z błędów przeszłości, czy wciąż będziemy je powtarzać?

2.1 Dlaczego jest to moment zwrotny w historii Europy?

Do ostatnich dni przez 24 lutego słyszałem, że Putin nie zaatakuje Ukrainy. Wielu polityków w Europie wolało w to wierzyć, licząc na to, że będzie można kontynuować „Wandel durch Handel” z Rosją kosztem Europy Środkowej.

W tym kontekście wróćmy do pytania: za co biją się Ukraińcy? Gdyby byli zapatrzeni tylko w dobra materialne, a nie łączyła ich wspólnota, poddaliby się już dawno temu. Putin właśnie na to liczył. Sądził, że Ukraińcy zamiast walki wybiorą pokój za wszelką cenę. Ale się pomylił.

Dlaczego? Na czym polegał błąd Kremla? Putin przecież nie jest szaleńcem, jak próbuje nam wmówić wielu z tych, którzy przez 20 lat robili z nim interesy. Putin zbyt mocno uwierzył we własną wizję świata. Nie był w stanie dostrzec tego, że Ukraińcy są narodem. I że wreszcie mają swoje państwo narodowe – być może dalekie od perfekcji, ale wciąż takie, za które gotowi są oddać życie.

Rosyjska propaganda twierdzi, że nie istnieje coś takiego jak odrębny naród ukraiński. Znamy powiedzenie, że jeśli fakty nie zgadzają się z teorią, tym gorzej dla faktów. Dlatego Rosja za pomocą swojej pięści próbuje wytłumaczyć Ukraińcom, że nie mają prawa do swojej tożsamości narodowej.

A jednak to wnuki żołnierzy, którzy dziś ryzykują życie za wolną Ukrainę, będą kiedyś z dumą mówić w szkole – mój dziadek walczył pod Chersoniem! A mój odpierał szturm na Kijów! Mój dziadek zginął w Mariupolu.

A dzisiejsi żołnierze, ci przyszli dziadkowie, wiedzą, że biją się także za to, żeby ich wnuki mogły żyć w wolnym kraju. Pamiętajmy: naród to wspólnota żywych, umarłych i tych, którzy dopiero mają się narodzić.

Europa jest dziś świadkiem zbrodni dokonywanych w imię ideologii antynarodowej. To właśnie przyświeca Putinowi – chęć likwidacji wszelkich odrębności, zniszczenia tożsamości narodowych i roztopienia ich w wielkim rosyjskim imperium. W Ruskim mirze. W rosyjskiej propagandzie wielokrotnie mogliśmy usłyszeć fałszywe oskarżenia wobec Ukraińców o faszyzm. Dokładnie tak mówił Stalin: „Przeciwników nazywajcie faszystami lub antysemitami. Trzeba tylko wystarczająco często powtarzać te epitety”.

Trzeba powiedzieć jasno: faszystą jest ten, kto chce niszczyć inne narody. Jest nim każdy, kto chce narzucać innym narodom swoją wolę, wbrew prawu międzynarodowego, łamiąc prawa człowieka, depcząc ludzką godność. Faszystą jest dziś Władimir Putin i wszyscy współsprawcy rosyjskiej agresji. Jako Europejczycy mamy obowiązek przeciwstawienia się rosyjskiemu faszyzmowi. To jest właśnie Europejska tożsamość.

2.2 Jaką lekcję powinniśmy wyciągnąć z wojny na Ukrainie?

Ukraińcy przypominają nam dziś, czym powinna być Europa. Naszym celem powinna być Europa wolnych ludzi i Europa wolnych narodów. Każdy Europejczyk ma prawo do wolności osobistej i bezpieczeństwa.

Demokracja może być realizowana na poziomie miasta, regionu czy narodu, wszędzie tam, gdzie istnieją więzi oparte na wspólnej tożsamości. Dlatego głosowanie, w którym 140 milionów Rosjan zagłosowałoby „za” wcieleniem Ukrainy do Rosji, a 40 milionów Ukraińców byłoby „przeciw” nie byłoby demokratyczne, czyż nie?

Jakie jeszcze wnioski płyną z ponad roku wojny na Ukrainie? Dla mnie jedna kwestia jest oczywista. Polityka układania się z Rosją zbankrutowała.

Ci, którzy przez dekady chcieli strategicznego sojuszu z Rosją i uzależniali od niej energetycznie europejskie państwa, tkwili w koszmarnym błędzie. Ci, którzy przestrzegali przed rosyjskim imperializmem, mieli rację.

Ci, którzy przez wiele lat finansowali rosyjskie przygotowania do wojny, rozbrajali Europę i narzucali słabszym od siebie partnerstwo z Rosją, ponoszą polityczną współodpowiedzialność za wojnę na Ukrainie oraz za obecne gospodarcze i energetyczne problemy setek milionów Europejczyków.

Putin zachowywał się jak diler, który daje pierwszą dawkę za darmo, bo wie, że narkoman wróci i zgodzi się później na każdą cenę. Putin jest przebiegły, ale nie był wcale genialny, Europa uległa mu tak łatwo przede wszystkim ze względu na swoją słabość. Tą słabością było realizowanie partykularnych interesów kosztem innych państw.

Jeśli poszczególne narody Unii Europejskiej będą dążyć do dominacji nad innymi, to Europa może ponownie paść ofiarą tych samych błędów. A wszystkie decyzje co do powstrzymania rosyjskiego agresora mogą znów zostać odwrócone. Stanie się tak, jeśli kilka największych państw uzna, że dla ich elit bardziej opłacalne jest robienie z Kremlem biznesu, nawet kosztem krwi. Dziś jest to krew ukraińska. Jutro może być litewska, fińska, czeska, polska, ale przecież także niemiecka czy francuska. Mamy obowiązek, aby do tego nie dopuścić.

3. Lekcje jakie daje nam wojna na Ukrainie winny skłaniać nas do zadania pytania zasadniczego – czym są dziś wartości europejskie i co im zagraża? 

Pod względem dobrobytu materialnego żyjemy w najlepszych czasach w historii. Ale czy ów dobrobyt nie zabił w nas ducha? Czy jeszcze obchodzi nas, po co żyjemy? Czy bylibyśmy gotowi bronić swoich domów, swoich bliskich, swojego narodu, gdyby to na nas napadnięto?

To napięcie między sferą ducha i materii nie jest oczywiście nowe. Znajdujemy się w końcu na uczelni, na której profesorem był Hegel. W literaturze mało kto oddał ten problem tak dobrze jak wielki Thomas Mann, sumienie Niemiec w dobie niemieckich zbrodni nazistowskich. To właśnie bohaterowie Manna tęsknią za wyższym, bardziej wzniosłym sensem życia niż tylko gromadzenie dóbr i ich konsumpcja.

Przez ostatnie dekady wielu Europejczyków uwierzyło, że konsumpcja podlana sosem rytualnych twierdzeń o „europejskich wartościach” to ostatni etap historii. Jesteśmy przeciwni takiemu podejściu. Smaganie innych batem „europejskich wartości” bez uzgodnienia ich definicji i bez zrozumienia, który kraj jakich zmian potrzebuje, jest właśnie po Mannowsku – autodestrukcyjne dla Unii Europejskiej.

Kiedyś symbolem Europy była antyczna agora. Miejsce, gdzie każdy obywatel na równych prawach mógł zabrać głos. Dziś zbyt często europejską agorę zastępują gabinety brukselskich instytucji, gdzie decyzje podejmowane są za zamkniętymi drzwiami.

Jak powiedział kiedyś pewien polityk o mechanizmie działania instytucji UE: „Dekretujemy coś, jeśli nie ma wrzawy, ponieważ większość ludzi nie rozumie tego, co zostało postanowione, kontynuujemy krok po kroku, aż do punktu, z którego nie ma powrotu”.

To prosta droga by UE stałą się urzędniczą dyktaturą. 

Równolegle do nowych okoliczności geopolitycznych rozstrzygają się teraz losy Unii. Czy będzie ona demokratyczną wspólnotą, czy biurokratyczną machiną, centralistyczną strukturą?

Polityka zawsze jest związana z wyborem. Ale ten wybór musi być dokonywany przy urnie wyborczej, a nie w zaciszu gabinetów biurokratów. Czy naprawdę chcemy ogólnoeuropejskiej kosmopolitycznej elity, posiadającej ogromną władzę, choć nieposiadającej mandatu wyborczego? Przestrzegam wszystkich, którzy marzą o stworzeniu superpaństwa zarządzanego przez wąską elitę. Jeśli będziemy ignorować różnice kulturowe, rezultatem będzie osłabienie Europy i szereg buntów, a może i nowa wiosna ludów jak ta z 1848 r.

Niemcy wówczas włożyli ogromny wysiłek, żeby zbudować zjednoczone i nowoczesne państwo. Na jego polityczne skutki musieli poczekać dwadzieścia lat, ale dopięli swego. Dziś stoimy przed podobnym dylematem. Jeśli rządzący Europą, podobni ówczesnym arystokratom typu Metternicha, będą woleli władzę elit i odgórne narzucanie swoich wartości, spotkają się z reakcją oporu. Może ona nadejść prędzej lub później, ale będzie nieuchronna.

Warto wrócić do podstawowego pytania: Czym są europejskie wartości?

A co ważniejsze: czym jest Europa? Jej historia nie zaczęła się kilkadziesiąt lat temu. Europa to ponad dwa tysiąclecia. Europa wyrasta z dziedzictwa starożytnych Greków, Rzymian oraz z chrześcijaństwa. To są nasze korzenie, z nich wyrastamy, nie możemy się od nich odcinać.

Nie ma Europy bez strzelistych gotyckich katedr, nie ma też Europy bez uniwersyteckich gmachów. Europa od zawsze wznosiła się na skrzydłach wiary i rozumu. A uniwersytecki model edukacji, jaki powstał w Europie upowszechnił się na całym świecie.

Stało się tak, ponieważ europejski uniwersytet jest przestrzenią dyskusji i ścierania się przeciwstawnych racji – najlepszym środowiskiem odkrywania prawdy.

W Europie nie może być miejsca na cenzurę czy ideologiczną indoktrynację. My już to przerabialiśmy w przeszłości, gdy władze komunistyczne mówiły nam, co mamy myśleć. Przeżywali to również Niemcy w czasach Hitlera, gdy palono książki nieprawomyślnych autorów.

Europa powinna być katedrą dobra i uniwersytetem prawdy!

Także w tym miejscu warto zaznaczyć, że różne zakazy, arbitralne decyzje co może, a co nie może być prezentowane w murach uniwersytetów i polityczna poprawność godzą w odwieczną misję akademii – poszukiwanie prawdy.

I tak jak strzeżemy dziedzictwo materialne, tak samo powinniśmy strzec dziedzictwo duchowe, które stworzone jest przez kilkudziesięciu członków różnych kultur i tradycji językowych. Siłą Europy była przez wieki jej różnorodność. Mamy wspólne wartości, ale każdy naród ma własną tożsamość. Glajszachtowanie, urawniłowka, to droga donikąd.

Niemcy i Francja to dwa kluczowe państwa Europy. W ciągu 75 lat między 1870 a 1945 stoczyły trzy krwawe wojny, do pojednania udało się doprowadzić dopiero po ostatniej. To pojednanie owocuje dziś w specjalnych relacjach politycznych Berlina i Paryża. To szczególne wzajemne uwrażliwienie na racje i wrażliwość obu stolic wyrosło na gruncie tragicznej przeszłości. Dla europejskiej równowagi, ale także z powodu jeszcze dużo bardziej tragicznej przeszłości potrzebny jest ten sam model wzajemnego uwrażliwienia na racje i interesy Warszawy. Dziś nie mamy w Warszawie poczucia tej wrażliwości.

Fundament pod tamto pojednanie położyli dwaj wielcy Europejczycy – Charles de Gaulle i Konrad Adenauer. Obaj chcieli zbudować trwały pokój w Europie. Obaj rozumieli, że warunkiem współpracy jest wzajemny szacunek i świadomość swoich korzeni. Kanclerz Adenauer mówił: „Jeżeli teraz odwrócimy się od źródeł naszej europejskiej cywilizacji, narodzonej z chrześcijaństwa, to nie jest możliwe żebyśmy nie ponieśli porażki, próbując odbudować jedność europejskiego życia. To jedyny skuteczny środek utrzymania pokoju”.

Generał de Gaulle miał także głęboką świadomość zarówno wielkiego dziedzictwa kultury Europy oraz „wojny wewnętrznej”. De Gaulle powiedział: „Dante, Goethe, Chateaubriand należą do całej Europy o tyle, o ile byli odpowiednio Włochami, Niemcami i Francuzami. Nie służyliby Europie zbytnio, gdyby byli bezpaństwowcami i gdyby myśleli lub pisali w jakimś esperanto lub wolapiku”.

Naszą podstawową tożsamością jest tożsamość narodowa. Jestem Europejczykiem, bo jestem Polakiem, Francuzem, Niemcem, a nie dlatego, że zaprzeczam swojej polskości czy niemieckości.

Podejmowana dziś w Europie próba likwidacji tej różnorodności, stworzenia nowego człowieka, wykorzenionego ze swojej narodowej tożsamości jest podcinaniem korzeni i piłowaniem konaru, na którym wszyscy siedzimy.

Uwaga! Możemy łatwo spaść, otaczające nas silne kultury i twarde dyktatury z innych części świata tylko na to czekają. Na pewno się z tego ucieszą, że Europa będzie spadała w znikomość. 

Czy chcielibyśmy, żeby wszyscy Europejczycy zapomnieli o swoich językach i mówili wyłącznie w wolapiku? Ja nie chciałbym.

Niektórzy próbują zanegować europejski wkład w rozwój świata, ponieważ dostrzegają tylko mroczne strony historii. I rzeczywiście, państwa odpowiedzialne za wyzysk i kolonializm, imperializm i straszne zbrodnie, jak niemiecki nazizm i rosyjski komunizm, jak zbrodnie w koloniach, powinny rozliczyć się z własną przeszłością. To część naszego europejskiego DNA: dążenie do prawdy i sprawiedliwości. Ale historyczna Europa nie jest dla nas jedynie powodem do wstydu. Cały współczesny fenomenalny rozwój nauki i dobrobyt jest, można rzec, dzieckiem Europy.

Drogą rozwoju Europy nie jest „polityczna mcdonaldyzacja”, ale czerpanie z jej własnej różnorodności. Próba sztucznego ujednolicenia Europy w imię zniesienia różnic narodowych i politycznych, doprowadzi w praktyce do chaosu i konfliktów między Europejczykami.

Współpraca złączona z konkurowaniem jest najlepszą drogą do sukcesu Europy w globalnym świecie. 

Miliony ludzi z całego świata co roku odwiedzają Paryż, Rzym, Kolonię, Madryt, Wiedeń, Kraków czy Pragę. Bogactwo tych pięknych miast i ich siła przyciągania bierze się właśnie z tego, że każde z nich ma swoją wyjątkową, niepowtarzalną tożsamość.

Nie chcemy Europy, która stawia ultimatum: albo dobrowolnie będziesz leczył swoją narodową przynależność, albo my zastosujemy wobec ciebie wszelką presję polityczną i gospodarczą.

Polska przyjęła w ciągu ostatnich miesięcy miliony uchodźców. Ukraińcy znaleźli schronienie w naszych domach. W naszym rozumieniu europejskich wartości z pewnością zawiera się pomoc sąsiadowi, który jest w potrzebie. Otrzymaliśmy jednak minimalną pomoc. I w tym kontekście widzimy odmienne traktowanie państw w takich samych sytuacjach, a to jest przecież definicja dyskryminacji.

Polska doświadcza tej dyskryminacji także ze względu na kompletny brak zrozumienia reform, które musiało przeprowadzić państwo wychodzące z postkomunizmu. Ze względu na wplątanie instytucji europejskich w wewnętrzne spory w państwie członkowskim pod hasłem „obrony praworządności”.

Chcę w tym miejscu wyraźnie podkreślić: mamy w Polsce to samo rozumienie słowa „praworządność” co w Niemczech. I niewielu spraw jestem tak pewien jak tej, że w dużo większym stopniu mój obóz polityczny broni realnej praworządności niż miało to miejsce w pierwszych 25 latach po 1989 r.

Broni przed oligarchizacją życia, przed dominacją zamkniętych korporacji zawodowych, przeciwko ubóstwu i przed korupcją. Broni przed tymi patologiami. Nie jest to przedmiotem mojego zasadniczego wywodu, więc na tych uwagach w tym miejscu poprzestanę.

Jednak w głębszym sensie, spór dziś rozgrywa się między suwerennością państw a suwerennością instytucji. Między pochodzącą z dołu demokratyczną władzą ludu oraz pochodzącą z góry, władzą wąskich elit. Przez dwa tysiące lat istnienia Europy nigdy nikomu nie udało się podporządkować sobie politycznie całego kontynentu. Teraz też to się nie uda. Wizja scentralizowanej Europy skończy w tym samym miejscu, co obwieszczana 30 lat temu koncepcja końca historii. Im szybciej od tej wizji odejdziemy, akceptując demokrację jako źródło władzy w Europie, tym lepsza będzie nasza przyszłość.

Warto dodać, że nie ma końca historii. Historia przyspiesza i rodzi wyzwania bezkresnych rozmiarów!

Niestety, duża część dzisiejszych unijnych elit funkcjonuje w alternatywnej rzeczywistości.

Jeśli unijne elity będą zawzięcie upierały się przy wizji scentralizowanego superpaństwa, czeka je bunt kolejnych europejskich narodów. Im bardziej będą się upierały, tym ostrzejszy będzie to bunt. Ja nie chcę polaryzacji, podziałów, walk i chaosu. Chcę Europy silnej i konkurencyjnej.

4. Przejdę teraz do ostatniej zasadniczej kwestii: czyli jak Europa może wygrać wyścig o pozycję globalnego lidera?

Przede wszystkim polityka Unii musi się zmienić. Nie w stronę większej centralizacji, oddania władzy w ręce kilku kluczowych instytucji i najsilniejszych państw, lecz w kierunku wzmocnienia równowagi między narodami z Północnej, Zachodniej, Środkowej, Wschodniej i Południowej Europy. A także dokończenia integracji unijnej z Bałkanami Zachodnimi, Ukrainą i Mołdawią, zgodnie z granicami geograficznymi Europy.

Należy postawić pytanie: na ile wszyscy poważnie traktujemy sprawę zbudowania silnej, wpływowej Unii Europejskiej?

Dziś proeuropejskość wyraża się w naszym stosunku do polityki rozszerzenia, nie w skupianiu się na samym sobie i centralizowaniu UE.

Dziwnym trafem często te państwa, które lubią przedstawiać się jako proeuropejskie i proponują turbointegrację, są jednocześnie tymi najbardziej sceptycznymi wobec polityki rozszerzenia, grającymi w politycznego pokera.

Nie można odwoływać się do wartości jednoczących UE i jednocześnie dzielić Europę na tych, którzy zasługują na to, by w niej być oraz tych, dla których dostęp do niej jest zamknięty.

Większy wspólny rynek, zróżnicowanie jego atutów gospodarczych uczyniłoby nas silniejszym graczem na arenie globalnej.

Często słyszę, że aby UE mogła się poszerzyć powinna się zreformować. Pod tą tezą kryje się najczęściej zakamuflowana propozycja federalizacyjna, czyli propozycja w istocie centralizacyjna.

Pod hasłem „federalizacji” kryje się bowiem narzucona odgórnie koncentracja podejmowania decyzji. 

W założeniach autorów tej centralizacji, nazywanej „federalizacją”, proces decyzyjny musi ulec zmianie poprzez odejście od zasady jednomyślności na rzecz głosowania większością kwalifikowaną w szeregu nowych obszarów. Argumentem za tym rozwiązaniem jest to, że uzyskanie jednomyślności w gronie ponad 30 państw będzie trudne.

To prawda, że uzyskanie jednolitej opinii w większym gronie państw jest trudniejsze. Pytanie jednak, czy powinno nas to skłaniać do wniosku, że decyzje powinny być forsowane przez większość, wbrew interesom mniejszości w kolejnych obszarach.

Mam inną propozycję:

Powstrzymajmy się od ingerencji w sprawy, w których interes narodowy pozostaje podzielony.

Zróbmy jeden krok do tyłu, aby zrobić dwa kroki do przodu.

Skupmy się na obszarach, w których traktat rzymski przyznał Unii kompetencje, a w pozostałych przypadkach kierujmy się zasadą pomocniczości.

Proces „rozlewania się” kompetencji unijnych na kolejne obszary obserwujemy od kilkudziesięciu lat. Jest on oceniany krytycznie w wielu państwach członkowskich. Mimo to, w ostatnim czasie uległ on przyspieszeniu. Pytanie na ile państwa pozostają jeszcze „władcami traktatów”, jak określił to kiedyś Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe, jest dziś więc jeszcze bardziej aktualne. Jeżeli więc UE ma wprowadzać w swoim procesie decyzyjnym zmiany, które będą miały demokratyczną legitymację i pozwolą na działanie w duchu wzajemnego zaufania, państwa członkowskie muszą odzyskać pełne władztwo nad traktatami. Nie mogą zaś utracić decyzyjności na rzecz „centrali w Brukseli” i „koalicji władzy”.

Innymi słowy: dokonajmy przeglądu obszarów podległych Brukseli i w duchu zasady subsydiarności, przywróćmy właściwe proporcje. Więcej demokracji, więcej konsensusu, więcej równowagi między państwami a instytucjami UE. Zmniejszmy liczbę obszarów podległych kompetencjom unijnym, a wtedy Unia nawet z 35 państwami będzie bardziej sterowna i demokratyczna.

Większa centralizacja to więcej tych samych błędów. To brak słuchania głosów tych państw, które miały rację co do Putina. To oddanie władzy ludziom, takim jak Gerhard Schroeder, którzy wpędzili Europę w uzależnienie od Rosji i wystawili cały kontynent na egzystencjalne zagrożenie.

Przykład: ledwie kilkanaście miesięcy temu, w czerwcu 2021 r., próbowano zorganizować spotkanie Rady Europejskiej z Władimirem Putinem. Jak gdyby żadne agresywne działania Rosji do tego czasu się nie zdarzyły. Gdzie byśmy byli, gdyby nie sprzeciw Polski, Finlandii i państw bałtyckich? Gdyby odrzucono zasadę jednomyślności?

O polskiej polityce zagranicznej, w tym kontekście, decydują w demokratycznych wyborach polscy obywatele – ludzie, dla których agresywny sąsiad jest realnym problemem. Nie są to ludzie, którzy żyją tysiące kilometrów dalej i postrzegają Rosję tylko przez pryzmat twórczości Puszkina, Tołstoja lub Czajkowskiego.

Dziś nie wystarczy mówić o odbudowie Europy. Musimy rozmawiać o nowej wizji dla Europy. Tak, aby pokój i bezpieczeństwo stały się trwałymi fundamentami rozwoju na nadchodzące dziesięciolecia.

Jeśli ostatnie miesiące można uznać za udane pod jakimś względem, to jest nim z pewnością współpraca w dziedzinie bezpieczeństwa. Współpraca transatlantycka, a w szczególności NATO, okazały się najsprawniejszym sojuszem obronnym w historii. Bez zaangażowania USA i być może Polski – nie byłoby dziś Ukrainy.

NATO, umocnione przez rychłe przystąpienie Finlandii i Szwecji, jest kluczowe dla bezpieczeństwa Europy. Trzeba je wzmacniać i rozwijać. Jednocześnie musimy też budować własne zdolności obronne. Polska teraz to właśnie robi. Budujemy nowoczesną armię nie tylko po to, by bronić siebie, ale także po to, by pomagać naszym sojusznikom. Wydajemy na obronę do 4% PKB, co jest możliwe tylko dzięki naprawie finansów publicznych, po lukach pozostawionych w nich przez naszych poprzedników. I proponujemy, aby wydatki na obronność nie były objęte kryterium traktatu z Maastricht, czyli limitem 3 procent.

Europa rozbroiła się sama, patrząc na rosyjską agresję niczym królik w reflektory samochodu.

Dziś wszędzie brakuje amunicji i podstawowych rodzajów uzbrojenia, aby odpowiedzieć na inwazję Rosji. Nie mówiąc o kolejnych zagrożeniach, które mogą wystąpić w innych częściach świata.

Moim pragnieniem jest, żeby państwa Europy były militarnie tak silne, aby w razie ataku nie potrzebowały pomocy z zewnątrz, ale by same takiego wsparcia mogły udzielać.

Dziś tak nie jest. Bez amerykańskiego zaangażowania, Ukrainy by już nie było. A Kreml wyciągałby ręce po kolejne ofiary.

W dobie „detente” lat 70. popełniono liczne błędy. Tamta epoka zakończyła się atakiem ZSRR na Afganistan. Zachód odpowiedział we właściwy sposób. Tym razem agresja rosyjska ostatnich 20 lat nie wzbudzała takiego zaniepokojenia. Otrzeźwienie przyszło późno — 24 lutego 2022 r.

 4.1 Czego jeszcze potrzebujemy, żeby wzmocnić pozycję Europy?

Wszyscy pamiętamy hasło wyborcze Billa Clintona: gospodarka, głupcze! W tamtych czasach panowało powszechne przekonanie, że pieniądze są lekarstwem na wszystkie bolączki, że nawet w krajach takich jak Rosja i Chiny pieniądze budują klasę średnią i demokratyzują życie publiczne.

Sprawy potoczyły się inaczej.

Dziś już wiemy, że gospodarka musi iść ręka w rękę z aspiracjami społecznymi i wymogami bezpieczeństwa. Wiele problemów współczesnej Europy bierze się z frustracji młodych ludzi, których perspektywy są często gorsze niż ich rodziców. Erozja klasy średniej postępuje praktycznie w całej Europie. Świat, w którym 1% najbogatszych akumuluje więcej majątku niż pozostałe 99%, to coś oburzającego. A tak się właśnie dzieje w ostatnich czasach. Raje podatkowe, do których bardziej pasuje określenie piekła podatkowe, ograbiają klasę średnią i budżety Niemiec, Francji, Hiszpanii i Polski.

Siła Europy wynika przede wszystkim z najmocniejszego fundamentu jakim jest silna klasa średnia. Poczucie, że rozwój i dobrobyt mogą być udziałem nie tylko wąskiej grupy najbogatszych, ale całego społeczeństwa, to był od lat pięćdziesiątych, główny motor napędowy rozwoju świata Zachodu.

Niestety, to przekonanie jest dziś coraz słabsze, a nierówności coraz większe. To bardzo niebezpieczne, bo z jednej strony wzmacnia radykalne ruchy domagające się zniszczenia obecnej struktury gospodarczej, i politycznej, a z drugiej zniechęca do pracy i rozwoju.

Musimy ten proces odwrócić. Grozi nam bowiem porażka w wyścigu z rywalami – twardymi, zahartowanymi i bezwzględnymi cywilizacjami, które inaczej układają relacje społeczne i gospodarcze.

Naszym zadaniem jako liderów politycznych jest zapewnienie takich warunków do życia, żeby każdy był w stanie utrzymać się z uczciwej pracy. Europejski rynek pracy powinien zapewniać godne zarobki, ułatwiać młodym wejście na ścieżkę kariery zawodowej i dawać im poczucie stabilności. Musimy ponadto stworzyć najlepsze możliwe warunki do zakładania rodzin. Wtedy Europę czeka świetlana przyszłość. Dobrze funkcjonujące rodziny są podstawową zdrowego, szczęśliwego i stabilnego życia.

Musimy również zapobiec uzależnianiu się Europy od innych. Wielkim wyzwaniem jest współpraca z Chinami. To ogromny kraj, z wielkimi ambicjami. Jako Europa musimy być dla Chin co najmniej równoważnym partnerem. Zależność od Chin to droga donikąd. I nad tym Europa musi pilnie pracować. Obok wygrania wojny przez Ukrainę to kolejne wielkie wyzwanie na nadchodzące lata.

Nie ma błędów, których nie można naprawić. Przynajmniej częściowo. Kiedy słyszę, że nasz rząd miał rację w sprawie Rosji i Ukrainy, czuję satysfakcję. Ale zrezygnowałbym nawet z największego poczucia satysfakcji na rzecz europejskiej woli walki. Na rzecz jeszcze silniejszej niż dotąd woli politycznej, by kontynuować wsparcie dla Ukrainy. A przede wszystkim, by skonfiskować rosyjskie aktywa opiewające na 400 mld euro. Samo ich zamrożenie jest niewystarczające. Rosja musi odpowiedzieć za swoje zbrodnie i zniszczenia materialne, które spowodowała. Brutalni agresorzy muszą wiedzieć, że prędzej czy później ich kraj zapłaci za straty spowodowane przemocą.

Wzywam dziś ponownie wszystkich przywódców Unii Europejskiej – czas na pełną i trwałą konfiskatę rosyjskich aktywów i przeznaczenie ich na odbudowę Ukrainy i zmniejszenie kosztów energii dla obywateli Europy.

Europa jest znacznie silniejsza niż Rosja. Ale oprócz naszego potencjału musimy także mieć wolę do tego, aby go wykorzystać. Jeśli pozwolimy Rosji wygrać tę wojnę, ryzykujemy więcej niż tylko utratę Ukrainy. Ryzykujemy marginalizację całego naszego kontynentu.

Podstawowy wniosek jest bowiem prosty. W świecie liczą się tylko silne, sprawne, pewne siebie państwa. Putin zaatakował Ukrainę, bo uważał Europejczyków za schodzących ze sceny, słabych i gnuśnych. Po roku widzimy, że był w błędzie. Przynajmniej po części. Jeszcze Europa nie zginęła. Póki my żyjemy. Ale też jeszcze nie wygrała.

Panie i Panowie,

wspominałem na początku o tym, że uniwersytet w Heidelbergu kończyło również wielu Polaków – lekarzy, prawników, filozofów. Jednym z nich był nasz znakomity poeta Adam Asnyk. Na wiosnę 1871 r., dosłownie, gdy rodziły się zjednoczone Niemcy, Asnyk marzył także o odrodzeniu niepodległej Polski. Rozumiał, że wielkie zadania mogą być osiągane tylko poprzez cierpliwą, systematyczną pracę, przez zbiorowy wysiłek całej wspólnoty. Pisał:

„Miejmy pogardę dla pychy zwycięskiej

I przyklaskiwać przemocy nie idźmy!

Ale nie wielbmy poniesionej klęski

I ze słabości swojej się nie szczyćmy”

Europa musi udowodnić swoją siłę i wartość. To nasza chwila „być albo nie być”. W przeciwieństwie jednak do Szekspirowskiego Hamleta my nie możemy się wahać. Niemiecki poeta Ferdinand Freiligrath w 1844 r., gdy Niemcy wciąż byli jak ruiny zamku w Heidelbergu – imponujący, ale niepełni, przestrzegał: „Deutschland ist Hamlet!”. Niemcy zbytnio się wahają, zamiast jasno stanąć po stronie dobra.

Jan Paweł II jako jeden z czołowych orędowników zjednoczenia Europy, odegrał kluczową rolę w wyzwoleniu narodów Europy. I razem ze swoim wielkim, niemieckim następcą, Benedyktem XVI, ten wyjątkowy duet polsko-niemiecki, był ważnym głosem w sprawie przyszłości Europy, jej kultury i cywilizacji. 

Na koniec podsumuję te cztery fundamentalne sprawy, którymi tutaj się zajmowałem.

  1. Po pierwsze, nie możemy zbudować przyszłości bez wyciągnięcia wniosków z przeszłości. Historia pokazuje, że polityka nieszanująca suwerenności i woli narodu prędzej czy później będzie prowadzić do utopii lub dyktatury. Europę czeka świetlana przyszłość, o ile będzie szanowała różnorodność własnych narodów.
  2. Po drugie, przyszłość Europy wykuwa się w walce o wolność, jaką toczy w naszym imieniu Ukraina. Naszym obowiązkiem jest udzielić Ukrainie wsparcia. Hart ducha Ukraińców winien być dla nas inspiracją i drogowskazem do działania.
  3. Po trzecie, demokratyczna wspólnota państw, oparta o dziedzictwo Greków, Rzymian i chrześcijaństwa, pielęgnująca pokój, wolność i solidarność jest fundamentem europejskich wartości. Na bazie tych wartości formowała się europejska integracja i to one mogą być duchem napędzającym kontynent.
    Zagrożeniem, które może osłabić te siły, jest centralizacja. Rządy najsilniejszych i arbitralne powierzenie przyszłości Europy bezdusznej biurokracji, próbującej dokonać „resetu wartości”. Taki „reset”, czyli centralizacja biurokratyczna pod płaszczykiem „federalizacji”, to ziarno pod przyszłe wielkie konflikty i bunty społeczne.
  4. Po czwarte, by Europa wygrała wyścig o pozycję globalnego lidera musi się zmienić. Musi być gotowa na przyjęcie nowych państw, ale też, wobec liczniejszej wspólnoty, na częściowe ograniczenie swoich kompetencji. Wobec zagrożeń zewnętrznych musi wzmacniać swój potencjał obronny. Wobec wyzwań gospodarczych i społecznych musi budować egalitarny i ordoliberalny system. I musi też walczyć z piekłami podatkowymi przebranymi za raje podatkowe. Europa musi utrzymywać racjonalne sojusze, ale też budować niezależność, unikając padania ofiarą szantażu energetycznego czy ekonomicznego. 

Europa była kiedyś centrum świata, budzącym szacunek na każdym kontynencie. Czy obchodzi nas jeszcze, czy Europa i nasza cywilizacja przetrwają?

I nie tylko czy przetrwają, ale w jakiej formie?

Czy mamy ambicje być liderem?

Czy może pogodziliśmy się już z rolą drugoplanową?

Czy mamy odwagę sprawić, aby Europa była znów wielka?

Aby Europa zwyciężyła?

Wierzę, że tak jest.

Europa ma wielki potencjał. Wynika on z jej historii i dziedzictwa, ale też z jej obecnych niezliczonych zalet i atutów. Europie jest jednak dziś potrzebna wola i odwaga. I jestem głęboko przekonany, że jeśli będziemy ciężko pracować, w imieniu naszych Ojczyzn i całego kontynentu, jako całość to Europa będzie dominować. Europa zwycięży!

Dziękuję bardzo!

2023-03-26_134352Materiał ze strony: https://www.gov.pl

Botschaft der Republik Polen in Berlin

wersja angielska:

Your Magnificence, Prof. Eitel,

Mr. Prime Minister Kretschmann,

Ladies and Gentlemen,

Dear students

Thank you very much for the invitation to Heidelberg. It is my great honor to speak here at one of the continent’s oldest universities. It is a place which has educated dozens of generations of outstanding Europeans. Many great Germans, of course, but also many Poles. One, was even its rector.

Heidelberg is a beautiful city built and nurtured for generations. And yet this wonderful city, which is in many ways a microcosm of Europe, has witnessed much evil, violence, war and atrocity. Today, they sadly return to our continent.

Europe finds itself at a historic turning point. Even more serious than during the fall of communism. For the most part those changes were peaceful. Today, when the whole world is threatened by a war of Russian aggression, the times of 70 and 80 years ago come to mind.

Today I want to talk to you about four major matters that are key to the future of Europe. So, I will divide my address into four sections.

In each of these sections I will refer to what I consider a fundamental issue – the role of nation states.

I will begin with first broad topic:

1. What the history of Europe teaches us today

Then, I will move to:

2. The importance of Ukraine’s fight against Russia and what conclusions we can draw for Europe from the war in Ukraine.

Further on I will undertake a third issue:

3. What European values ​​are and what threatens them at present and 4. Finally, I will discuss HOW Europe can adopt the role of a global leader.

So:

  1. WHAT THE HISTORY OF EUROPE TEACHES US

If we ask what the history of Europe can teach us, I would like to start with our relations… Polish and German.

We have been neighbors for over eleven centuries. We have lived, worked, worried about and solved our problems not only side by side but often together. We founded our first universities at the same time – in Krakow in 1364, in Heidelberg in 1386. There have been many Poles of German descent or Germans of Polish and Slavic descent over the centuries.

Today, Poles and Germans work closely together economically, which creates interdependence.

We are Germany’s fifth largest trading partner, after China, the US, the Netherlands and France. Soon we will move to fourth place, overtaking France. And then even to third.

Many do not realize it, but Russia ranks at 16th place.

And Poland, together with other countries of the Visegrad Group, is today a far more important partner than China or the US. It is worth noting how important Germany and Poland are to each other. And although we have different perspectives on some issues, we also share many common problems that must be overcome together.

Poland still struggles with the cruel legacy of World War II to this day.

Then we lost our independence, freedom and over 5 million citizens.

Polish cities lay in ruins and over a thousand villages were brutally pacified.

While western Germany was allowed to develop freely, Poland lost 50 years of its future as a result of World War II.

I do not want to dwell on this issue in my speech, but I cannot overlook it…  Poland never received reparation from Germany for the crimes of World War II, for the destruction, stolen property and treasures of national culture.

After all, full reconciliation between a perpetrator and his victim is only possible when there is a recompense. At this crucial moment in Europe’s history, we need such reconciliation more than ever, because the challenges that face us are grave.

The history of Europe – with its greatest wound – World War II – threw my country, along with many others, behind the “Iron Curtain” for almost half a century.

Together with my peers, we grew up, went to school, undertook work or studies in the shadow of communist crimes.

Millions of young Europeans living behind the Iron Curtain knew that there was freedom on one side and Russian colonialism on the other.

Sovereignty for some, imperial domination for others.

On one side, a much-desired free Europe. On the other, a barbaric totalitarianism. Life under the heel of Soviet Russia.

If someone had told us that we would live to see the end of communism, we would not have believed them. Like most experts on Soviet Russia from the West.

And yet, it happened!  Polish Solidarity-“SOLIDARNOŚĆ”, the war in Afghanistan, Pope John Paul II and the tough stance of the US during the Reagan era led to the fall of criminal communism.

The time of democracy had come.

Today, I would like to emphasize the role of sovereignty of the nation state in maintaining the freedom of nations.

The struggle of the enslaved nations of Central Europe was — at its heart — a struggle for national sovereignty.

This matter united all patriots… across the political spectrum … because we believed that our rights and liberties could only be safeguarded within the context of regained sovereign states.

And we were right. This was particularly evident during periods of social and economic crisis. Even during the recent COVID-19 crisis, we saw that efficient nation states are fundamental to protecting the health of citizens.

Earlier, during the debt crisis, we saw a clear conflict between the countries of southern Europe… Greece, Italy and Spain… and supranationalinstitutionsthat made economic decisions on their behalf without a democratic mandate.

In both cases, we came up to the limits of supranational governance in Europe.

In Europe nothing will safeguard the freedom of nations, their culture, their social, economic, political and military security better than nation states. Other systems are illusory or utopian.

They can be strengthened by inter-governmental and even partly supranational organizations, such as the European Union, but nation-states in Europe cannot be replaced.

Europe was born much earlier than the American Republic, whose unity was also forged through civil war. That is why it is so misleading to refer to this historical analogy.

Any political system that fails to respect the sovereignty of others, democracy, or the elementary will of the nation– will sooner or later lead to utopia or tyranny.

It was Christian Europe that gave birth to a civilization which respected human dignity more than any other. That civilization is worth protecting. Especially when faced with hard-hearted and increasingly strong civilizations, for which democratic and liberal values ​​do not matter.

We want to build a strong Europe to meet the global challenges of the 21st century.

It is the scale of the European Union that makes it a significant force in the world, not its increasingly incomprehensible decision-making system. We need a Europe which is strong because of its nation states, not one built on their ruins. Such a Europe will never have any force, because the political, economic and cultural power of Europe derives from the vital energy provided by nation states.

The alternatives are either a technocratic utopia, which some in Brussels seem to envision, or a neo-imperialism, which has already been discredited by modern history.

The struggle of European nations for freedom did not end in 1989. This is best seen on our eastern border.

2. So, I WOULD LIKE TO MOVE now TO AN ISSUE OF VITAL IMPORTANCE FOR EUROPE. To Ukraine.

I will discuss the importance of Ukraine’s struggle from the point of view of our common European values. Moreover, I will set out what conclusions we should draw from it.

What are Ukrainians really fighting for today?

For what are they willing to risk their lives?

Why did they not immediately surrender to the world’s second strongest army?

The struggle of Ukrainians for the right to national self-determination is yet another heroic manifestation of the defense of the nation-state and freedom.

But in order to have the will to fight, one must really believe in what one is fighting for.

Today, Ukrainians are fighting not only for their own freedom. Since February 24, 2022, they have also been fighting daily for the freedom of all Europe. And it is also our future that depends on how this war unfolds. The defeat of Ukraine would be the defeat of the West. Indeed, of the entire free world. A defeat greater than Vietnam. After such a defeat, Russia would strike again with impunity and the world as we know it, would dramatically change. A long series of dangerous unknowns would follow. The defeat of the free world would likely embolden Putin, just as the appeasement of the 1930s emboldened Hitler.

Putin, like Hitler at the time, also enjoys huge public support. It is not an exaggeration to say we are facing the threat of World War III. The way to avoid this outcome is to stop feeding the beast.

History is unfolding before our eyes.

When our children read their textbooks, they will ask did we do enough to ensure a peaceful future for them. Did we think about them and the long-term good of our countries or only about short-term comfort and the postponing of difficult decisions for later?

Have we learnt from the mistakes of the past or will we keep repeating them?

Now – a couple of remarks on ——

—- 2.1 WHY THIS IS A TURNING POINT IN EUROPEAN HISTORY?

Until just before February 24, I had heard that Putin would not attack Ukraine.

Many politicians in Europe preferred to believe this, hoping it would be possible to continue the “Wandel durch Handel” with Russia at the expense of Central Europe.

In this context, let us return to the question: what are Ukrainians fighting for?

Were they focused solely on material goods and not united by their sense of community, they would have given up long ago.

This is what Putin was counting on. He believed that Ukrainians would choose peace over freedom. But he was wrong.

Why? What was the Kremlin’s mistake? Putin is not a madman, as many of those who have been doing business with him for 20 years would have us believe. Putin was blinded by his own vision of the world. He was unable to see that Ukrainians are a nation.

And now they finally have their own nation state – though it may be far from perfect- they are willing to sacrifice their lives for it.

Russian propaganda claims that there is no such thing as a separate Ukrainian nation. We all know the saying: ‘if the facts don’t fit the theory, change the facts.’ That is why Russia is trying to explain to Ukrainians, by force, that they have no right to a national identity.

And yet it is the grandchildren of the soldiers who today risk their lives for a free Ukraine that will one day proudly say in school: my grandfather fought near Kherson! And mine repulsed the assault on Kyiv! My grandfather died in Mariupol.

And today’s soldiers, these future grandparents, know that they are also fighting so that their grandchildren can live in a free country. Let us remember: A nation is a community of the living, the dead and those yet to be born.= Today, Europe is witnessing crimes committed in the name of an anti-national ideology. This is what motivates Putin: the desire to eliminate all difference, destroy all national identities and melt them into the great Russian empire. Into RUSSKIJ MIR.

Russian propaganda, has repeatedly made the false accusation of Ukrainian fascism.

This is exactly what Stalin said: „Call your opponents fascists or anti-Semites. You just have to repeat these epithets often enough”.

It must be said clearly: a fascist is someone who wants to destroy other nations. It is someone who violates human rights and tramples on human dignity. The fascist today is Vladimir Putin and all accomplices of Russian aggression. As Europeans, we have a duty to oppose Russian fascism. This is what European identity is all about.

Now,……

2.2 WHAT LESSONS SHOULD WE LEARN FROM THE WAR IN UKRAINE?

Ukrainians today remind us of what Europe should be. Every European has the right to personal freedom and security. Every nation has the right to make key decisions about the future of its territory.

Democracy can be implemented at a municipal, regional or national level, wherever there are ties based on a common identity. Therefore, a vote in which 140 million Russians would vote “for” the incorporation of Ukraine into Russia and 40 million Ukrainians would vote “against” would not be democratic, would it?

What other lessons can be learned from more than a year of war in Ukraine? One thing is clear to me: The policy of ‘making deals’ with Russia is bankrupt.

Those who for decades wanted a strategic alliance with Russia and made European countries dependent on it for their energy, made a terrible mistake. Those who warned against Russian imperialism and repeatedly said not to trust Russia were right.

Those who, for many years, financed Russian war preparations, disarmed Europe and imposed a partnership with Russia on those weaker than themselves, bear political co-responsibility for the war in Ukraine. And for the current economic and energy problems facing hundreds of millions of Europeans.

Putin behaved like a drug-dealer who gives the first dose for free, knowing the addict will come back later and agree to any price. Putin is cunning, but he isn’t brilliant. Europe succumbed to him so easily mainly because of its own weakness.

This weakness was the pursuit of particular interests at the expense of other countries.

If the individual nations of the European Union seek to dominate others, Europe may fall prey to the same mistakes of the past. And all decisions to stop the Russian aggressor can be reversed again. This will happen if a few of the largest countries decide that it is more profitable for their elites to do business with the Kremlin, even at the cost of blood. Today it is Ukrainian blood. Tomorrow it may be Lithuanian, Finnish, Czech, Polish, but also German or French… We have to prevent this from happi.

3. OSE LESSONS SHOULD MAKE US ASK THE FUNDAMENTAL QUESTION – WHAT ARE EUROPEAN VALUES TODAY AND WHAT THREATENS THEM? — and I will concentrate now on that third ‘major matter’.

In terms of material prosperity, we are living in the best of times.

But has this prosperity killed our spirit?

Do we still care what we live for?

Would we be ready to defend our homes, our loved ones, our nation, if attacked?

This tension between the realm of spirit and matter is not new. We are, after all, at the university where Hegel was a professor.

In literature, few have concerned themselves withthis problem as well as the great Thomas Mann, ‘the conscience of Germany’ in the era of German Nazi crimes. It is Mann’s heroes who desire a higher, more elevated meaning of life – not just the accumulation of goods and their consumption.

Over the past decades, many Europeans have come to believe that consumption sprinkled with perfunctory claims of “European values” is the final stage of history. We are against this approach. Smacking others with the whip of “European values” without agreeing on their definition or understanding what changes must be made by particular countries, is precisely – in Thomas Mann’s sense – self-destructive for the European Union.

Once the symbol of Europe was the ancient agora. A place where every citizen could speak on equal terms. Today, all too often the European agora is replaced by the offices of Brussels institutions, where decisions are made behind closed doors.

As a European politician once said bluntly about the mechanism of EU institutions: “We decree something… If there is no outcrybecause most people don’t understand what was implemented, we continue step by step — to the point of no return.” —end of quote.

This is a short path for the EU to become a bureaucratic autocracy.

Alongside the new geopolitical circumstances, the fate of the European Union is also now being determined. Will it be a democratic community or a bureaucratic machine and centralist structure?

Politics is always about choice. But this choice must be made at the ballot box, not in the privacy of bureaucrats’ offices. Do we really want a pan-European cosmopolitan elite with immense power but without an electoral mandate?

I warn all those who want to create a superstate governed by a narrow elite. If we ignore cultural differences the outcome will be the weakening of Europe and a series of revolts, perhaps even a new Springtime of Nations like the one in 1848.

At the time, Germans made a huge effort to build a united and modern state. They had to wait twenty years for its political results, but they were victorious. Today we face a similar dilemma. If the rulers of Europe, like the Metternich-type aristocrats of the time, prefer the power of elites and the top-down imposition of their values, they will ultimately meet resistance. It may come sooner or later, but it is inevitable.

IT’S WORTH RETURNING TO THE BASIC QUESTION: What are European values?

And more importantly: what is Europe? Its history did not begin a few decades ago. Europe is more than two millennia old. Europe grows out of the heritage of the ancient Greeks, Romans and Christianity. These are our roots, we grow from them, we cannot cut ourselves off from them.

There is no Europe without soaring Gothic cathedrals nor the edifices of universities. Europe has always soared on the wings of faith and reason. And the university model of education that was created in Europe has spread all over the world.

This happened because the European university was a space for discussion and clash of opposing ideas – the most conducive environment for discovering the truth.

There SHOULD BE NO PLACE in Europe for censorship or ideological indoctrination. We have already gone through this in the past, when the communist authorities told us what to think. This was also experienced by Germans in the times of Hitler, when the books of free-thinking authors were burned.

EUROPE SHOULD BE A CATHEDRAL OF GOOD AND A UNIVERSITY OF TRUTH!

Here, too, it is worth highlighting that various bans, arbitrary decisions on what can and cannot be presented within the walls of universities as well as political correctness undermine the eternal mission of the academy – the search for truth.

And just as we protect our material heritage, we should also protect our spiritual heritage, which consists of dozens of different cultural and linguistic traditions. Europe’s strength over the centuries has been its diversity. We share common values, but each nation has its own identity. Gleichschalten, uravnilovka, is a road to nowhere.

Germany and France are two central players in Europe.

In the 75 years between 1870 and 1945 they fought three wars – only after the last one was reconciliation achieved.

This reconciliation bears fruit today in the special political relations between Berlin and Paris. This special mutual sensitivity to the rationales and sensitivities of the two capitals grew out of a tragic past.

For the sake of European balance, but also because of a much more tragic past, the same model of mutual sensitivity to the rationale and interests of Warsaw is needed. Today – we do not have a sense of this sensitivity in Warsaw.

The foundation for that reconciliation was laid by two great Europeans – Charles de Gaulle and Konrad Adenauer.

Both wanted to build a lasting peace in Europe.

They understood that mutual respect and awareness of each other’s roots were prerequisites for cooperation. Chancellor Adenauer said: “If we now turn away from the sources of our European civilization, born of Christianity, it is impossible for us not to fail in trying to rebuild the unity of European life. This is the only effective means of maintaining peace.”—end of quote.

General de Gaulle was also deeply aware both of Europe’s great cultural heritage and the horrors of “internal war”. De Gaulle said: “Dante, Goethe, Chateaubriand all belong to Europe to the extent that they were respectively and eminently Italian, German, and French. They would not have been much use to Europe if they had been stateless and if they thought, written in some kind of Esperanto or Volapük.”

Our basic identity is national identity. I am a European because I am a Pole, a Frenchman, a German, not because I deny my Polishness or Germanness.

The attempt in Europe today to eliminate this diversity, to create a new man, uprooted from his national identity, means undercutting the roots and sawing off the branch on which we sit.

Be warned: We can easily fall down – strong cultures and harsh dictatorships from other corners of the world are waiting for this. They would surely be happy to see Europe fall into insignificance.

Would we want all Europeans to forget their languages and speak only in Volapük?  I wouldn’t.

Some people try to negate Europe’s contribution to the development of the world because they only see the dark sides of history. And indeed, countries responsible for exploitation and colonialism, imperialism and terrible crimes – like German Nazism and Russian communism, like crimes in the colonies – should make amends for their own past.

This is part of our European DNA – the pursuit of truth and justice. But historical Europe is not only a source of shame for us. All of today’s amazing scientific development and prosperity is, one might say, Europe’s offspring.

The way forward for Europe is also not ‘political McDonaldization’. It requires drawing on its own diversity. The attempt to artificially unify Europe in the name of abolishing national and political differences will in practice lead to chaos and conflict among Europeans.

It is Cooperation combined with competition that is the best way for Europe to succeed in the global world.

Millions of people from all over the world visit Paris, Rome, Cologne, Madrid, Cracow, London or Prague every year. The richness of these beautiful cities and the power of their attraction stem from the fact that each of them has its own unique identity.

We don’t want a Europe that gives an ultimatum: either you voluntarily cure your nationality, or we will apply all kinds of political and economic pressure on you, to do so.

Poland has taken in millions of refugees in the recent months. Ukrainians have found shelter in our homes. Our understanding of European values certainly includes support for a neighbor in need. However, we received minimal help. And in this context, we see different treatment of countries in the same situation, and this is the definition of discrimination.

Poland experiences this discrimination also due to a complete lack of understanding of the reforms that a country emerging from post-communism needed to make. Due to the involvement of European institutions in internal disputes of a member state under the slogan of “defending the rule of law”.

I want to make it absolutely clear here: in Poland we have the same understanding of the term “rule of law” as in Germany. And there are very few things I am as sure of as I am about the fact that my political camp defends the real rule of law to a much greater extent than was the case in the first 25 years after 1989.

It fights against oligarchy, against the domination of closed professional corporations, against poverty and against corruption. It safeguards against these pathologies. But since this is not the main subject of my argument, let me stop here.

In a deeper sense, the dispute today is between the sovereignty of states and the sovereignty of institutions.

Between the democratic power of the people at a grassroots level and the top-down imposition of power by a narrow elite.

In the two thousand years of Europe’s existence, no one has ever succeeded in politically subordinating our entire continent. It will not work today either.

The vision of a centralized Europe will end in the exact same place as the concept of end of history announced 30 years ago. The sooner we move away from this vision and accept democracy as the source of legitimate power in Europe, the better our future will be.

by the way — THERE IS NO END OF HISTORY. HISTORY IS ACCELERATING AND BRINGING CHALLENGES OF UNLIMITED PROPORTIONS!

Unfortunately, a large part of today’s EU elite operates in an alternate reality.

If EU elites stubbornly insist on the vision of a centralized superstate, they will face the resistance of more European nations. The more they persist, the fiercer this rebellion will be. AND —– I do not want polarization, division and chaos. I want a strong and competitive Europe.

4. So – let me now focus on the last major topic: how can Europe adopt pole position in the global leadership race?

Above all, the Union’s policies must change. Not towards greater centralisation and the transfer of power to a few key institutions and to the strongest countries.

But towards strengthening the balance of power between the peoples of Northern, Western, Central, Eastern and Southern Europe. And to complete EU integration with the Western Balkans, Ukraine and Moldova – in line with Europe’s geographical borders.

The question must be asked: how seriously do we take the issue of building a strong and influential European Union?

Today, pro-Europeanism is expressed by our mindset of enlargement, not in focusing on ourselves and the centralisation of the EU.

Strangely enough, those countries that like to present themselves as pro-European and propose turbo-integration are at the same time the most sceptical about enlargement policy and play games of political poker.

We should not talk about the values that unite the EU while dividing Europe into those who deserve to be in, and those for whom access is denied.

A larger common market, diversity of its economic assets would make us a strong global player.

I often hear that the EU needs reforms if it is to enlarge. This is very often a camouflaged proposal of federalization, de facto – a proposal of centralization.

This is because the slogan of “federalisation” is a top-down imposed concentration of decision-making.

According to the authors of this centralisation called “federalisation”,–  the decision-making process must be changed by moving away from unanimity to qualified majority voting in a number of new areas. The argument for this solution is that obtaining unanimity among more than 30 countries will be difficult.

It is true that it is more difficult to obtain a unified opinion within a larger group of states. However, the question is whether this should lead us to think that decisions should be pushed by the majority, against the interests of the minority in other areas ??

I HAVE A DIFFERENT PROPOSAL:

Let us refrain from encroaching upon issues where national interest remains divided.

Let us take one step backwards to take two steps forward.

Let us focus on areas where the Treaty of Rome gave competencies to the Union and let the rest be guided by the principle of subsidiarity.

We have been observing the process of “spill over” of EU competences into new areas for several decades. It is critically evaluated in many Member States.

Nevertheless, it has recently accelerated.

The question to what extent the states remain “the masters of the Treaty”, as the Constitutional Court in Karlsruhe once called it, is even more relevant today.

Thus, if the EU is to make changes to its decision-making process that have democratic legitimacy and allow for mutual trust, Member States must regain full authority over the Treaties.

They cannot relinquish decision-making power to “headquarters in Brussels” and “coalitions of power”.

 In other words, let us review the areas under the authority of Brussels and guided by the principle of subsidiarity, let us restore a better balance. More democracy, more consensus, more balance between states and EU institutions. Let us reduce the number of areas under EU competence, then the Union, even with 35 countries, will be easier to navigate and more democratic.

More centralization means more of the same mistakes. It is a failure not to listen to the voices of those countries that were right about Putin. It is giving power to people like Gerhard Schroeder, who made Europe dependent on Russia and put the whole continent at existential risk.

One example: Just a few months ago, in June 2021, there was an idea to celebrate meeting of the European Council with Vladimir Putin. As if no aggressive actions by Russia had taken place by then. Where would we be without the opposition of Poland, Finland and the Baltic States? If unanimity was rejected?

Polish foreign policy – in that context – is decided in democratic elections by Polish citizens – people for whom an aggressive neighbour is a real problem. Those are not people who live thousands of kilometres away and only see Russia through the prism of the works of Pushkin, Tolstoj or Tchaikovsky.

Today, it is not enough to talk about rebuilding Europe. We need to talk about a new vision for Europe. So that peace and security may become lasting foundations of development for decades to come.

 If the last few months can be considered successful in any way, it is certainly due to cooperation in the field of security.

Transatlantic cooperation and NATO in particular has proved to be the most efficient defence alliance ever. Without the involvement of the US and – possibly – Poland – there would be no Ukraine today.

NATO, soon enhanced by the near accession of Finland and Sweden, is key to the security of Europe. It needs to be strengthened and developed. At the same time, we must build our own defence capabilities. Something Poland is currently doing. We are building a modern army not only to defend ourselves but also to help our allies. We are spending up to 4 per cent of GDP on defense which is only possible thanks to the repairs made in public finances after the gaping holes left in them by our predecessors. And we propose that defense expenditure not be part of the Maastricht Treaty criterion of a 3 per cent limit.

Europe has disarmed itself, staring at Russian aggression like a rabbit in headlights.

Today, there is a shortage of ammunition and basic weapons to respond to the Russian invasion. Not to mention to other threats that may occur elsewhere.

My desire for the countries of Europe is to be so militarily strong that they do not need outside help in case of an attack – but that they can provide military support for others.

This is not so today. Without American involvement, Ukraine would no longer exist. And the Kremlin would have moved onto its next victim.

During the ‘detente’ of the 1970s, many mistakes were made. That era ended with the Soviet invasion of Afghanistan. The West responded properly. This time, the Russian aggression of the last 20 years has not caused such concern. Sobriety came late – on February 24, 2022.

4.1 WHAT ELSE IS NEEDED TO STRENGTHEN EUROPE’S POSITION?

We all remember Clinton’s campaign slogan: it’s the economy, stupid!

In those days almost everyone believed that money was a cure-all drug.

That even in countries like Russia and China, money would expand the middle class and democratize public life.

Things turned out differently.

Today we know that the economy must go hand in hand with social desires and security needs.

Many of the problems of modern Europe stem from the frustration of young people, whose prospects are often worse than those of their parents.

The middle class is eroding everywhere in Europe.

A world in which the richest 1% accumulates more wealth than the remaining 99% is outrageous. And this is happening today.

Tax havens, which might more aptly be called tax hells, rob the middle class and the state budgets of Germany, France, Spain and Poland.

Europe’s strength comes primarily from the strongest foundation, which is its robust middle class. The belief that prosperity and growth can be shared not only by a group of rich, but by society as a whole – has been the driving force behind the development of the West since the fifties.

Unfortunately, this conviction is disappearing – and inequality is increasing. This is very dangerous because, on the one hand, it strengthens radical movements demanding the destruction of the current economic and political structure. And on the other it discourages work and development.

We must reverse this process. Because we are in danger of losing the race against our competitors – tough, hardened and uncompromising civilizations, which arrange social and economic relations differently.

Our job as political leaders is to ensure conditions under which everyone can make an honest living. The European labor market should provide decent wages, facilitate young people’s entry into careers and give them a sense of stability.

We must also create the best possible conditions for having families.

Then Europe will have a bright future. Well-functioning families are the foundation of a healthy, happy and stable life.

We also must prevent Europe from becoming dependent on others. Cooperation with China is a great challenge. It is a huge country, with great ambitions.

As Europe, we must be at least an equal partner for China.

Dependence on China is a road to nowhere. And this is something towards which Europe must urgently strive. In addition to Ukraine winning the war, this is another great challenge for the upcoming years.

There are no errors that cannot be fixed. In part, at least. When I hear that our government was right about Russia and Ukraine, I feel satisfied. But I would gladly exchange even the greatest sense of satisfaction for the European will to fight.

For an even stronger political will – to continue support for Ukraine. And for a will to confiscate 400 billion Euro of Russian assets. Freezing them is not enough. Russia must answer for its crimes and the material destruction it has caused. Brutal aggressors must know that sooner or later their country will pay for the losses caused by violence.

Today, I call again on all leaders of the Europe – it is time for the full and permanent confiscation of Russian assets. To rebuild Ukraine and to reduce energy costs for European citizens.

Europe is much stronger than Russia. But in addition to our potential, we need to have the will to use it. If we let Russia win this war, we risk more than just losing Ukraine. We risk marginalizing our entire continent.

The basic conclusion is simple. In the world, only strong, efficient, self-confident countries count. Putin attacked Ukraine because he considered Europeans to be on their last legs, weak and idle. One year later, we see that he was wrong. At least, in part.

Europe is not yet lost. As long as we still live. But she is not yet victorious.

Ladies and Gentlemen,

At the beginning, I mentioned that many Poles also graduated from the University of Heidelberg – doctors, lawyers, philosophers. One of them was our great poet,  Adam Asnyk.  In the spring of 1871 – exactly when a united Germany was being born – Asnyk also dreamed of reviving an independent Poland. He understood that great tasks could be achieved only through patient, systematic work, through the collective effort of the whole community. He wrote:

“Have always scorn for vainglory triumphant,

Do not applaud the violent oppressor

But neither worship your defeats abundant,

Nor take pride in staying ever lesser.”

Europe must prove its strength and its worth. This is our “to be or not to be” moment. But unlike Shakespeare’s Hamlet, we cannot hesitate. In 1844 when Germany was still like the ruins of Heidelberg Castle – impressive but incomplete – the German poet Ferdinand Freiligrath warned: “Deutschland ist Hamlet!” The Germans are hesitating too much instead of clearly standing on the side of good.

John Paul II was one of the leading advocates of the European unification. He played a key role in the liberation of the nations of Europe.  And together with his great German successor, Benedict XVI, this unique Polish-German duo was an important voice on the future of Europe – its direction, its culture and civilisation.

SO FINALLY – ALLOW ME TO SUMMARISE THE FOUR MAJOR MATTERS THAT HAVE BEEN THE FOCUS OF MY ADDRESS.

1. Firstly, we cannot build our future without learning from our past. History shows that a politics that does not respect sovereignty and the will of the people will sooner or later dissolve into utopia or dictatorship. Europe has a bright future if it respects the diversity of its nations.

2. Secondly, the future of Europe is being forged by Ukraine’s fight for freedom on our behalf. It is our duty to support Ukraine. The Ukrainian’s fighting spirit should be an inspiration and guide for our actions.

3. Thirdly, a democratic community of nations, based on an Ancient Greek, Roman and Christian heritage, one which fosters peace, freedom and solidarity, is the bedrock of European values. These values have formed the basis of European integration, and they can continue to be the continent’s driving force.

What threatens to undercut those forces is centralisation. The rule of the strongest and the arbitrary entrustment of Europe’s future to a heartless bureaucracy, that is trying to “reset values”. Such a “reset”, that is – bureaucratic centralization under the guise of “federalization”, is the seed for great future conflicts and social rebellions.

  1. Fourthly, if Europe is to win the race for global leadership, –it must transform.
    It must be ready to accept new countries but also, in the face of a larger community, to limit some of its competencies.
    In the face of external threats, it must strengthen its defensive capabilities. Facing economic and social challenges, it must build an egalitarian and ordoliberal type of prosperity and fight tax hells dressed up as tax havens.
    Europe must maintain wise alliances, but it must also foster independence and not become the victim of energy or any economic blackmail.

Europe was once the center of the world, respected on every continent.

Do we still care if Europe and our civilization survive?

And not only if they survive – but in what form?

Do we have the drive to be a leader?

Or, perhaps, have we already come to terms with taking a backseat?

Do we have the courage to make Europe great again?

To make Europe victorious?

I believe so.

Europe has great potential. It stems from its history and heritage but continues today in its innumerable qualities and advantages. What Europe needs however is determination and courage.

And I am deeply convinced that if we work hard – on behalf of our respective homelands and the continent as a whole – Europe will prevail. Europe will be victorious!

Thank you very much!