WYWIAD. Dr Siekierka dla AWPE: Tylko w oparciu o fundament prawdy jesteśmy w stanie budować przyszłe polsko-ukraińskie relacje

dr-Michal-Siekierka

Dr Michał Siekierka, prezes Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we Wrocławiu

Przedstawiciele środowisk kresowych spotkali się z abp Stanisławem Gądeckim. Omawialiście Państwo kwestię polsko-ukraińskiego pojednania. Jak ono Pana zdaniem powinno przebiegać? Bo strona polska już wyciągnęła dłoń do pojednania, przyjmując do swoich domów uchodźców z ogarniętej wojną Ukrainy.

Dr Michał Siekierka, prezes Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we Wrocławiu: Oczywiście, że przyjęcie uchodźców było bardzo dużym gestem w stronę Ukrainy. Nasze Stowarzyszenie, od początku nie miało żadnej wątpliwości, że w tej trudnej sytuacji Ukrainie należy pomagać, że naruszanie granic w Europie, naruszanie pojałtańskiego porządku jest czymś niedopuszczalnym w XXI wieku i tutaj nasze państwo stanęło na wysokości zadania.

Jednakże należy wspomnieć, że gestów dobrej woli ze strony państwa polskiego na przestrzeni lat było bardzo wiele, natomiast odczytujemy zachowania państwa ukraińskiego – i nie mówię tu tylko o obecnej Ukrainie, ale o wcześniejszych ukraińskich rządach – jako zachowania, które w sposób niezwykły utrudniają prawdziwe pojednanie. Mam tu na przykład na myśli wciąż nierozwiązaną kwestię ekshumacji polskich ofiar, które spoczywają na terytorium dzisiejszej Ukrainy w bezimiennych dołach śmierci. Fundamentem każdej cywilizacji, w tym cywilizacji europejskiej jest – to rzecz oczywista już od czasów Antygony – że każda zamordowana osoba ma prawo do godnego pochówku.

Pamiętajmy też, że wiele osób, które zginęło, było katolikami, było chrześcijanami, jest to więc też potrzeba religijna. Prawo człowieka.

Natomiast państwo ukraińskie na takie ekshumacje nie zezwalało w minionym okresie i dalej ma z tym bardzo duży problem. Boli nas również, że patronami wielu ulic, stadionów na Ukrainie są zbrodniarze wojenni, tacy jak Stepan Bandera czy Roman Szuchewycz. Są to osoby, które nie tylko tworzyły ideologię i organizacje, które dopuściły się ludobójstwa na narodzie polskim, ale również na innych obywatelach II Rzeczpospolitej, przede wszystkim Żydach, Ormianach, ale także Czechach, którzy mieszkali przed II wojną światową na Wołyniu.

W naszym przekonaniu zbrodniarze wojenni w żaden sposób, praktycznie w centrum Europy, nie powinni być wyniesieni na piedestał, a tak niestety na Ukrainie się dzieje. Nie zgadzamy się również na relatywizację zbrodni. W 2016 roku polski parlament, zgodnie z prawdą historyczną i zgodnie ze wszystkimi badaniami historycznymi, orzekł, że była to zbrodnia ludobójstwa. Stąd też domagamy się, aby takiego terminu używano, gdy o tej zbrodni mówimy. Takie relatywizowanie, które polega na używaniu takich terminów jak „bratobójcza walka”, „wojna polsko-ukraińska”, „wydarzenia wołyńskie”, czy jakichkolwiek tego typu eufemizmów jest fałszowaniem historii i zadawaniem bólu ocalałym z pogromów.

Na tego typu relatywizacji zwyczajnie nie da się budować dobrych i uczciwych relacji, na których nam wszystkim zależy. Nasze środowisko zawsze podkreślało, że gdyby Ukraina należycie rozliczyła się ze swoją historią, gdyby państwo polskie wspierało Ukrainę w rozliczeniu tej trudnej historii, a nie wspierało zamiatanie sprawy pod dywan, dzisiaj nie mielibyśmy ani tej rozmowy, ani tej dyskusji – pojednanie byłoby już za nami i miałoby miejsce myślę, że już w połowie lat 90.

Poprzez odsuwanie tego problemu ciągle jesteśmy w punkcie wyjścia.

Pragnę tutaj zauważyć, że w dyskursie społecznym panuje mylne, naszym zdaniem przekonanie, że nie jest dzisiaj dobry czas, żeby Ukraina mierzyła się ze swoją trudną historią. Jednakże my, jako środowisko kresowe, słyszymy tę wymówkę w zasadzie od samego początku. Nie mogliśmy domagać się od Ukrainy rozliczenia się ze swoich zbrodni wojennych w latach 90., gdyż państwo polskie wspierało młodą, niepodległą państwowość ukraińską, która się formowała. Nie można było o tym mówić w późniejszym okresie, gdyż na szali stała sprawa odbudowy i ponownego otwarcia Cmentarza Obrońców Lwowa. Później nie można było o tym mówić ze względu na to, że była Pomarańczowa Rewolucja. Następnie nie można było o tym mówić, ponieważ była organizacja Euro 2012. Później była próba podpisania przez Ukrainę traktatu akcesyjnego i ten temat też był dla polityków niewygodny. Później był Euromajdan, później była aneksja Krymu i wreszcie mamy wojnę. Dlatego stoimy na stanowisku, że to nie jest tak, że nadejdzie jakiś „złoty okres”, wyjątkowo dobry czas, w którym będzie można te sprawy poruszać. Nigdy nie ma dobrego czasu na rozliczenia, ale zawsze jest dobry czas na odkładanie problemu.

Im dalej ta sprawa trwa, im dalej są to problemy cenzurowane, im dalej jest to temat tabu, tym gorzej, gdyż cały czas budujemy na fundamencie, który jest nietrwały. Na fundamencie kłamstwa nie da się zbudować żadnych dobrych relacji i wierzymy, że uda się je zbudować tyko i wyłącznie poprzez te elementarne sprawy, jakimi jest nazwanie zbrodni popełnionych przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów ludobójstwem, poprzez odblokowanie ekshumacji i umożliwienie godnego pochówku ofiar i poprzez przyznanie się strony ukraińskiej, że to, czego dopuściła się Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińska Powstańcza Armia było złem. W przeciwnym razie nie możemy myśleć o żadnej bliskiej współpracy, o żadnym partnerstwie, gdyż to wszystko jest po prostu fikcją, nawet jeśli podpartą dobrymi intencjami.

Żeby ten „złoty okres” zbudować, trzeba budować na prawdzie. Ukraińcy zresztą mają na czym budować swoją przeszłość. Lista sprawiedliwych Ukraińców, którzy ratowali Polaków przed ukraińskimi nacjonalistami jest w IPN. Dlaczego zatem nadal w dużej części czczą oprawców?

Dla naszego środowiska jest to pytanie otwarte. My na nie możemy sobie odpowiedzieć, gdyż jest to zdumiewające. Oczywiście, Ukraina ma swoich bohaterów. Są to wspaniali ludzie, tak jak pani redaktor wspomniała, sprawiedliwi Ukraińcy, którzy ponosząc niekiedy najwyższą cenę, czyli cenę życia swojego i swoich bliskich, decydowali się na ratunek swoich polskich sąsiadów. W naszym Stowarzyszeniu są ludzie, którzy nigdy by się nie urodzili, którzy nie przetrwaliby II wojny światowej, gdyby nie taka pomoc. Sprawiedliwi Ukraińcy dla naszego środowiska byli, są i pozostaną prawdziwymi bohaterami Ukrainy. To są ludzie, którzy kierowali się wartościami chrześcijańskimi, ale również wartościami ogólnoludzkimi, wartościami zachodniej cywilizacji. Są to ludzie, którzy sprzeciwiali się zbrodniczej ideologii, a najważniejsze było dla nich ratowanie ludzkiego życia. Uważamy, że jest to punkt styczny, platforma, na której można budować porozumienie z Ukrainą. Jest nam wszystkim niezmiernie przykro, że Ukraina nie chce tego fundamentu, a ciągle stara się to budować na ideologii Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.

To, co wydarzyło się na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej jest przez historyków określane mianem genocidum atrox. Te potworne zbrodnie dokonywane przez Ukraińców na bezbronnych Polakach porażają swoją brutalnością, a mimo tego nadal są środowiska, które starają się pomniejszyć ich wymiar, o czym Pan zresztą wspomniał, mówiąc o jakiejś wojnie polsko-ukraińskiej, której nie było. Jakie Pana zdaniem mogą być dalekosiężne konsekwencje takiego wybielania oprawców?

Te konsekwencje widzimy nieustannie. Nasze Stowarzyszenie istnieje od 1989 roku. Od początku podkreślaliśmy, że jeżeli nie załatwi się tej sprawy na samym początku sprawy będą szły w złym kierunku. Stąd mamy te liczne pomniki Stepana Bandery (we Lwowie, w Mostach Wielkich i w wielu innych miejscowościach), mamy stadion imienia Romana Szuchewycza w Tarnopolu. Zaszło to już bardzo daleko. Prawdę powiedziawszy jako środowiska kresowe nie mamy pomysłu, jak to teraz odkręcić, ale z drugiej strony my nie jesteśmy politykami, a to politycy powinni się zastanawiać, jak tę sprawę załatwić, a nie jak tę sprawę zamieść pod dywan, a odnosimy wrażenie, że właśnie głównie tym się zajmują.

Jeżeli też myślimy o europeizacji Ukrainy, czy o przystąpieniu Ukrainy do struktur zachodnich, to musimy zdawać sobie sprawę, że ten temat też nie zostanie zamieciony pod dywan, bo z pewnością partnerzy w Europie Zachodniej będą zainteresowani, kim był ten Roman Szuchewycz i kim był ten Stepan Bandera, a myślę, że te postacie są całkowicie sprzeczne z wartościami europejskimi.

Niewątpliwie będzie to przeszkoda w dalszej integracji Ukrainy ze światem zachodnim. Przeszkoda, którą buduje sama Ukraina. My, jako Polska, jesteśmy winni pośrednio, gdyż od samego początku powinniśmy ich na to uczulać i zwracać na to uwagę.

Warto w tym kontekście przypomnieć, że ukraińscy nacjonaliści mordowali Polaków nie tylko na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Jest dosyć nieznana historia z Powstania Warszawskiego, gdzie zgrupowani w niemieckich, kolaboracyjnych oddziałach Ukraińcy dokonywali chociażby rzezi Woli. Pisze o tym Norman Davies, a historię tę przekazała mi również moja babcia, której udało się uciec. Wydaje się, że te dzieje można rozliczyć jedynie w oparciu o prawdę, bo tylko ona jest w stanie zwyciężyć emocje. Czy się mylę?

Absolutnie nie. Tylko w oparciu o fundament prawdy jesteśmy w stanie budować przyszłe relacje. Tak też dochodziło do pojednania niemiecko-francuskiego, które jest w jakimś sensie wzorową formą pojednania. Oczywiście historia nie jest czarno-biała. Akurat tak się wydarzyło, że Ukraińcy jeszcze przed II wojną światową upatrywali w III Rzeszy partnera, czynnika, który pomoże im w wywalczeniu jakiejś tam formy autonomii. Stąd też tak wielu Ukraińców ochoczo wstępowało w szeregi maszyny III Rzeszy. Można tutaj wymienić dywizję SS Galizien czy Ukraińską Policję Pomocniczą w służbie hitlerowskich Niemiec. Ukraińską Policję Pomocniczą, miała ogromne znaczenie jeżeli chodzi o przebieg Holokaustu na Kresach Południowo-Wschodnich II Rzeczpospolitej. Pamiętajmy, że ci policjanci byli najczęściej osobami, które pilnowały gett, dokonywały ich pacyfikacji, ale i później, kiedy dezerterowali z szeregów tejże policji i wstąpili do UPA, wyłapywali ukrywających się zbiegów z gett czy z transportów do obozów śmierci Żydów. Też trzeba o tym pamiętać, że są to organizacje, które mają wyjątkowo antysemicki charakter i brały czynny udział w maszynie Holokaustu na Kresach, ale jak pani redaktor wspomniała i w innych częściach Polski, gdyż III Rzesza ochoczo korzystała z tego ukraińskiego zaplecza cynicznie wykorzystując części Ukraińców do prowadzenia swojej zbrodniczej polityki okupacyjnej.

Gdyby miał Pan zaapelować do Ukraińców, co by im Pan powiedział?

Powiedziałbym, że środowiska kresowe nigdy nie obarczały narodu ukraińskiego winą za to, co się wydarzyło w czasie II wojny światowej, nigdy nie były antyukraińskie. Zawsze jednak uważały, że niezbywalną odpowiedzialność za ludobójstwa ponoszą konkretne organizacje, które powinny być z tego rozliczone.

Tak jak w procesach norymberskich nie obciążano Niemców jako takich, tylko był to proces, który osądzał konkretne organizacje, jak SS, Gestapo itd. W tej sytuacji sprawa jest analogiczna.

My też obarczamy odpowiedzialnością za to, co się stało, konkretne organizacje, jak Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, Ukraińska Powstańcza Armia, SS Galizien i właśnie już ta wspomniana Ukraińska Policja Pomocnicza w służbie hitlerowskich Niemiec. To są organizacje, z którymi Ukraina powinna się rozliczyć i w naszym przekonaniu jeśli to zrobi, będzie miała o wiele łatwiejszą drogę w umacnianiu swojej suwerenności, w zbliżeniu z Europą i zarówno Ukraińcom, Polakom, jak i wszystkim innym narodom będzie łatwiej budować jedną, wielką, wspólną, europejską rodzinę właśnie w oparciu o potępienie zbrodniarzy i stanięcie w prawdzie. Mówię tu oczywiście o symbolicznym rozliczeniu, gdyż od II wojny światowej minęło zbyt wiele lat, aby ścigać konkretnych ludzi. Ciągłe odsuwanie tematu ludobójstwa działa na korzyść tylko tych, którzy chcą nas na trwałe podzielić.

Rozmawiała Anna Wiejak

Publikacja dzięki:

Magazyn Optyka Schumana (Schuman Optics Magazine)
wydawany przez Instytut Myśli Schumana