Nasilony niemiecki atak na Polskę.

Niemieckie media od dawna jawnie zaangażowały się w kampanię wyborczą w Polsce. Już nikt nawet nie ukrywał, że powszechnym niemieckim wsparciem zawsze cieszyła się Koalicja Polska z Donaldem Tuskiem na czele. Niemieckie ataki medialne oraz nieprzychylne obecnemu polskiemu rządowi głosy wszystkich tutejszych polityków nasiliły się w ciągu ostatnich dni – dokładnie na samą końcówkę naszej kampanii wyborczej.

Niemcy obwiniają obecny polski rząd za wszystkie niepowodzenia i kryzysy u siebie, w Unii Europejskiej, a nawet na całym globie. To Prawo i Sprawiedliwość jest winne obecnemu kryzysowi migracyjnemu, bowiem to “niespotykany na świecie skandal wizowy w polskim MSZ” spowodował, że Niemcy są zalewane olbrzymią masą migrantów. To Polska będzie winna ewentualnej przegranej Ukrainy w wojnie z Rosją, bowiem nagle złośliwie odmówiła dostarczania im broni. Poza tym rząd PiS-u nie godząc się na relokację nielegalnych migrantów niszczy solidarność Unii Europejskiej. Wreszcie to rząd PiS-u bezprawnie utrzymując embargo na ukraińskie zboże powoduje kryzys żywnościowy na całym świecie. Jeżeli ktokolwiek myśli, że napisane przeze mnie słowa są przesadzone, to jest w błędzie.

Dokładnie taki jest od kilku dni obraz naszego kraju w tutejszej prasie, telewizji i mediach społecznościowych. Dlatego wszyscy w Niemczech (jedni świadomie, inni bezwiednie) atakują i krytykują wszystko, co Polska próbuje zbudować i stworzyć. Nie podoba się pomysł budowy (a w zasadzie rozbudowy) dużego portu kontenerowego w Świnoujściu, nie podobna się budowa niezależnej od Niemiec (położonej na polskich wodach terytorialnych) drogi wodnej do portów w Świnoujściu i Szczecinie, nie podoba się poprawienie żeglugowości Odry, nie podobają się polskie plany budowy elektrowni jądrowych i tak można wymieniać w nieskończoność. Każdy nasz pomysł jest od razu wszelkimi środkami przez Berlin torpedowany.

Polska winna i już!

Nie od dzisiaj wiadomo, że Niemcy mają sprawną dyplomację, która na arenie międzynarodowej skutecznie dba o niemieckie sprawy, ale także pilnuje spraw swoich sojuszników, w tym także tych w Polsce. Od początku nikt nad Renem nigdy nie ukrywał, że dojście w naszym kraju do władzy w 2015 roku Zjednoczonej Prawicy jest dla Niemiec niewygodne, więc jest także wyjątkowo niemile widziane. Dlatego od początku wszelkie ruchy i decyzje rządu Mateusza Morawieckiego były ostro krytykowane, torpedowane i bezlitośnie zwalczane. Przedstawię tylko kilka przykładów niemieckich ataków na Polskę z ostatnich dni.

“To Polska jest odpowiedzialna za obecny kryzys migracyjny” – czytamy w niemieckiej prasie. Tutejsze gazety, media elektroniczne i telewizja informują o gigantycznym skandalu w polskim ministerstwie spraw zagranicznym. W mediach padają jak z rękawa liczby o stu tysiącach, setkach tysięcy, a nawet zbliżających się do miliona nielegalnych wiz, wydanych na podstawie jakoby łapówek przez Polskie konsulaty na całym świecie. Nikt nie podaje żadnych dowodów potwierdzających te liczby, ani żadnych oficjalnych wyjaśnień polskich władz, bowiem dla Niemców sprawa jest jasna jak słońce. Nic więc dziwnego, że “skandal z nielegalnymi wizami” jest wykorzystywany i grzany przez wszystkie media. “Skandal wizowy w Polsce” od kilku dni zajmuje pierwsze strony gazet. Oczywiście nieprzychylni Polsce niemieccy politycy od razu bezpardonowo zaatakowali prawicowy polski rząd, a tutejsi publicyści skutecznie wykorzystują sytuację, aby obecne Polskie władze postawić w jak najgorszym świetle w oczach niemieckiego społeczeństwa. Cel jest jeden dla wszystkich niemieckich gazet należy przed wyborami zohydzić Prawo i Sprawiedliwość i oczywiście wesprzeć Donalda Tuska. Dziennik “Der Tagesspiegel” piórem (jeszcze do wczoraj wydawało mi się, że w miarę neutralnego dziennikarza) Christopha Marschala stwierdza, że w Polsce wybuchł gigantyczny skandal łapówkarski, który – jego zdaniem – ma bezpośredni wpływ na sytuację migracyjną w Niemczech. Innymi słowy to Warszawa jest odpowiedzialna za kryzys migracyjny. Dziennik “Kelner Stadt-Anzeiger” informując (tak jak inne media) o “aferze wizowej” pisze ponadto, że Prawo i Sprawiedliwość w kampanii wykorzystuje antyniemieckie resentymenty. “Jest to antyniemiecka kampania wyborcza” – czytamy w KSA. Z kolei “Sueddeutsche Zeitung” twierdzi, że rząd Prawa i Sprawiedliwości za wszelką cenę chce ukryć aferę wizową i dlatego posuwa się do wielu kłamstw i niedomówień. Jednak i ta gazeta nie podaje żadnych konkretnych dowodów, które mogłyby potwierdzić tego typu zarzuty.

Telewizja publiczna ARD także informuje o polskiej aferze wizowej i formułuje ostre korupcyjne zarzuty wobec polskiego rządu.

2023-10-21_145951

Oczywiście także w tym przypadku nikt nie podaje żadnych nawet najmniejszych dowodów na istnienie tej jakoby wielkiej afery.

Dziennik “Die Welt” pisze o skandalu wizowym w Polsce i o tym, że rząd federalny żąda od Warszawy odpowiedzi na kilka pytań związanych z tą sprawą.

2023-10-21_150015

Gazeta podała, że zostało sprzedanych (w domyśle za łapówki) 350.000 polskich wiz.

Oczywiście całą wiedzę na temat teoretycznej afery niemiecki dziennik “Die Welt” zaczerpnął z lewackich polskich mediów, ale także m.in. z informacji, jakich na łamach “Welt.TV” udzielił dziennikarz Gazety Wyborczej (były korespondent tej Gazety w Berlinie) Bartosz Wieliński, który co prawda przyznał, że nie wiadomo, kto jest uwikłany w skandal i czy polscy urzędnicy brali łapówki za wystawienie wiz, ale jednocześnie potwierdził, że faktem jest, iż na czarnym rynku w Afryce i w Azji polska wiza kosztuje około 5 tys. dolarów. Jego zdaniem, – choć nie ma na to dowodów, to jest mało prawdopodobne, aby ludzie w Polsce nie współpracowali z przemytnikami nielegalnych migrantów. “Mamy do czynienia z miliardami dolarów” – powiedział Wieliński i dodał, że PiS sprawę migrantów wykorzystuje w kampanii wyborczej. Oczywiście ani ten dziennikarz, ani inni, którzy na łamach niemieckich mediów szkalują Polskę nie podają żadnych dowodów, ale padają poważne oskarżenia, które działają na niemiecką wyobraźnię. Także “Hamburger Abendblatt” pisząc o “polskiej aferze wizowej” żąda wyjaśnień i informuje, że także władze Komisji Europejskiej takich wyjaśnień żądają z Warszawy.2023-10-21_150042

Komisarz ds. wewnętrznych w Unii Europejskiej Ylva Johanssona

Długo nie trzeba było oczekiwać, aby do głosu doszła Komisarz ds. wewnętrznych w Unii Europejskiej Ylva Johansson, która w ostrym tonie i to jeszcze przed polskimi wyborami zażądała od polskich władz dokładnych wyjaśnień w tej kwestii.

Radio “Deutschlandfunk” idzie jeszcze dalej i twierdzi, że partia Jarosława Kaczyńskiego próbuje zamieć aferę wizową pod dywan. Takich informacji udzielił stacji były korespondent TVP w Berlinie Marcin Antosiewicz. Także tygodnik “Die Zeit” nie chciał pozostawać w tyle i także dołączył do grona niemieckich mediów atakujących polski rząd za jakoby wielką aferę.2023-10-21_150101

W tytule “Die Zeit” żąda od polskiego rządu w imieniu rządu federalnego i Unii Europejskiej wyjaśnień.

Media niemieckie z dumą informują, że kanclerz Niemiec Olaf Scholz osobiście zaangażował się w “skandal”, domagając się śledztwa w sprawie jakoby “nielegalnie wydawanych przez polski MSZ wiz”. Faktycznie do ataku na Polskę dołączył sam kanclerz, który występując w Norymberdze oskarżył Polskę, iż przepuszcza migrantów z Polski, a potem Niemcy mają problem i muszą prowadzić dyskusję o naszej polityce azylowej. Zdaniem kanclerz Polska nie rejestruje uchodźców i to właśnie stwarza problem. “Skandal wizowy o który ma miejsce w Polsce musi zostać wyjaśniony” – powiedział Olaf Scholz i postraszył, że zamierza zaostrzyć kontrole graniczne z Polską. “Wizy wydawane za gotówkę tylko pogarszają problem” – dodał kanclerz Niemiec.2023-10-21_150205

Kanclerz nie będzie tego tolerował – napisał “Sueddeutsche Zeitung”

Berlin ze wszelkich sił próbuje za obecny kryzys imigracyjny próbuje oskarżyć polskie władze. Ostatnie działania niemieckich władz sugerują jasno i dobitnie, że Polska jest odpowiedzialna za następujący w ostatnich tygodniach nielegalny napływ imigrantów do Niemiec. Posunięto się do tego, że do niemieckiego MSZ w tej sprawie wezwano polskiego Ambasadora w Berlinie Dariusza Pawłosia.

Postępowanie niemieckich władz wspierane przez tutejsze media jest zwykłą hucpą i bezczelnością. Jeżeli przypomnimy sobie lata 2015 i 2016, kiedy to na zaproszenie ówczesnej kanclerz Angeli Merkel do Niemiec wjechało minimum 1.5 miliona nielegalnych uciekinierów, to dzisiaj oskarżanie polskiego rządu o wywołanie kryzysu migracyjnego jest kuriozalne. Przecież tamtejsze służby policyjne i administracyjne w tamtych latach alarmowały, że na teren Unii Europejskiej wtargnęło bez papierów, czyli bez ujawnienia prawdziwej tożsamości – miliony imigrantów. Jednak zarówno wtedy, jak i dzisiaj nie wolno w Niemczech o tym mówić publicznie, gdyż nadal jest to niewygodny dla federalnych władz temat tabu. Czyli wtedy miliony niepalnych imigrantów, to było w porządku, a dzisiaj ewentualna liczba (być może sięgająca nawet 500 nielegalnie wydanych wiz) to ma być wielki europejski skandal. To się nazywa prawdziwy cynizm.

Kto tak naprawdę przywozi migrantów do Europy?

Na początku października światło dzienne ujrzały informacje dotyczące finansowania organizacji pozarządowych, które pod pretekstem ratowania migrantów, faktycznie masowo zwożą ich do Włoch. “Dziennik Bild Zeitung”, niezależny portal www.nius.de oraz “Achtung.Reichelt.TV” poinformowały, że wiele organizacji pozarządowych, które jakoby ratują migrantów są wspierane finansowo przez niemiecki rząd. Na jaw wyszły informacje, że tylko w tym roku federalne ministerstwo spraw zagranicznych wypłaciło prywatnej organizacji “Seenot-Retter” dwa miliony euro z kieszeni niemieckiego podatnika. Tym samym Niemcy de facto w ten sposób opłacają nielegalną migrację. Statki organizacji “Seenot-Retter” zabierają blisko wybrzeża afrykańskiego migrantów z różnych mniejszych łódek i statków, aby następnie wwozić ich do Włoch. Jak twierdzi były szef “Bild Zeitung”, a obecny szef “TV.Achtung.Reichelt” – Julian Reichelt, statki z odebranymi z morza migrantami zamiast zawrócić i wypuścić ich na afrykańskie wybrzeże, do którego mają kilkadziesiąt kilometrów, płyną po kilkaset kilometrów do Włoch i dopiero tam wypuszczają swoich pasażerów na gapę. Oznacza to, że przedstawiciele tych organizacji humanitarnych, które teoretycznie powinny ratować ludzi, w praktyce współfinansują ich przemyt do Europy. Finanse te pochodzą od niemieckiego rządu. Jak twierdzi “Bild Zeitung” oraz “nius.de” migranci zabrani na pokład przez statki należące do pozarządowych organizacji, wcale nie są niczym zagrożeni. Wszystko wskazuje na to, że owi migranci są w konkretnych miejscach (blisko wybrzeży Afryki) umówieni z ratownikami. “Nius.de” pokazał filmy zrobione ukrytą kamerą, na których widać, że podjętych na statki ratownicze migrantów nie trzeba ratować, gdyż wcale nie są ofiarami. Po znalezieniu się na statku wspaniale się bawią razem z załogą. Na filmach nie widać ani smutku na twarzach jakoby biednych uchodźców, ani nieszczęścia.2023-10-21_150227

Tak bawią się na statkach niby to zagrożeni migranci.

Włosi protestują.

Premier Włoch Giorgia Meloni podczas ostatniego nieformalnego szczytu EU w Grenadzie oskarżyła Niemcy o finansowanie nielegalnego przemytu ludzi do Europy. Wydaje się, że tego typu wprost skierowane do Berlina oskarżenia płynące z Włoch przyniosły skutek, bowiem w federalnym budżecie na rok 2024 miliony euro dla prywatnych organizacji zostały skreślone. W tegorocznym budżecie jeszcze figuruje suma dwóch milionów euro dla organizacji “Seenot-Retter”. Jednak jak się dowiedzieliśmy współrządząca obecnie w Niemczech partia Zielonych zamierza nadal finansować wszelkie organizacje pozarządowe, które jakoby zajmują się ratowaniem zagrożonych migrantów udających się do Europy.

Polska wetuje – Protest Morawieckiego i Orbana.

Podczas spotkania przywódców Unii Europejskiej w Granadzie – Węgry i Polska zablokowały część deklaracji dotyczącą migracji. “Nie ma możliwości rozprowadzania nielegalnych imigrantów bez zgody poszczególnych państw członkowskich” – powiedział Mateusz Morawiecki i dodał, że “Polska zdecydowanie wetuje takie stanowisko”.

Takie polskie decyzje od razu spotkały się z atakiem wszystkich niemieckich polityków. Oczywiście dołączyli do nich przedstawiciele wszystkich tutejszych mediów. Ponownie zarówno Polska, jak i Węgry zostały nazwane nieodpowiedzialnymi, egoistycznymi krajami, którym brak empatii dla innych.

Stacja bawarska BR24 stwierdziła, że to Węgry i Polska ostro przesoliły unijną zupę. Dziennik “Frankfurter Rundschau” krytykuje Warszawę i Budapeszt, twierdząc, że obydwa kraje nierozsądnie blokują reformy azylowe w Unii Europejskiej.

Telewizja publiczna ARD oskarżą Polskę i Węgry za utrudnianie wprowadzenia nowej reformy azylowej.2023-10-21_150250

Tłumaczenie: Członkowie UE starają się zebrać siły na spotkaniu w Granadzie – zwłaszcza w sprawie kontrowersyjnych kwestii migracji i rozszerzenia UE. Jednak Polska i Węgry w dalszym ciągu stanowią przeszkodę na drodze do możliwych kompromisów.

Niemieccy politycy oraz zdecydowane większość tutejszych mediów krytykując postawę Polski i Węgier, jednocześnie lekceważy sobie polski i węgierski sprzeciw wobec obowiązkowego przyjmowania nielegalnych migrantów, gdyż jak twierdzą “to veto i tak nic nie da, a decyzje w tej sprawie podejmie EU większością głosów”. Telewizja publiczna ZDF straszy Polaków, że zarówno Węgry jak i Polska za odmowę przyjęcia migrantów, zostaną ukarane wysokimi karami.

Nikt w Niemczech nawet nie podejmuje tematu, że Polska powinna być zwolniona z obowiązku przyjmowania jakichkolwiek migrantów, bowiem w ciągu ostatnich miesięcy przyjęła u siebie ponad półtora miliona uchodźców z Ukrainy. Tutaj w Niemczech to nikogo nie interesuje. Uchodźcą jest ten z Afryki, najlepiej z innego kręgu kulturowego, natomiast nie jest nim ten, który naprawdę ucieka przed wojną na Ukrainie.

Ukraina przegra przez Polskę.

Innym tematem służącym do szybkiego i mocnego uderzenia w Polskę i obecny polski rząd stał się wywiad polskiego premiera, który wypowiedział się na temat wspierania państwa ukraińskiego w jego walce z Rosją. Mateusz Morawiecki w jednym z wywiadów powiedział, że rząd nie przekazuje już uzbrojenia na Ukrainę, ponieważ teraz uzbraja Polskę. Jednocześnie Premier przypomniał, że Polska już wcześniej dostarczyła Ukrainie 320 czołgów radzieckiego pochodzenia oraz 14 myśliwców MiG-29 i ma niewiele więcej do zaoferowania.

Ten wywiad natychmiast cynicznie wykorzystały niemieckie media i niemieccy politycy. “Wstrzymywanie przez Polskę, która dotychczas była postrzegana, jako wiarygodny partner Ukrainy, eksportu broni do tego kraju jest hańbą” – stwierdził rzecznik prasowy liberalnej partii FDP Ulrich Lechte. Niemieckie media także skorzystały z okazji, aby po wypowiedzi polskiego premiera zaatakować polską politykę wobec Ukrainy. W tym wypadku niemiecki cynizm przerósł sam siebie. Polska, która od pierwszego dnia rosyjskiej inwazji zaczęła pomagać Ukrainie, a zwykli Polacy pokazali niezwykłą wrażliwość i zaprosili do swoich domów miliony ukraińskich uchodźców, teraz jest krytykowana przez kraj współodpowiedzialny za tę wojnę. Radio publiczne “Deutschlandfunk” bezczelnie twierdzi, że PiS robi sobie kampanię wyborczą kosztem Ukrainy.

Głód na świecie spowodowany embargiem ukraińskiego zboża.

Kolejnym tematem wykorzystywanym przez Niemców jest utrzymanie embarga dla zboża z Ukrainy. Polska jednostronnie utrzymała zakaz wwozu ukraińskiego zboża, po tym jak 15 września wygasło unijne embargo na wwóz zboża do pięciu krajów Unii Europejskiej sąsiadujących z Ukrainą – Polski, Słowacji, Rumunii, Bułgarii i Węgier. “To jest ze strony Polski solidarność na pół etatu” – powiedział publicznie o słowach Mateusza Morawieckiego federalny minister rolnictwa Cem Oezdemir.

Waldemar Maszewski (org. Polska Press)