“Proces ten jest bardzo niebezpieczny dla nas Polaków, ale i pozostałych krajów UE” – mówi o zielonej transformacji w rolnictwie Jarosław Malczewski, ekspert w branży rolnej.
KE chce objąć rolnictwo systemem ETS. Zapytam wprost: czy to nie jest wstęp do likwidacji rolnictwa na terenie UE?
Jarosław Malczewski: Energia stanowi istotną część kosztów w każdej gospodarce, w tym w rolnictwie. Udział energii elektrycznej w ogólnym zużyciu energii stale rośnie. Wzrost ten nie znajduje jednak właściwego odzwierciedlenia w koszyku konsumpcyjnym istotnym dla pomiaru inflacji, a tym samym dla formułowania polityki pieniężnej. Wobec czynników zewnętrznych i wewnętrznych mających wpływ na koszt wytworzenia energii na ich cichego, niemile widzianego lidera wyrasta podatek emisyjny znany pod nazwą EU ETS (ang. European Union Emission Trading System). Od momentu gdy włączono do obrotu nimi instytucje finansowe, stał się nie tylko źródłem łatwego zarobku ale również przedmiotem spekulacji.
Wzrost cen certyfikatów emisyjnych ma niemały wpływ na gospodarkę, zwłaszcza z punktu widzenia oddziaływań inflacyjnych, co w dużej mierze bierze się z faktu, że systemem handlu emisjami objęte są spółki z sektora energetycznego. W UE wprowadzony został w celu redukcji gazów cieplarnianych, do czego zobowiązała się UE w ramach programu uwolnienia globu od gazów cieplarnianych.
Widzimy, jak funkcjonuje ten system w odniesieniu do lasów (LULUCF), gdzie niczego się nie wylicza, tylko narzuca w zależności od politycznych preferencji, czego mocno doświadczyła Polska. Czy tego samego nie należy spodziewać się w odniesieniu do rolnictwa?
Obecnie świat i Europa znajdują się w punkcie zwrotnym. W miarę rozwoju wojny na Ukrainie rosnące ceny surowców popychają inflację w wielu krajach do najwyższego poziomu od ponad 40 lat i wymuszają fundamentalną zmianę w polityce energetycznej. Nasza zależność od paliw kopalnych jest obecnie postrzegana nie tylko jako zagrożenie dla naszej planety, ale coraz częściej jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego oraz naszych wartości demokracji i wolności.
Biurokracja oraz nakładane obowiązki na przemysł rolno-spożywczy przez Komisję Europejską mają niestety jeden ukryty cel – zniechęcić do inwestycji, rozwoju. W ten sposób prowadzona jest wojna gospodarcza, której celem jest wyeliminowanie nas z gry, w później uzależnić nas od importowanej żywności. Powinniśmy zatem blokować wszystkie inicjatywy, które uderzają w nasze bezpieczeństwo.
Czy nie będzie tak, że po wprowadzeniu Fit for 55 i ETS dla rolników oraz tzw. rolnictwa precyzyjnego, co przecież również jest w planach, ceny w ten sposób wyprodukowanych produktów rolnych będą w zasadzie niedostępne dla przeciętnych ludzi, a co za tym idzie utrzymają się jedynie te europejskie gospodarstwa, które otrzymają kontrakty na dostawy żywności dla bogatych, a reszta upadnie? Żywność dla biedniejszych warstw obywateli będzie sprowadzana z Ameryki Południowej, gdzie dominują korporacje na potęgę stosujące pestycydy.
Proces ten jest bardzo niebezpieczny dla nas Polaków, ale i pozostałych krajów UE. Mimo, że strategia Europejskiego Zielonego Ładu jest dopiero na początkowym etapie implementacji, to już teraz koszty produkcji i przetwórstwa są najwyższe na świecie. Nasza gospodarka rolne jest ściśle zintegrowana z rynkiem światowym, więc musimy pamiętać o tym, że na świecie konkurujemy zarówno jakością, jak i ceną.
Ponadto, mamy moralny obowiązek zmniejszania na świecie liczby głodujących, których jest już ponad 10% w ogóle ludności. Liczba ta może ulec radykalnemu zwiększeniu w wyniku wdrażania tych szkodliwych strategii.
Co się stanie z hodowlą? Już się mówi, że zwierzęta szkodzą planecie, bo emitują CO2, chociaż nie ma na to żadnych wiarygodnych dowodów, a cała ta pseudo ekologiczna narracja to nic innego jak ideologia.
W ostatnim czasie pojawiło się pewne „światełko w tunelu, otóż Komisja Europejska rozważa odejście od rygorystycznych przepisów dotyczących dobrostanu zwierząt. Z raportu brytyjskiego Financial Times wynika, że Bruksela obliczyła, że koszty zielonej transformacji będą zbyt wysokie. Dlatego wycofał swoje oświadczenie.
Komisja Europejska wielokrotnie zapowiadała wprowadzenie rygorystycznych wymogów w zakresie dobrostanu zwierząt, w tym zakazu używania klatek, uboju jednodniowych piskląt oraz sprzedaży i produkcji futer.
Wprowadzenie takich zakazów i innych ograniczeń związanych ze zwierzętami jest efektem petycji Zakończ erę klatek, podpisanej w 2020 r. przez 1,4 mln osób.
Dotychczas nikt nie przedstawił wyliczeń impact assessment tego zielonego szaleństwa na gospodarki państw członkowskich. W skali UE Zielony Ład ma kosztować do 2030 roku 300 mld euro, o czym środowiska lewicowo-liberalne nie chcą rozmawiać. Odnoszę wrażenie, że dlatego tak się dzieje, bo twórcy tego programu świetnie wiedzą, do czego dążą i jakiekolwiek wyliczenia nie są potrzebne ze względu na cel jakim jest zniszczenie rolnictwa. Czy się mylę?
Dobrostan zwierząt jest zbyt kosztowny. Koszty dla rolników mogą wzrosnąć o 15%. Brukselę poproszono o dokonanie przeglądu tych kwestii w związku z obawami, że proponowane zmiany spowodują dalszy wzrost cen żywności, które poszybowały w górę po zeszłorocznej inwazji Rosji na Ukrainę. „Niektórzy członkowie Komisji są zaniepokojeni kosztami” – powiedział Financial Times Joe Moran, dyrektor ds. polityki europejskiej w Four Paws, grupie wspierającej zwierzęta.
Z projektu oceny wpływu wniosku na dobrostan zwierząt wynika, że koszty ponoszone przez rolników mogą wzrosnąć średnio o około 15%, co „może prowadzić do wyższych cen dla konsumentów” – stwierdził Financial Times – i zwiększyć import.
Publikacja dzięki:
Magazyn Optyka Schumana (Schuman Optics Magazine)
wydawany przez Instytut Myśli Schumana.