Strata jest czymś, co każdy z nas pamięta. Pamiętamy utratę bliskich nam osób. Jeżeli ulegnie zniszczeniu jakaś ważna pamiątka, to bolejmy nad nią szczególnie, bo nie chodzi nam jedynie o jej wartość materialną, ale także o pamięć, która jest w niej w pewien szczególny sposób „zawarta”. Jednakże w pamięci o stratach ważne jest nie tylko to, że coś utraciliśmy, ale także właśnie to, co zaginęło oraz to, czego przez stratę nie zyskamy.
Warto także od tej strony spojrzeć na prace jakie w Polsce zostały podjęte przy opracowaniu „Raportu o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej” oraz przy rozpoczętych staraniach o uzyskanie odszkodowań. Nie ma wątpliwości, że owe prace, których podstawowym celem jest niewątpliwie oszacowanie strat w celu wystąpienia z roszczeniami przez Państwo Polskie, może wszystkim nam dać wiele kolejnych korzyści. Nawet, jeżeli weźmiemy pod uwagę krytyczny stosunek do samej idei występowania o odszkodowania.
Namysł nad naszymi stratami, przede wszystkim ludzkimi, pozwala nam na namysł nad tym, na jakim etapie rozwoju była nasza Ojczyzna w momencie wybuchu wojny. Wtedy nikt takich pytań nie zadawał, tak samo jak nie zawsze mamy czas i ochotę zastanawiać się nad takimi pytaniami obecnie.
Jednakże właśnie próba podsumowania polskich strat pokazuje nam to, o czym zapomnieliśmy. Przykładem mogą być informacje na temat polskiego systemu edukacji i nauki. Przez dwadzieścia lat odbudowywaliśmy system edukacji, tak aby nie tylko zapewnić podstawowe wykształcenie jak największej liczbie obywateli, ale także by wykształcić ludzi, którzy swoją specjalistyczną wiedzą i umiejętnościami będą służyć całemu społeczeństwu.
Suche dane jakie podają autorzy raportu w pewien sposób skrywają fakty – zginęło 75% stomatologów, 55% prawników, 40% lekarzy. Nie chodzi jedynie o to, że za tymi procentami i liczbami skrywają się indywidualne tragedie. Warto pamiętać także, że Polska przez dwadzieścia lat niepodległości potrafiła zbudować własne, niezależne od innych krajów i innych centrów kształcenia grupy zawodowe, które okupanci z założenia uznali za niebezpieczne dla ich władzy. Naszej zbiorowej pamięci często umyka fakt, że każdy z zamordowanych do swego statusu społecznego, swojej wiedzy i umiejętności dochodził dzięki pracy i wyrzeczeniom. Ich śmierć była zmarnowaniem tego wysiłku.
A z drugiej strony, obecnie – na początku XXI wieku – bardzo trudno nam sobie uświadomić jakie były skutki owej antyinteligenckiej akcji. Brak lekarzy, stomatologów i personelu medycznego powodował, że całość społeczeństwa po wojnie pozbawiona była najbardziej podstawowej pomocy w przypadkach choroby. Czy pamiętamy, że ten skutek nosili na swoim ciele nasi rodzice i dziadkowie. Być może gdyby nie te straty żyliby z nami dłużej?
Innym przykładem jest podkreślany przez autorów raportu fakt przemilczenia przez stronę niemiecką nie spłacenia należytych odszkodowań. I nie chodzi jedynie o to, że dzięki temu być może owych płatności w ogóle unikną. Byłoby to zrozumiałe, zapewne trudno taką postawę określić mianem etycznej, ale jest jednak zrozumiałe. Kłopot w tym, na co wskazują autorzy raportu, że mamy do czynienia z sytuacją, że to Polska jako kraj i Polacy, jako naród są wykluczeni z grona społeczeństw godnych wypłaty takich odszkodowań. I znowu, nie oceniając godziwości takiej postawy trudno zaprzeczyć racjonalności tego sposobu unikania należnych płatności. Trudno jednak zrozumieć naszą postawę. Większość z nas, jak się wydaje, przez dłuższy czas nie pamiętała o tym, że jesteśmy wierzycielami, że nasze oczekiwania są uzasadnione. Nie tyczy się to wszystkich, są tacy co pamiętali, i są tacy, którzy z różnych powodów uznali, że z tych roszczeń należy zrezygnować, jednakże nie uznawali ich za niesłuszne i niestosowne. Nawet – tak krytykowane przez oczekujących odszkodowań – przedawnienie roszczeń jest uzasadnione. Jednakże nigdy nie należy zaakceptować postawy, że „jako gorszym” nic nam się nie należy. Jestem przekonany, że świadomie nikt takiej postawy nie przeżywa. Ale zapomnienie jest jej specyficzną formą, nie pamiętamy „bo nie ma o czym”.
Pamięć nie jest zwykłym trzymaniem w świadomości wiedzy o minionych wydarzeniach. Taka pamięć jest martwa i nie ma najmniejszej potrzeby jej pielęgnować. Owszem, jest ona w swej podstawowej warstwie gromadzeniem i odtwarzaniem informacji. Jednakże psychologowie wskazują, że do zwykłego biologicznego trwania wystarczyłyby nam instynktowne odruchy. Pamięć jest narzędziem koniecznym dla zarówno indywidulanego, jak i społecznego rozwoju. I jak każde narzędzie wymaga nieustanego doskonalenia oraz ciągłego poprawiania umiejętności korzystania z niego. Zdaje się, że debata, jaka toczyła się (i toczy się nadal) w Polsce na temat reparacji jest właśnie wspaniałym ćwiczeniem naszej społecznej pamięci. Obyśmy umieli z niego skorzystać, tak aby opis strat nie był dla nas tylko zbiorem liczb i abyśmy patrząc na nie umieli także dostrzec nie tylko indywidualne losy, ale także historię całego narodu.
Autor: Juliusz Gałkowski – historyk sztuki, publicysta, autor szeregu artykułów popularnych i naukowych z zakresu historii sztuki i filozofii.
Tekst powstał w ramach kampanii informacyjnej skierowanej do Polonii i Polaków za granicą nt. odszkodowań za straty poniesione przez Polskę podczas II wojny światowej, realizowanej przez Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana Olszewskiego.
Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu
Polonia i Polacy za Granicą 2023