Niemiecka polityka potrzebuje psychiatrii – mówi “Głosowi” hamburski ekonomista i polityk. Wywiad już dziś w papierowym wydaniu
W naszym wydaniu papierowym wywiad, jakiego jeszcze w Polsce nie było. Wybitny ekonomista niemiecki profesor i polityk Hans Olaf Henkel w rozmowie z naszym dziennikarzem mówi o kwestii niemieckiej reakcji na zagrożenia ze strony Rosji. O tym, dlaczego Niemcy w zetknięciu z rosyjskim zagrożeniem zachowują się nieodpowiedzialnie. Hans Olaf Henkel twierdzi, że tutejsze elity oraz całe społeczeństwo cierpi na swoistą chorobę psychiczną, którą nazywa „niemiecka moralna odpowiedzialność za drugą wojnę światową”. Oto fragment wywiadu z Głosu:
(…)
Panie profesorze od kilku tygodni prowokacyjne zachowanie Rosji niepokoi nie tylko Europę, ale także cały cywilizowany świat. Pomówmy o konfliktach wywołanych przez Moskwę i reakcji na taką sytuację niemieckiego rządu. Czy Niemcy – Pana zdaniem – prowadzą właściwą politykę wobec Ukrainy? Ukraina prosi Niemcy o broń – Berlin odmawia. Ambasador Ukrainy w Berlinie Andrej Melnyk powiedział, że “Niemcy ponoszą taką samą historyczną odpowiedzialność za Ukrainę, jak za Izrael i dlatego w Kijowie oczekuje się masowego wsparcia wojskowego ze strony Niemiec”. Czy to słuszna argumentacja?
Tak to słuszna opinia. W stosunku do konfliktu na Ukrainie, jak i do większości innych międzynarodowych konfliktów Berlin stosuje od lat znaną politykę unikania trudnych i problematycznych decyzji. Każdy niemiecki rząd w podobnych chwilach udaje, że problem nie istnieje, lub w najgorszej sytuacji załatwią go inni. Berlin zawsze opowiada się za jakąś enigmatyczną drogą dyplomatyczną.
Dlaczego niemieccy politycy tak postępują? Czy nie dostrzegają prawdziwego zagrożenia ze strony Rosji?
Oczywiście, że dostrzegają, ale chowają się za niewidoczną ścianą moralnej niemieckiej odpowiedzialności za nazistowskie zbrodnie, dokonane podczas drugiej wojny światowej. Takie podejście ułatwia niemieckim politykom unikanie podejmowania trudnych, a często niepopularnych i źle wyglądających w kraju decyzji. Moim zdaniem odmowa szefowej niemieckiej dyplomacji Annaleny Baerbock dostarczenia broni na Ukrainę i do tego argumentacja, że powodem tej decyzji jest niemiecka historia – to zwykły cynizm. To jest niezrozumiała dla innych państw i w dodatku cyniczna gra polityczna Niemiec. Oczywiście nie opowiadam się za wywołaniem konfliktu zbrojnego, ale postępowanie Berlina jest niezrozumiałe i nieodpowiedzialne. Szczególnie trudna do zaakceptowania jest sytuacja, gdy Ukraina jest zagrożona, a Niemcy odmawiają pomocy. Odmawia pomocy kraj, który wyrządził Ukrainie tyle cierpień. To jest niepojęte. Przecież Ukraińcy wycierpieli pod nazistowskim i rosyjskim butem prawie tyle samo, co Polacy i teraz ich zostawić na lodzie, to jest błąd z moralnego i politycznego punku widzenia.
Czy Niemcy w kwestii rosyjskiej agresywnej polityki wobec Ukrainy i innych byłych krajów należących kiedyś do ZSRR straciły realny i prawdziwy punkt widzenia?
Tak można powiedzieć, ale cała powojenna polityka zagraniczna Niemiec była podobna. Po wojnie każdy niemiecki rząd jak ognia unikał odpowiedzialności, więc nie narażał się trudnymi decyzjami. Ta specyficznie pojmowana “niemiecka moralna odpowiedzialność za drugą wojnę światową” ciągle jest wykorzystywana przez tutejszych polityków. Niemieccy politycy cynicznie to wykorzystują, aby unikać jakiejkolwiek politycznej odpowiedzialności i to zarówno w kraju, jak i na arenie międzynarodowej. Podobnie jest tym razem i moim zdaniem jest to zwykła cyniczna polityka w wykonaniu federalnego rządu, który odmawia pomocy Ukrainie tłumacząc to naleciałościami historycznymi. Przecież Niemcy powinny pomóc Ukrainie właśnie z powodu trudnej własnej historii, a nie odwrotnie. To wstyd i moralny błąd.
Większość Niemców od lat twierdzi, że Rosja nie jest zagrożeniem dla europejskiej demokracji? Ze strony wielu niemieckich polityków padają zapewnienia, że Wladimir Putin jest demokratą, że Rosja to prawdziwa demokracja i tak dalej? Czy Berlin nie widzi z tej strony zagrożenia?
Na pewno widzi, ale w tym wypadku z powodów koniunkturalnych zawsze włącza się myślenie o “moralnej niemieckiej odpowiedzialności za nazistowskie zbrodnie”, które ma usprawiedliwić brak twardej niemieckiej reakcji. Ponadto od wielu lat rządy federalne były zbyt tchórzliwe, aby w stosunku do Rosji odpowiednio ostro zareagować. Z jednej strony Berlin nie chce zbyt ostro przeciwstawiać się Moskwie, ale z drugiej ciągle ma nadzieję, że w razie własnego zagrożenia w ich obronie staną Amerykanie. To jest swoiste rozdwojenie jaźni, które prowadzi do absurdalnych i fałszywych decyzji.
Jak to wytłumaczyć?
Moim zdaniem jest to już problem psychologiczny lub nawet psychiatryczny. Niemieccy obywatele w znakomitej większości należą do tak zwanego “towarzystwa kanapowego” z syndromem “notorycznego ulepszacza”. Dotyczy to kwestii przyjmowania uchodźców, ekologicznego ratowania świata, czy wreszcie wprowadzania ekologicznych źródeł energii. Wśród niemieckich elit prawdziwe problemy spychane są na plan dalszy, a błędne oceny powoduję podejmowanie złych, choć z punktu widzenia Berlina bezpiecznych decyzji. Rząd federalny często wykorzystuje historię do przeforsowania własnych, często sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem pomysłów i projektów. Według niemieckich elit to, co reżim nazistowski zrobił w latach 1933–1945 nakłada na nich szczególne obowiązki. Dlatego od lat Niemcy ze względu na moralną odpowiedzialność zawsze muszą być mistrzami w ulepszaniu świata.
Czy dotyczy to tylko polityki zagranicznej, czy także spraw ekonomicznych?
Dotyczy to także globalnej gospodarki. Dobrym przykładem może być wprowadzenie w 2002 roku wspólnej waluty “Euro”. Od 2010 roku ówczesny rząd Angeli Merkel, wspólnie z Komisją Europejską i Bankiem Centralnym łamiąc traktat z Maastricht, zaczęli wprowadzać w strefie Euro socjalistyczne decyzje, które przyczyniły się do pogłębienia kryzysu w całej strefie euro. Ale poprawność polityczna zakazała jakiejkolwiek krytyki stworzenia wspólnej waluty i strefy euro. Ktokolwiek ośmielił się “Euro” krytykować od razu oskarżany był o zamiar rozpętywania III wojny światowej. Właśnie wtedy Angela Merkel wspólnie z innymi politykami nazwała “Euro – walutą pokoju”, więc krytyka projektu, nawet w rozsądnych granicach była zakazana. Krytyka wspólnego euro, lub krytyka centralistycznej polityki Brukseli natychmiast była porównywana z dążeniem do III wojny. Szczególnie niemieckim ekonomistom, krytykującym socjalistyczne zapędy Komisji Europejskiej, Banku Centralnego lub urzędników z Brukseli szybko i chętnie przypominano historię nazizmu. Dlatego wielu z nich wolało nie wypowiadać się na ten temat.
Czy może Pan podać jakieś inne przykłady na “niemiecką moralną nadwrażliwość i wynikającą z tego polityczną nad aktywność”?
Oczywiście innym przykładem tego niezrozumiałego dążenia do doskonałości i ratowania świata była reakcja rządu federalnego na katastrofę elektrowni w japońskiej Fukuszimie. Wtedy Angela Merkel wbrew logice postanowiła, że Niemcy natychmiast rezygnują z elektrowni atomowych. Od tego momentu Niemcy prezentują się na świecie, jako “moralny energetyczny mistrz”. Innym przykładem jest rok 2015 i 2016, kiedy to ta sama kanclerz podjęła samodzielną decyzję o wpuszczeniu do kraju około półtora miliona uchodźców. Od tamtego czasu staliśmy się dodatkowo “moralnymi mistrzami w przyjmowaniu i pomaganiu uchodźcom”. Elity w Niemczech wychodzą z założenia, że na Niemczech ciąży duża odpowiedzialność z to, co zrobili w czasie wojny i dlatego teraz muszą prezentować swoje zupełnie odnowione moralne oblicze. Moim zdaniem zarówno niemieckie elity, jak i społeczeństwo już nie umie normalnie reagować, tutaj skuteczna może być jedynie pomoc psychiatryczna. (…)