No i po marzeniach o unii energetycznej …

matthiae-merkel-tusk-beust-gespraech-900x600Od wielu tygodni rząd Donalda Tuska i sam premier mówi o Unii Energetycznej i zapewnia, że do tego pomysłu przekonał najważniejszych polityków w Europie. Dopiero kategoryczne NEIN ze strony niemieckiego komisarza do spraw energii Guenthera Oettingera w zasadzie wyjaśnia i zamyka sprawę.

Kolejny pomysł polskiego premiera został odrzucony przez unijnych polityków. Tym razem w rozmowie z dziennikarzem niemieckiego „Frankfurter Algemeine Zeitung” komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger w kwestii polskich propozycji utworzenia Unii Energetycznych odpowiedział, że nie zgodzi się na polityczną decyzję ujednolicenia cen gazu w Unii Europejskiej. „Dla UE gaz jest produktem, a nie bronią polityczną” – zaznaczył Oettinger. Jego zdaniem, aby ograniczyć rosyjski monopol gazowy Unia musi położyć nacisk na rozwój infrastruktury (rozbudowa gazociągów) i ułatwieniach w transporcie gazu z jednego państwa UE do drugiego, czym spowoduje uregulowanie cen i uniemożliwi Rosji rozgrywanie poszczególnych krajów. Oettinger przyznaje, że Gazprom nadużywa swojej pozycji na rynku i stosuje monopolistyczne praktyki, ale tylko zdrowa konkurencja może zlikwidować taki stan rzeczy. Niemiecki komisarz poinformował, że nową koncepcję energetyczną Unii Europejskiej przedstawi na tegorocznym unijnym szczycie w czerwcu.

Jak czytamy w FAZ w sporze pomiędzy Rosją i Ukrainą o dostawy gazu Guenter Oettinger nadal zamierza

odgrywać rolę mediatora. Jego zdaniem – Rosja musi nadal dostarczać gaz na Ukrainę i to bez przedpłat, a cena za tysiąc metrów sześciennych powinna wynosić 350-380 dolarów, co odpowiada przeciętnej cenie tego surowca w UE.

Na co liczył Donald Tusk?

Słowa niemieckiego komisarza w zasadzie zamykają temat dotyczący planów polskiego premiera stworzenia unii energetycznej. Można zadać pytanie: na co liczył od początku Tusk. Przecież wszelkie dochodzące z Berlina sygnały jasno wskazywały, że nic z tego nie będzie. Przypomnijmy, że Angela Merkel co prawda stwierdzała, iż plany Tuska idą w dobrym kierunku, ale zawsze dodawała, iż nic nie może prywatnym firmom ani nakazać, ani zabronić. Wszyscy niemieccy komentatorzy wiedzą, że w dyplomacji oznacza to po prostu bardziej subtelne NEIN dla takich propozycji. Polski rząd udawał, że nie słyszy wypowiedzi wielu niemieckich polityków na ten temat. Arnold Vaatz ekspert ds. energii z frakcji CDU, kilka tygodni temu z mównicy parlamentarnej wyraźnie mówił, że tworzenie unii energetycznej jest całkowicie niemożliwe. To samo powtarzał w wielu wywiadach. Komisarz Guenther Oettinger wielokrotnie powtarzał, że pomysł stworzenia czegoś w rodzaju unii energetycznej jest nie do zrealizowania, niemiecki ekspert od nośników energii, dziennikarz Heiko Lohmann także od samego początku pomysłowi Tuska nie dawał żadnych szans. Warto zauważyć, że przeprowadzone w maju badanie opinii publicznej przez jeden z magazynów ujawniło, że aż 90 proc. pytanych niemieckich obywateli nie chce zcentralizowania energetycznego rynku dla Unii Europejskiej.  Wystarczyło tylko wyciągnąć z tych informacji właściwe wnioski, chyba, że była to tylko zwykła gra wyborcza?

Ciągle daje się ogrywać.

W sprawach gospodarczych, a szczególnie energetycznych Tusk dał się ograć przez Niemcy już po raz kolejny. Wszyscy pamiętają niejasne zapewnienia niemieckiej pani kanclerz w kwestii gazociągu północnego, że w razie potrzeby obiecuje wkopanie rur w dno Bałtyku. Otóż Polska strona do dzisiaj bezskutecznie protestuje przeciwko położeniu rur na dnie morza, które wypłyciły północne podejście do polskich portów w Świnoujściu i Szczecinie i w przyszłości uniemożliwią ich rozwój. Nord Stream nie tylko, że nie ma zamiaru zakopywać istniejących rur gazociągu, to nawet uzyskał zgodę niemieckich władz na położenie następnych. Podobnie było z polskimi stoczniami Niemcy wraz z całą Unią Europejską wiele zrobiły, aby polskie stocznie nie dostały żadnej państwowej pomocy, lub musiały oddać to co wcześniej dostały, co spowodowało ich likwidację, gdy w tym samym czasie sami Niemcy dopłacali miliony do swoich stoczni, jak również dofinansowywali własne porty na Bałtyku.

Waldemar Maszewski, Hamburg