Z Konsulem Generalnym RP Marianem Cichoszem rozmawia Waldemar Maszewski.

112W sierpniu mija rok od momentu rozpoczęcia Pracy przez Mariana Cichosza na stanowisku Konsula Generalnego RP w Hamburgu. Odwiedziliśmy Konsula, aby zadać mu kilka pytań na temat jego pracy dyplomatycznej w tym okresie.

Panie konsulu mija rok Pana Pracy w Hamburgu, ale ciągle duża część Polonii nie zdążyła poznać Pana dokładniej, czy możemy poprosić, aby zdradził nam Pan kilka szczegółów o sobie?

Pochodzę z Lubelszczyzny, konkretnie z Zamościa, z którym jestem związany rodzinnie, ale już od ponad dwudziestu lat mieszkam w Lublinie i w Warszawie. Ale moim matecznikiem jest i pozostaje Lubelszczyzna.

Panie konsulu, czy marzył Pan o dyplomacji już od dawna, czy został Pan dyplomatą spontanicznie?

Patrząc na mój życiorys, to dokładnie widać, że całe swoje dotychczasowe zawodowe życie spędziłem w kraju. Pracowałem w różnych instytucjach, Najwyższej Izbie Kontroli, Ministerstwie Sprawiedliwości, ale najdłuższy staż mam w prokuraturze, co jest zresztą moim głównym wyuczonym zawodem. Muszę się przyznać, że najpierw nie pociągała mnie praca gdzieś na placówce poza krajem. Ale z biegiem lat najpierw cicha, później coraz głośniejsza myśl o pracy w dyplomacji zaczęła się we mnie odzywać pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Najpierw w 1998 roku otrzymałem propozycję objęcia stanowiska kierownika wydziału konsularnego na placówce dyplomatycznej w Wiedniu, później zaproponowano mi stanowisko Konsula Generalnego w Chicago, ale ze względu na sprawy rodzinne byłem zmuszony w obydwu przypadkach odmówić. Od tego momentu gdzieś z tyłu głowy na dobre tliła się konieczność sprawdzenia na innej niż dotychczas linii działania, zacząłem na poważnie myśleć o dyplomacji. Praca w dyplomacji to była moja inicjatywa, którą po kilkunastu latach udało mi się wreszcie spełnić. W 2014 roku zostałem przez władze Rzeczypospolitej wysłany na placówkę do Hamburga w charakterze Konsula Generalnego.

Jak Pan ocenia ten rok pracy w Hamburgu, z punktu widzenia Polonii i ich problemów? Co Pana zdaniem wydarzyło się godnego uwagi w tym czasie?

Najpierw chcę powiedzieć, że mamy na naszym obszarze dyplomatycznym wyjątkowo dużą Polonię, bowiem Polaków w Hamburgu i okolicy ciągle przybywa. Suche statystyki mówią, że tylko w tym hanzeatyckim mieście jest obecnie zarejestrowanych ok. 30 tys. obywateli polskich, którzy posiadają jedynie polskie paszporty. Łączną liczbę społeczności polonijnej, uwzględniającą także osoby z podwójnym bądź tylko niemieckim obywatelstwem, w samym tylko Hamburgu szacujemy na około 100 tysięcy. Jak widać z tych liczb, aby dotrzeć do takiej rzeszy potrzebujących Polaków pracy mamy w bród. Tak też było podczas roku mojego tutaj pobytu.

Jak Pan ocenia tutejsza Polonię?

Już zdążyłem się zorientować, że nawet uwzględniając ogromną liczbę Polaków, ich różnorodność, posiadany status społeczny, czy także okres pobytu w Niemczech, to należy stwierdzić, że w porównaniu z innymi społecznościami nie jesteśmy grupą narodowościową najlepiej zintegrowaną. Wyraźnie widać, że istnieje deficyt wspólnego działania w wielu wspólnych sprawach, jak walka o swoje prawa, wspieranie wspólnych projektów itd. Dlatego widzimy w tym kontekście wielką rolę polskiej dyplomacji, chcemy spróbować zrobić wiele w kierunku, aby tutejszą Polonię zainspirować do wspólnego, bardziej skutecznego działania.

Jakie działania ma Pan na myśli?

Organizujemy spotkania polonijne w konsulacie, jak również liczne imprezy kulturalne dla polskiego i niemieckiego środowiska, ale także pokazy polskich filmów, czy wystaw popularyzujących wiedzę o polskiej historii. Mamy nadzieję, że poprzez wspólne przeżywanie wartości artystycznych nastąpi lepsza wzajemna integracja społeczna. Organizujemy także spotkania o tematyce gospodarczej dla naszych rodaków, w których chcemy przybliżyć naszym przedsiębiorcom realia niemieckiego rynku. Mamy nadzieję, że częste kontakty nie tylko poprawią wzajemną integrację, ale także nauczą wielu pożytecznych rzeczy i zachowań potrzebnych w realizacji marzeń na obczyźnie. Chcemy jeszcze w tym roku zorganizować spotkanie dla polskiego biznesu z hamburską Izbą Rzemieślniczą. Te wszystkie nasze działania powinny być przydatne polskim przedsiębiorcom, którzy co wiemy z relacji osobistych, czy z prasy, ciągle mają duże problemy na niemieckim rynku. Chcemy pomagać także Polakom, którym nie wszystko w życiu się udało, a mimo to jakoś żyją na niemieckiej ziemi. Nawiązaliśmy kontakt z niemiecką pozarządową organizacją Arbeit und Leben w Hamburgu. Jest to organizacja typu non-profit, która prowadzi szeroko rozwinięte poradnictwo prawno-socjalne, także dla Polaków w języku polskim.

Co planuje konsulat na najbliższy czas?

Oczywiście wspomnę o naszych stałych działaniach konsularnych, czyli m.in. o składaniu wieńców, kwiatów we wszystkie ważne dla Polski i Polaków rocznice. Konsulat zorganizuje koncert z okazji Święta Niepodległości w Laeiszhalle, gdzie zaprezentujemy laureatów II Niemieckiego Konkursu Pianistycznego Muzyki Polskiej, który przeprowadziliśmy w tym roku. W ten sposób będziemy promować zarówno polskich artystów, jak i polską muzykę. Nie możemy także zapomnieć o organizacji konkursu prac magisterskich i doktorskich. Jest to impreza skierowana dla studentów i doktorantów z północnoniemieckich uczelni, gdzie studiują także Polacy. Naszym celem jest wzmożenie zainteresowania wśród tutejszych studentów tematyką polską w różnych dziedzinach oraz językiem polskim. Ponadto w pierwszym kwartale przyszłego roku planujemy organizację dużego spotkania reprezentantów Polonii z przedstawicielami wielu organizacji pozarządowych, prawnikami, socjologami i doradcami. Celem tego spotkania ma być szerzenie akcji informacyjnej dla Polaków w Niemczech, którzy często nie znając języka i nie posiadając odpowiednich funduszy pozbawieni są podstawowej wiedzy prawniczej. Być może, że tego typu akcje informacyjne zaczniemy realizować cyklicznie w systemie półrocznym lub rocznym. Chcemy, aby nasi rodacy przekonali się, że w razie potrzeby mogą liczyć na naszą pomoc. Pragniemy, aby konsulat i polscy dyplomaci kojarzyli się wszystkim Polakom pozytywnie, a nie jak to było za okresu komunistycznego, kiedy to budynki polskich ambasad i konsulatów były omijane przez większość wielkim łukiem.

Czy zauważył Pan w ciągu swojego rocznego pobytu w Hamburgu, że w tym czasie na korzyść zmienił się stosunek tutejszych urzędników do „polskiej sprawy”?  Czy obecnie łatwiej rozmawiać z pracownikami senatu niż rok temu?

Trudno mi precyzyjnie odpowiedzieć na takie pytanie, ale odnoszę niezbite wrażenie, że nasze relacje są dobre i prawidłowe. Moim zdaniem w tej chwili wzajemny klimat polityczny jest dobry, a niemieccy urzędnicy podczas rozmów z nami odnoszą się ze zrozumieniem i aprobatą.

A co z nauką języka polskiego na tym terenie? Jak wygląda ta sprawa w Hamburgu i w innych północnoniemieckich landach?

Nie możemy ukrywać, że w tej materii mamy poważne problemy. I tak, gdy jeszcze w Hamburgu, czy Hanowerze dzieci mogą uczyć się języka polskiego, to w Szlezwiku Holsztynie w szkołach publicznych w ogóle nie mają takiej możliwości. W Dolnej Saksonii został uruchomiony specjalny program kursów języka polskiego telc, nad którym patronat objęło tamtejsze ministerstwo oświaty. Oprócz tego w ostatnim okresie w kolejnych kilku szkołach wprowadzano język polski do niemieckiego systemu nauczania. Mamy nadzieję, że nie będzie to tylko jednorazowa akcja, lecz stanie się stałym elementem niemieckiej edukacji. Jednak muszę zaznaczyć, że chociaż w Dolnej Saksonii obserwujemy pozytywne trendy, to ciągle nie możemy uznać, iż jesteśmy całkowicie usatysfakcjonowani. Kwestia nauczania języka polskiego w niemieckim systemie nauczania ciągle i niezmiennie jest głównym priorytetem zarówno moim, jak i polskiej dyplomacji.

Jak Pan zamierza skłonić i przekonać niemieckich polityków i urzędników, że język polski powinien znaleźć się w niemieckim systemie nauczania?

Mam w planach organizację licznych spotkań i poważnych rozmów na ten temat z niemieckimi politykami i osobami decydującymi o tutejszej edukacji. Do naszej rezydencji ma Maria-Louisen-Straße w Hamburgu chcę zapraszać senatorów, ministrów, burmistrzów i wszystkich tych, którzy decydują o tutejszych programach nauczania. Chcemy, aby te przyszłe spotkania odbywały się w mniej urzędniczym otoczeniu, jaki mamy w budynku konsulatu, lecz w bardziej dostojnej atmosferze, jaką stworzymy w naszej rezydencji. Jeszcze w tym roku zamierzam zaprosić na tego typu spotkanie hamburskiego senatora ds. szkolnictwa.

 

Czy widzi Pan jeszcze jakieś możliwe dodatkowe działania, aby poprawić stan nauczania języka polskiego w naszych landach?

Oprócz naszej dyplomatycznej działalności, chciałbym za Państwa przekazem zaapelować do wszystkich polskich rodziców, aby wykazywali się jak największym zaangażowaniem w walce o nauczanie w szkołach polskiego języka. Nie ulega wątpliwości, że wszędzie tam gdzie mamy duże i szerokie wsparcie rodziców łatwiej nam się rozmawia z lokalnymi władzami. Niemiecka administracja musi słyszeć nie tylko argumenty wysuwane przez polskie placówki dyplomatyczne, ale także musi czuć nacisk ze strony rodziców w tej materii. Mamy nadzieję, że obecne dobre relacje polsko-niemieckie doprowadzą do tego, że strona niemiecka zacznie wykazywać się większą empatią i już wkrótce nauczanie języka polskiego w niemieckim systemie nauczania przestanie być problemem.

Panie Konsulu życzymy wszystkiego dobrego i serdecznie dziękujemy za rozmowę.