Pierwsza poważna krytyka.

angela-merkelProblemy związane z uciekinierami stają się coraz większe i zaczynają być powodem kryzysu politycznego w Niemczech. Coraz więcej rodzimych publicystów zaczyna wytykać kanclerz błędy w prowadzonej przez nią polityce wobec najnowszej fali uciekinierów. Landy, którym brakuje pieniędzy na przyjmowanie imigrantów, buntują się coraz bardziej, opozycja atakuje rząd za nieudolność, nawet we własnych szeregach rośnie bunt wobec nietykalnej do tej pory Angeli Merkel.

Jeszcze pani kanclerz trzyma się dość mocno, ale jej wizerunek z dnia na dzień słabnie. Co prawda większość mediów ciągle jeszcze wspiera jej (jakoby) liberalną i przychylną uchodźcom linię polityczną, ale coraz więcej komentatorów zauważa powstający chaos i brak logicznego postępowania. Jej szybka decyzja o nieograniczonym przyjmowaniu uchodźców i równi szybka o natychmiastowym zamknięciu granic spowodowała dużo politycznego zamieszania. Z jednej strony Niemcy ostro krytykują m.in. Węgry za ich jakoby negatywny stosunek do imigrantów, z drugiej sami (ustami swojej kanclerz) najpierw zapraszają, aby później zamknąć przed uchodźcami swoje granice.

Poprawne relacje medialne.

Media mówiąc o uciekinierach skupionych przy granicach serbskich, chorwackich i węgierskich, często pokazują zmanipulowane obrazki, gdzie na pierwszym planie widoczne są małe dzieci, ich matki i ludzie starsi, natomiast starannie unika się zdjęć, na których uwidocznieni mogliby zostać ludzie młodzi, dobrze ubrani, a do tego wyjątkowo agresywni. To powoduje, że w dalszym ciągu ostro krytykuje się wszystkie kraje, które zgłaszają wątpliwości i nie chcą zgodzić się na stałe kwoty uchodźców, ostro obrywa węgierski rząd i popierający go węgierscy biskupi za ich – jakoby – rasistowską postawę. Budowanie muru wzdłuż granicy jest porównywane w Berlinie z najgorszym nazistowskim okresem. Ciągle pod pręgierzem stawia się kraje Europy Środkowo-wschodniej za to, że nie są solidarni.

Czy jest szansa na szybką integrację?

Pełnomocnik rządowy ds. uchodźców Aydan Oezoguz opracował plan szybkiej ścieżki integracyjnej dla tysięcy uchodźców w Niemczech. Dokument ten od razu został przez ekspertów skrytykowany, którzy twierdzą, że nie pomoże on lepszej integracji. Sytuacja w niemieckich szkołach już jest zła, a będzie jeszcze gorsza ostrzegają nauczyciele. Dzieci imigrantów podlegają obowiązkowi szkolnemu, więc pójdą do tutejszych szkół, którym będzie brakowało nie tylko szkolnych ławek, ale także nauczycieli, pedagogów i odpowiednich tłumaczy. Związki zawodowe szacują, że już wkrótce będzie brakowało ponad 20. tys. nauczycieli. Minister spraw wewnętrznych Meklemburgii Przedmurza – Lorenz Caffier głośno przyznał, że bez dodatkowych środków finansowych jego land nie wytrzyma obciążeń finansowych związanych z przyjmowaniem tak dużej liczby uchodźców. Dlatego szef tamtejszej MSW żąda natychmiastowego zmniejszenia liczby przyjmowanych imigrantów. „Na dłuższą metę nie wytrzymamy tego nacisku, potrzebujemy więcej powietrza” – stwierdził Caffier. Podobna sytuacje panuje w większości landów.

Chaos i bunt we własnych szeregach.

Ostatnie sprzeczne ze sobą decyzje pani kanclerz powodują w Niemczech stan chaosu (nazwanego już swoistą schizofrenią), co zaczyna wzbudzać nie tylko zdziwienie, ale wręcz protesty. Doszło do tego, że szef siostrzanej dla CDU bawarskiej partii CSU Horst Seehofer już nie owija w bawełnę i ostro zaatakował Angelę Merkel. „Jej polityka wobec uchodźców jest nielogiczna i wywołała jedynie chaos” – stwierdził w jednym z wywiadów Seehofer. Jego zdaniem decyzja o wpuszczeniu do Niemiec niekontrolowanej ilości imigrantów była złamaniem unijnego prawa. Szef CSU twierdzi, że wszystkich uchodźców należało przetrzymać i poddać odpowiednim procedurom w strefie zewnętrznych granic EU. „Wpuszczenie ich do Niemiec bez niezbędnych rejestracji było nieodpowiedzialne” – dodał bawarski polityk. Faktem jest, że wśród dziesiątek tysięcy uciekinierów znalazła się wielka liczba osobników, o których nikt nic nie wie. Ostatnio ujawniono, że z pociągu relacji Monachium – Berlin, którym jechało kilka tysięcy uciekinierów po drodze gdzieś zniknęło 192 z nich. Policja nie ma pojęcia gdzie się znajdują i kto to był. Seehofer zupełnie nieoczekiwanie nie tylko poparł wszelkie działania premiera Węgier Viktora Orbana, ale także zaprosił go na Zjazd partii CSU, który odbędzie się w przyszłym tygodniu. Ten ostatni krok jest oceniany przez komentatorów jako zdecydowany gest anty Merkel, a część prasy idzie jeszcze dalej nazywając go swoistym policzkiem wymierzonym w panią kanclerz.

Zaczyna pojawiać się strach.

Policja ujawnia, że w Bawarii w ostatnich dniach wśród uciekinierów z Węgier aresztowano aż 800 (ośmiuset) podejrzanych islamistów, którzy trudnili się przemycaniem ludzi na zachód. A to tylko wierzchołek góry lodowej – przyznaje rzeczniczka bawarskiego ministerstwa sprawiedliwości i dodaje, że już w tej chwili zaczyna brakować miejsc w tamtejszych aresztach tymczasowych. To nie jedyna zła widomość, która wzbudza strach nawet w tych, którzy do tej pory należeli do grupy jakoby wyjątkowo tolerancyjnych. W obozach dla uchodźców na terenie Niemiec zaczynają swoją rekrutacyjną działalność prowadzić imamowie Salafici. Jak informuje niemiecki wywiad – na terenie obozów pojawili się w ostatnim czasie Salafici, którzy za jedzenie dla dorosłych, słodycze dla dzieci, czy nawet za inne obietnice próbują nakłonić na swoją wiarę innych muzułmanów w obozie.

Pojawiają się niekorzystne dla kanclerz komentarze.

Najostrzejszy umieścił dziennik „De Welt”, który piórem Alana Posenera ostro atakuje kanclerz za jej arogancki styl polityki. „Jestem Angela Merkel”, – więc mi wszystko wolno” – ironizuje autor i dodaje, że w wielu tematach jak: europejskie przejście na energię odnawialną, kryzys gospodarczy, czy wreszcie obecnie przy kryzysie wobec emigrantów, Merkel decyduje spontanicznie i samodzielnie. „W ten sposób rujnuje europejską solidarność i pokazuje arogancję niemieckiego mocarstwa. „Die Welt” w komentarzu sugeruje, że całkowita zmiana zdana w kwestii uciekinierów u Merkel może być niespodzianką tylko dla nielicznych, bowiem większość ekspertów doskonale wie, że w rzeczywistości Merkel jest niekonsekwentna i nieobliczalna. Posner krytykuje decyzje kanclerz w kwestii uciekinierów, która najpierw zaprosiła wszystkich imigrantów, czym już złamała Konwencję Dublińską (podpisana w 1990 roku zastąpiona Umową podpisaną w 2003 roku), która mówi o solidarności w sprawie przyznawania azylu przez państwa członkowskie UE. Po kilku dniach ta sama kanclerz podejmuje zupełnie odwrotną decyzją o uszczelnieniu niemieckich granic, czym ponownie łamie – tym razem Traktat z Schengen. „W obydwu przypadkach Merkel postawiła swoich unijnych partnerów na głowie, ale widocznie uznała, że: „Jestem największym płatnikiem, więc mi wszystko wolno” – czytamy w niemieckim dzienniku.

Recydywa kanclerz.

Komentator dziennika „Die Welt” stwierdza, że w przeszłości niemiecka kanclerz wielokrotnie łamała unijne oraz niemieckie zasady i umowy. Tak było np. w przypadku katastrofy japońskiej elektrowni atomowej w Fukuszimie, po której Merkel samodzielnie podjęła decyzję o przejściu Niemiec na energię odnawialną. Zrobiła to pomimo tego, że jej poprzednik kanclerz Gerhard Schroeder zawarł i podpisał kompromis dotyczący energii jądrowej w Niemczech. Podobnie postąpiła z tak zwanymi nowymi celami klimatycznymi, do których zmusiła inne kraje unijne. „Tutaj działała także na zasadzie: Jestem Merkel, więc mogę tak robić” – pisze „Die Welt”, dodając, że także podczas greckiego kryzysu niemiecka kanclerz zawsze stawiała na swoim, nie licząc się ze zdaniem innych polityków, ani innych państw. Autor komentarza ostro krytykuje Angelę Merkel także za jej ciągły brak wsparcia wobec sojuszników z NATO. Waszyngton, Paryż, Rzym i Londyn na zawsze zapamiętają jak niemiecki ambasador w ONZ wstrzymał się od głosu podczas głosowania w sprawie sankcji wobec Muammara al. Kadafiego. Takie postępowanie Angeli Merkel Alan Posner porównuje do „Poruszania się słonicy w składzie porcelany” (Elefantin im Porzellanladen).

Polski też nie słuchała.

O tym, co prawda „Die Welt” nie wspomina, ale także Polska mogłaby zarzucić pani kanclerz kilka egoistycznych decyzji, jakie podjęła, a które były i są sprzeczne z polskim interesem. Do pierwszej należy zaliczyć słynny Nord Stream, gazociąg leżący w obszarze wód ekonomicznych Niemiec w miejscu skrzyżowania z trasą żeglugową do Świnoujścia (na podejściu północnym). Te dwie rury już obecnie uniemożliwiają w przyszłości rozwój naszych polskich portów, dlatego polska strona bezskutecznie domagała się, aby na odcinku podejścia północnego doprowadzić do wkopania ich w dno morza lub do ich przesunięcia na głębsze wody, tak, aby w przyszłości mogły nad rurą bezkolizyjne przepływać statki o zanurzeniu do 15, a nawet 16 metrów. Angela Merkel tak jak ma w zwyczaju w ogóle nie zareagowała na polskie prośby, do tego stopnia je lekceważąc, że jak się dowiedzieliśmy kilka dni temu poinformowano, że Niemcy w porozumieniu z Rosją zamierzają do istniejącego gazociągu dołożyć jeszcze dwie rury. Eksperci są zgodni, że położenie w tym miejscu dwóch dodatkowych definitywnie zapieczętuje zamurowanie portu w Świnoujściu na zawsze. Można w tym kontekście wymienić także polskie stocznie, którym (także dziki niemieckim decyzjom) odmówiono finansowej pomocy, a w tym samym czasie wpompowywano w różny sposób miliony w stocznie niemieckie. Efekt od początku był łatwy do przewidzenia: polskie stocznie upadły, natomiast niemieckie istnieją do dzisiaj.

Waldemar Maszewski, Hamburg.