Niemieckie media sugerują, że Polacy już ją pokochali. Według niemieckich publicystów Polska ponownie odkryła swoją sympatię do Angeli Merkel, a powodem tego zwrotu w uczuciach są sukcesy niemieckiej partii AfD jak również tutejszej lewicy na scenie politycznej, które w konsekwencji niebezpiecznie dla Warszawy zbliżają Berlin z Moskwą.
Jeszcze kilka miesięcy temu – pisze niemiecki dziennik „Die Welt” – Angela Merkel była w Polsce wyjątkowo ostro atakowana i porównywana do carycy Katarzyny lub Fryderyka II. – W Polsce od dawna panował przekaz, że wszyscy czyhają na Polaków, czyli Rosjanie, Prusacy, Unia Europejska i przede wszystkim Angela Merkel – czytamy w niemieckiej gazecie – ale dzisiaj polskie media już w ten sposób o niemieckiej kanclerz już nie piszą – pisze autor.
W podobnym tonie wypowiadają się także inne tytuły. Ich zdaniem powodem zmiany nastawienia polskich polityków do pani kanclerz (część niemieckiej prasy pisze już o powrocie polskiej miłości) jest coraz większy i coraz bardziej powszechny sukces wyborczy partii Alternatywy dla Niemiec, z którą to partią rząd Prawa i Sprawiedliwości oraz sam Jarosław Kaczyński – twierdzą niemieckie media – nie widzi możliwości współpracy ze względu na jej wyjątkowo bliskie powiązania z Moskwą i Wladimirem Putinem. Faktem jest, że zarówno AfD, której poparcie w całym kraju wzrosło ostatnio do 16 procent i stale rośnie, jak i partia lewicowa mają bardzo bliskie kontakty zarówno finansowe jak i polityczne z Rosją. Bulwarówko „Bild Zeitung” twierdzi, że Alternatywa dla Niemiec jest finansowana przez Kreml. Do Moskwy lgnie również niemiecka lewica, a także socjaldemokraci. Prawdą jest, że dzisiaj jedynie Angela Merkel pozostaje w Niemczech dość sceptyczna wobec rosyjskich władz z Putinem na czele.
Coraz więcej zwolenników Putina.
Wszystko wskazuje na to, iż wraz z kolejnymi wyborami (lokalnymi, czy federalnymi) u naszych zachodnich sąsiadów rośnie liczba polityków sympatyzujących z rosyjskim prezydentem. Kilka dni temu tygodnik „Die Zeit” zlecił wykonanie sondażu, z którego wynika, że wielu zwolenników niemieckich partii Alternatywa dla Niemiec (AfD) i Die Linke (lewica) bardziej ufa Władimirowi Putinowi, niż swojej kanclerz Angeli Merkel. Obydwa te ugrupowania w ostatnich miesiącach rosną w siłę. Co prawda nadal w sondażach prowadzi partia CDU, ale jej przewaga nad rywalami stale topnieje, co w konsekwencji może uniemożliwić im utworzenie stabilnego rządu. Chadecy nie mają szans na samodzielne rządzenie, a koalicjanta mogą nie znaleźć. Wtedy do władzy dojdą socjaldemokraci, najprawdopodobniej w koalicji z lewicą i zielonymi, a być może trzeba będzie rozmawiać na szczeblach lokalnych i poziomie federalnym także z Alternatywą dla Niemiec. Od kilku miesięcy jest widoczne, że SPD powróciła na swoje stare prorosyjskie tory, wykazując nie tylko dużo zrozumienia dla polityki Kremla, ale dążąc wprost do ścisłej z nim współpracy. Ostatnia wizyta (22.09) wicekanclerza i ministra gospodarki Niemiec Sigmara Gabriela w Moskwie dowodzi, że politycy SPD gdyby zdobyli władze, to natychmiast odwołają wszelkie sankcje wobec Rosji i nawiążą nowe niemiecko-rosyjskie porozumienia gospodarcze i polityczne. Niemiecki minister gospodarki oficjalnie zapowiedział w czwartek w Moskwie, że Niemcy są zainteresowane nowymi strategiami i planami wzajemnego rozwoju gospodarczego. Gabriel podkreślił, że mimo trudnych relacji między Rosją i Unią Europejską stosunki gospodarcze nadal rozwijają się dobrze, a niemieckie firmy, których jest w Rosji ok. 5.6 tys. czują się w tym kraju wyjątkowo dobrze.
Niemiecki biznes tęskni za Rosją.
Przedstawiciele niemieckiej gospodarki nigdy nie ukrywali, że sankcje nałożone na Rosję po aneksji Krymu, jak najszybciej należy znieść. W Niemczech jak i w Rosji nieustannie organizowane są gospodarczo/polityczne konferencje i panele dyskusyjne, na których głównym tematem jest: Jak zakończyć zgrzyty na linii zachód – Rosja? Na jednej z ostatniej konferencji zorganizowanej w tych dniach w Berlinie były premier Nadrenii-Północnej Westfalii Wolfgang Clement stwierdził, że ostatnia wizyta niemieckiego ministra gospodarki w Moskwie jest dobrym przykładem pokazującym, że nawet w dzisiejszych trudnych czasach można i trzeba z Rosją prowadzić pożyteczne rozmowy. O konieczności poprawy wzajemnych rosyjsko-niemieckich stosunków mówił na tym samym spotkaniu przedstawiciel niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych Andreas Peschke. Przypomnijmy, że jego bezpośredni przełożony szef niemieckiej dyplomacji minister Walter Steinmeier wielokrotnie ostrzegał przed rosnącą w Europie wrogością wobec Rosji. Jego zdaniem bezpieczeństwo Europy i świata bez udziału Moskwy nie jest możliwe. Ten polityk, który był bardzo bliskim współpracownikiem Gerharda Schroedera, jest przeciwny stacjonowaniu amerykańskich sił zbrojnych przy rosyjskich granicach (w Polsce) oraz (podobnie jak cała SPD) był i jest przeciwny instalowaniu w naszym kraju komponentów tarczy rakietowej.
Czy jesteśmy zdani na Merkel?
Wszystko wskazuje na to, iż obecnie pomimo wielu błędów, jakie zrobiła piastując urząd kanclerski, pomimo swojej szaleńczej i szkodliwej dla całej Europy polityki imigracyjnej, Angela Merkel jest jedynym niemieckim politykiem, który w miarę gwarantuje utrzymanie dystansu Niemiec do Rosji. Każdy inny wybór (czy Horsta Seehofera z CSU, Waltera Steinmeiera z SPD czy kogokolwiek innego) może okazać się dla Polski dużo gorszym wyborem, bowiem inne rządy niebezpiecznie zbliżą te obydwa mocarstwa. Coraz więcej ekspertów przyznaje, że z polskiego punktu widzenia ponowny wybór na kanclerza Angeli Merkel zdecydowanie będzie najkorzystniejszy dla polskich interesów. Tak więc o ironio … przyszło nam w Polsce trzymać kciuki aby wygrała w najbliższych wyborach parlamentarnych (jesień 2017) CDU i aby Angela Merkel nadal pozostała kanclerzem.
Waldemar Maszewski. Hamburg.