Czy wystraszyli się polskich sądów?

polski-oboze-uni-salzburg-2Media niemieckojęzyczne niezbyt poważnie potraktowały zapowiedzi polskiego rządu, który postraszył karami za użycie sformułowania o „polskich obozach koncentracyjnych lub zagłady”. Piszący w tych językach autorzy szybko nauczyli się używać innych zwrotów, które nie wprost, choć nadal sugerują, iż to Polacy budowali obozy śmierci.

Przypomnijmy, że na początku czerwca polskie ministerstwo kultury podpisało z międzynarodową kancelarią prawniczą Dentos Elliott Portnoy list intencyjny o współpracy na rzecz przeciwdziałania używaniu określenia „polskie obozy koncentracyjne”. Ponadto minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w sierpniu poinformował, że resort sprawiedliwości przygotował projekt zakładający wprowadzenie kar za stosowanie określenia „polskie obozy”. Zgodnie z projektem do prawa karnego zostałoby wprowadzone nowe przestępstwo: publicznego i wbrew faktom przypisywania Rzeczypospolitej Polskiej lub narodowi polskiemu odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie. Za popełnienie takiego czynu groziłaby grzywna lub do 3 lat więzienia. Taka sama kara ma grozić również temu, kto w inny sposób rażąco pomniejsza odpowiedzialność rzeczywistych sprawców tych zbrodni.

Co to zmieni?

Jedno polska strona osiągnęła na pewno, mianowicie temat ten powrócił na strony niemieckich gazet, ale niewiele osób tak naprawdę przejęło się problemem, a niemieckojęzyczni autorzy częściej niż dotychczas zaczęli stosować zwroty, które wciąż sugerują, że obozy śmierci budowali jednak Polacy. Teraz w niemieckich mediach czytamy o „największym narodowosocjalistycznym obozie zagłady w polskim Auschwitz, gdzie podczas drugiej wojny światowej naziści według najnowszych źródeł zamordowali 1.1 miliona ludzi w tym najwięcej Żydów (Im größten nationalsozialistisch en Vernichtungslager im polnischen Auschwitz ermordeten die Nazis im Zweiten Weltkrieg nach neueren Forschungen rund 1,1 Milliionen Menschen, die meisten davon Juden) lub o „wycieczce do Polski uczniów jednej z niemieckich szkół i zwiedzaniu przez nich byłego nazistowskiego obozu zagłady w Polsce”.

Inni nadal piszą o „polskich obozach”.

Tylko w przeciągu ostatnich trzech miesięcy (przy pobieżnym przeglądaniu) w niemieckojęzycznej prasie odnotowałem kilka przypadków używania sformułowań „polskie obozy śmierci lub zagłady”. O polskim obozie koncentracyjnym (polnischen KZ) pisał w tym okresie portal www.derweste.de. Podobnego sformułowania użył na swojej oficjalnej stronie internetowej powiat Bamberg, gdy informował o losach Żydów z miejscowości Hirschaid. O polskim obozie piszą także lokalna gazeta z miejscowości Wiesentbote, czy też internetowa gazeta Bamberger Zeitung. Szczytem niewiedzy popisał się jednak Uniwersytet w Salzburgu, który 20-go września informując o nagrodzie dla architekta Annity Weinert napisał na swoich oficjalnych stronach internetowych, że nagroda została wręczona za prace rekonstrukcyjne przy zabudowie „polskich obozów zagłady w Sobiborze, Bełżcu i Treblince”.

Tylko te przypadki świadczą o tym, że Niemcy niewiele sobie robią z dotychczasowych polskich zapowiedzi, zaostrzenia prawa. Jedni – jak widać z podanych przykładów – nie mają zamiaru przestać pisać o polskich obozach śmierci, a drudzy sprytnie zaczęli używać innych sformułowań, które nadal nie do końca piszą prawdę. Jak widać wszystko wskazuje na to, iż straszenie sądem jest i będzie nieskuteczne. A przypomnijmy, że zgodnie z decyzją ONZ prawidłowa i jedyna nazwa obozów zagłady lub koncentracyjnych brzmi: Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny lub zagłady  / deutschen nationalsozialistischen Konzentrations- und Vernichtungslagern …

Waldemar Maszewski, Hamburg.