Prof. Bracy Bersnak: Najważniejszą rzeczą jest budowanie silnych, zdrowych relacji międzyludzkich

“Najważniejszą rzeczą jest budowanie silnych, zdrowych relacji międzyludzkich, a nie spędzanie czasu na graniu w gry wideo lub robieniu różnych rzeczy w mediach społecznościowych, czegokolwiek stanowiącego destrukcję i stratę czasu” – mówi w wywiadzie dla “Schuman Optics Magazine” prof. Bracy Besnak.

2023-11-24_101127

prof. Bracy Besnak

Powiedział Pan dużo o atomizacji społeczeństw, o liberalizmie, ale to, z czym mamy dziś do czynienia w Europie, to krok naprzód w kierunku nowej lewicowej, neomarksistowskiej ideologii, w której nie ma miejsca nie tylko dla rodziny, ale także dla człowieka jako takiego. Jak zatrzymać to szaleństwo? Jak zatrzymać ten proces?

Prof. Bracy Bersnak: To dobre, ale i trudne pytanie. Myślę, że najważniejsze jest posiadanie zdrowych relacji międzyludzkich z innymi. Odkrywamy, kim jesteśmy poprzez naszą relację z Bogiem, także poprzez naszą relację z rodzicami, naszą relację z rodzeństwem, naszą relację z przyjaciółmi i nasze relacje z dziećmi i ostatecznie, miejmy nadzieję, wnukami. Myślę, że najlepszym sposobem na poznanie człowieczeństwa i jego kondycji jest poświęcenie czasu na poznawanie ludzi. Dlatego myślę, że to może pomóc. Mam czterdzieści osiem lat i im jestem starszy, im dłużej mam przyjaźnie – teraz jestem już dorosły – rozumiem ludzi lepiej niż wówczas, kiedy byłem chłopcem. Mam wielu znajomych ze studiów, z którymi utrzymuję kontakt, a ta przyjaźń z czasem staje się coraz bogatsza, bo mamy za sobą mnóstwo wspólnych doświadczeń. Dlatego myślę, że najważniejszą rzeczą jest budowanie silnych, zdrowych relacji międzyludzkich, a nie spędzanie czasu na graniu w gry wideo lub robieniu różnych rzeczy w mediach społecznościowych, czegokolwiek stanowiącego destrukcję i stratę czasu.

Ale mamy przymus instytucjonalny. Mamy to na poziomie UE. Mamy to na poziomie Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jak sobie z tym poradzić?

Musimy zbudować własne instytucje, zachęcać ludzi do robienia wszystkiego, o czym właśnie mówiłem, jeśli chodzi o relacje międzyludzkie, ale potem także budować instytucje, które odzwierciedlają właściwy pogląd na naturę człowieka i relacje międzyludzkie, aby ludzie przynajmniej mieli gdzie iść i przekonać się, jaka jest prawda o kondycji człowieka i jak najlepiej żyć. Im większe będziemy w tym sukcesy, tym lepiej będziemy w stanie przeciwstawić się tym instytucjom i ostatecznie zadziałać, aby nie mogły robić tego, co robią.

Mamy także czynnik zwany „sekularyzacją”. Czy myśli Pan, że można zrobić to, co Pan powiedział, bez powrotu do wiary?

Nie, nie sądzę. Trudno sobie wyobrazić, jak byłoby to możliwe bez powrotu ludzi do wiary. To znaczy, próbowałem. Kiedy pracowałem zgodnie z Arystotelesem, który mówił, że mając dzieci, osiągamy nieśmiertelność, ponieważ pragniemy pozostawić za sobą obraz siebie, a Platon faktycznie mówi coś podobnego, podoba mi się to, bo oczywiście nie są to chrześcijanie, ale rozumieją, że jest to część kondycji ludzkiej i dlaczego chcemy mieć dzieci. Jeśli więc uda nam się odzyskać poczucie zachwytu nad ludzkim życiem i znów jest to jedna ze wspaniałych rzeczy jeśli chodzi o dzieci. Dzieci dziwią się ludzkiemu życiu, dziwią się Bogu. To bardzo niewinne, ale także bardzo bezpośrednie, ponieważ naturalnie trafia w sedno rzeczy. Nie są na tyle wyrafinowane, aby wyjść z tych normalnych, zdrowych postaw. Automatycznie trudno jest sobie wyobrazić, jak to zrobić w sytuacji, gdyby ludzie nie powrócili do wiary, ale musimy kultywować to wbrew nastawieniu i postawom, aby pomóc ludziom otworzyć się na takie myślenie i powiedzieć, że wiara jest źródłem wszystkiego.

Problem stanowi, że mamy “bożka” w postaci “jakości życia”…

Tak.

Mamy to w celach zrównoważonego rozwoju w Agendzie 2030. Czy uważa Pan za realistyczne, że uda nam się odwrócić tę egoistyczną koncepcję? Czy myśli Pan, że mamy w sobie wystarczająco dużo zdrowej tkanki, aby to zrobić?

Mam nadzieję. Myślę, że w pewnym sensie nasza nadzieja leży w ludziach, którzy nie są skłonni zgodzić się z tym, że uczymy się na podstawie własnego doświadczenia prawdy o tym, o czym rozmawialiśmy dzisiaj na konferencji. Znam na przykład wiele osób ze świeckich środowisk w Ameryce, które studiowały na wiodących uniwersytetach, których rodzice nie byli religijni, lub może mieli luźniejsze związki z wiarą, którzy studiowali na uniwersytecie i dostrzegli tam skrajne szaleństwo lewicowej kultury i zdali sobie sprawę, że to musi być złe i jest wymyślone przez ideologiczne kłamstwa na temat dwóch osób: mężczyzn i kobiet, płci i gender. I byli prawdziwymi poszukiwaczami, co w wielu przypadkach prowadzi ludzi do zostania katolikami i chcą zacząć, nawet jeśli sami nie otrzymali tradycyjnego wychowania, szukać sposobów na założenie tradycyjnej rodziny. Myślę więc, że w pewnym sensie, mówiąc praktycznie, nadzieja dla nas musi pochodzić od ludzi poprzez ich własne życie. Widzieliśmy szczątki wszystkich danych z tych tabel, ale myślę, że gruzy istnieją także w życiu ludzi. Jeśli ludzie mogą się czegoś nauczyć dzięki tym doświadczeniom, wszystko, o czym mówimy, to sposób życia prowadzący do nieszczęścia, który, miejmy nadzieję, doprowadzi ich do prawdy.

Mówił Pan o uniwersytetach. Prawie na wszystkich uniwersytetach na Zachodzie – czy w Stanach Zjednoczonych, czy w Unii Europejskiej – są lewacy. Mamy bardzo niewiele uniwersytetów, które są katolickie. Czy my, katolicy, nie jesteśmy spóźnieni? To znaczy, czy coś nie przespaliśmy?

Tak myślę. Myślę, że ludzie mogą nas winić za wiele rzeczy – sekularyzację instytucji katolickich. Tak, naprawdę uważam, że instytucje katolickie zareagowały opieszale lub w ogóle nie zareagowały, ale jest to również jeden z powodów, dla których musimy stworzyć nowe instytucje. Wykładam w uczelni, która ma zaledwie czterdzieści sześć lat i powstała, ponieważ edukacja katolicka w Ameryce stawała się już bardziej świecka i wszyscy wykładowcy składają przysięgę Magisterium na początku roku akademickiego. Wszyscy nasi uczniowie są bardzo wierzący. Pochodzą z bardzo dużych rodzin, a nasi absolwenci po opuszczeniu szkoły często tworzą duże rodziny. W Ameryce to się sprawdza, bo nie wszystkim zarządza państwo, a my jesteśmy na tyle bogaci, że możemy znaleźć pieniądze na takie rzeczy. Myślę, że w Europie jest trochę trudniej, ale w przypadku instytucji takich jak Collegium Intermarium uważam, że jest to dobry wzór do naśladowania dla katolików. Podobnie jak w polityce – gdy jedna grupa kontroluje biurokrację, kontroluje ona cały ustrój, a na uniwersytecie dzieje się to samo. Kontrolując biurokrację, kontrolują wszystko inne. Jeśli uda się to zrobić, myślę, że najlepiej będzie zacząć tworzyć nowe instytucje. Po prostu trzeba zdawać sobie sprawę, że minie dużo czasu, zanim te rzeczy zaczną przynosić pozytywne efekty.

Anna Wiejak

zdjęcia: Waldemar Maszewski

Publikacja dzięki:

Magazyn Optyka Schumana (Schuman Optics Magazine)

wydawany przez Instytut Myśli Schumana.