Współczesne zmiany kulturowe zagrażają rodzinie! Świat potrzebuje dzieci

“Demografowie szacują, że w najbliższych dekadach w Europie ubędzie 200 mln ludzi. W jednych państwach 20 proc., w innych państwach – 40 proc., a w jeszcze innych – 60 proc. ich populacji. Byłoby naiwnością sądzić, że tak głęboka i drastyczna zmiana nie zmieni całkowicie naszego świata. Natomiast nie widać żadnych środków zaradczych” – mówił Jerzy Kwaśniewski, prezes zarządu Ordo Iuris podczas zorganizowanej w Warszawie 30 września 2023 roku konferencji naukowej “Kulturowe aspekty polityki rodzinnej”.

113678331-jumping-family

Nie ma to jak rodzinka …

W ocenie Jerzego Kwaśniewskiego “działania podejmowane przez szereg państw świata, i to nie tylko państw europejskich, które mają stawić czoła demograficznemu wyzwaniu, tej ‘czarnej śmierci’ XX i XXI wieku, wydają się być bezowocne”. “Dzietność w Europie to tak naprawdę jedno dziecko na rodzinę. Brakuje zatem połowy tego pokolenia” – zauważył dodając, iż “wiele wskazuje na to, że o ile polityka socjalna jest środkiem zaradczym na ubóstwo, jest środkiem zaradczym na skrają biedę, jest elementem naszego solidaryzmu społecznego, jest elementem, w którym wspólnota realizuje swoje zadania i obowiązki wobec swoich słabszych członków, to nie jest to odpowiedź na problem demograficzny”. Prawnik zwrócił przy tym uwagę na przyspieszający kulturowy trend porzucania rodzicielstwa. “Przecież ludzie mają dzieci nie tylko ze względu na swoje indywidualne dążenie do szczęścia, korzyści ekonomiczne albo czystą biologię. Ludzie mają dzieci przede wszystkim dlatego, że kultura kształtuje ich w zgodności z ich naturą i w ten sposób zachowania prorodzinne, prodemograficzne mogą się uzewnętrznić” – wskazywał.

“Zaobserwowano związek między współczesnymi serialami dla nastolatków, a zmianą ich zachowań prokreacyjnych. Zauważono, że spadek dzietności jest najniższy wśród osób głęboko religijnych. Ale czy wyniki tych i podobnych badań nie powinny prowadzić do wniosku, że my jako wspólnota, również jako wspólnota państwowa, mamy prawo a nawet obowiązek, aby wdrażać polityczne i prawne instrumenty tworzące impulsy i właściwe uwarunkowania sprzyjające czynnikom demograficznego rozwoju” – przekonywał. “Można by było powiedzieć, że cynicznie, za Napoleonem Bonaparte, liberalne państwo być może powinno postawić na Kościół, który jest źródłem tego kodu kulturowego Europy” – dodał. Zauważył, że współczesne liberalne państwo “wdraża rewolucję antydemograficzną, której to rewolucji zaczynamy stawiać czoła”.

Z kolei Bartosz Lewandowski zwrócił uwagę, iż zdaniem środowisk lewicowych depopulacja jest zjawiskiem korzystnym. “Wiadomo, że walka ze zmianami klimatu wymaga poświęceń” – stwierdził przytaczając artykuły z lewicowej prasy afirmującej nieposiadanie dzieci i prostytucję nazwaną sexworkingiem.

Prof. Bracy Bersnak, wykładowca Christendom College podkreślał, że współcześnie dzieci zamiast celem małżeństwa stały się niejako dodatkiem do niego. Przyczynę tego stanu rzeczy upatruje on w wykształconym przez liberalizm indywidualizmie. “The aristocratic trustee model of family was already replaced by atomistic model of family, two hundred years ago” – mówił dodając iż jest to “permanent tendency of modern life”. “Arystokratyczny model rodziny powierniczej został już dwieście lat temu zastąpiony atomistycznym modelem rodziny” – mówił dodając, że jest „stałą tendencją współczesnego życia”. „Nowoczesną technologię konsultowano z długoterminowymi zmianami społeczno-gospodarczymi promującymi indywidualizm, opisywany jako daleki od Boga. Każdy czynnik ustanowił warunki materialne sprzyjające kulturowemu indywidualizmowi. Spadek dzietności rozpoczyna się przed próbą indywidualizmu kulturowego w odpowiedzi na złożone zmiany struktury społeczno-ekonomicznej społeczeństwa i udoskonalenia medycyny” – konstatował.

Zwrócił uwagę, że w Europie i USA spadek liczby narodzin dzieci nastąpił w drugiej połowie XIX wieku, a spowodowany był rosnącymi kosztami utrzymania dziecka, niemniej życie i małżeństwo było w miarę stabilne aż do lat 60. XX wieku, kiedy to nastąpiła społeczno-demograficzna przemiana na rzecz indywidualizmu, egalitaryzmu i hedonizmu. Dodał, że o ile sam indywidualizm nie przyczynił się do spadku dzietności, to czynnikami za to odpowiedzialnymi były: workizm i atomizacja społeczna.

“Możemy wprowadzić rozróżnienie między praktycznym workizmem a zasadniczym workizmem. Praktyczni worksiści pracują zanim założą rodzinę. Nawet kiedy pobierają się i pragną mieć dzieci, najprawdopodobniej będą ich mieli mniej, ponieważ są starsi, kiedy zakładają rodziny” – wyjaśniał dodając, iż “zasadniczy worksiści nigdy nie zamierzają wstąpić w związek małżeński i nie chcą mieć dzieci, zatem koncentrują się na pracy. Są jej zaślubieni”.

Z badań wynika, że workizm ma bardzo duży wpływ na dzietność. “Ludzie, którzy cenią sobie pracę bardziej niż rodzinę mają średnio o 0,6 mniej dzieci niż pozostali” – mówił. “Wiele osób uważa, że fakt, iż kobieta zachodzi w ciążę stanowi zagrożenie dla niezależności zarówno jej samej, jak i mężczyzny. Musi zatem być praktyczny dostęp do antykoncepcji i aborcji. Oprócz zagwarantowania dostępu do aborcji, państwo musi stworzyć społeczno-ekonomiczne warunki do uwolnienia jednostek od zależności od rodziny. Funkcje rodziny mogą być wyprowadzone na zewnątrz, do innych instytucji, z państwem włącznie, ponieważ państwo jest postrzegane jako mniejsze zagrożenie dla jednostki niż rodzina” – dodał. Podkreślał, iż z badań wynika, że osoby w małżeństwach są bardziej szczęśliwe niż inne.

Rafał Dorosiński z kolei, Dyrektor Centrum Polityki Rodzinnej i Edukacji Instytutu Ordo Iuris, wskazywał na powszechność tego problemu. “Znajdujemy się w kryzysie demograficznym – mówił dodając, iż “to zresztą problem globalny”. “Ponad 2/3 ludności świata żyje w krajach, w których dzietność wynosi poniżej 2,1 dziecka na kobietę, czyli poniżej poziomu gwarantującego zastępowalność pokoleń” – alarmował. Wskazywał przy tym na trendy kulturowe, które odpowiadają za obniżone rodzicielstwo i wyjaśniał, że poprawienie stanu materialnego rodzin nie jest w stanie owych trendów przełamać. Jako pierwszy wymienił wspomniany już workizm jako źródło wartości i sensu życia. “W Polsce mieszkańcy poświęcają na pracę ponad 1830 godzin, co jest najwyższym z wyników OECD i drugim w Europie. W Polsce według badań CBOS w 2019 roku około 11 proc. dorosłych zmagało się z pracoholizmem, to jest ponad 2,5 mln osób” – mówił.

Jako drugi trend wymienił stygmatyzację i dyskryminację matek. “Wartość kobiety zaczyna się obecnie postrzegać przez pryzmat gospodarczych zysków wynikających z jej działalności zawodowej deprecjonując pracę, jaką wykonuje ona zajmując się domem i wychowaniem dzieci jako nieprzynoszącą żadnych wymiernych korzyści finansowych, a wręcz stanowiącą obciążenie dla systemu” – zauważył wskazując, iż ma to swoje odzwierciedlenie również w stereotypach i języku, także tym, którym posługuje się polskie prawo dzieląc osoby na aktywne zawodowo i nieaktywne zawodowo, co sugeruje, że praca domowa nie jest żadną aktywnością. “Paradoksem jest, że praca opiekuńczo-wychowawcza może w Polsce liczyć na dofinansowanie ze strony władzy tylko wówczas, gdy jest wykonywana przez opiekunkę, a wykonująca ją matka nie może uzyskać jakiegoś szczególnego wsparcia” – podkreślał. Ostrzegł też, że skutkiem prowadzonej polityki równościowej jest postrzeganie macierzyństwa jako zajęcia mało prestiżowego, co jest “jaskrawym odzwierciedleniem idei propagowanej przez ruchy feministyczne już od lat 60. XX wieku”. Mec. Dorosiński podkreślał, że feministyczne postulaty stygmatyzujące kobiety i macierzyństwo znalazły swoje odzwierciedlenie w prawie międzynarodowym. “Organizacje takie jak ONZ czy później Unia Europejska okazały się znakomitym narzędziem wywierania politycznej presji na państwa członkowskie. Działając na ich forach, radykalne feministki nie musiały zabiegać o społeczną akceptację swoich postulatów oraz mogły ominąć krajowe struktury polityczne. W literaturze ten model działania nazywa się strategią bumerangu” – mówił. “W rezultacie wszystkie dokumenty unijne dotyczące demografii, opieki nad najmłodszymi dziećmi czy równouprawnienia forsują jedno rozwiązanie – zwiększenie podaży usług opieki nad dziećmi tak, by kobiety jak najszybciej wróciły do pracy poza domem. Na temat macierzyństwa mają do powiedzenia tyle, że negatywnie wpływa na wskaźniki zatrudnienia kobiet, co ukazywane jest jako problem społeczny i ekonomiczny, którego skutki trzeba minimalizować poprzez wdrażanie określonych odgórnych rozwiązań” – dodał.

Jako trzeci trend, który wpływa na podważenie rodzicielstwa wymienił rewolucję seksualną, czyniącą seksualną przyjemność centralnym aspektem bycia człowiekiem, bez względu na to, czy dana osoba decyduje się na rozmnażanie. “Celem edukacji seksualnej według UNESCO nie jest wcale wychowanie, lecz dostarczanie dziecku dokładnych, realistycznych, nieosądzających informacji” – ubolewał. Wskazywał, iż zgodnie z wspomnianą rewolucją seks ma być rekreacją, samozaspakajaniem – w różnych konfiguracjach i z użyciem różnych rekwizytów.

Jako piąty trend wymienił relatywizm i rozbicie małżeństwa jako normy. “Istnieją prądy ideowe, których otwarcie formułowanym celem jest rozbicie norm związanych z małżeństwem, ojcostwem, rodzicielstwem i zdewastowanie samego rozumienia tych pojęć” – podkreślał Dorosiński. Szósty trend to zniechęcanie do rodzicielstwa. Jak reagować? “Polityka kulturowa, którą powinniśmy wdrażać, polityka rodzinna, powinna znacznie większy akcent kłaść na kwestie kulturowe, kwestie indywidualnych ambicji, planów życiowych” – mówił wskazując jednocześnie na konieczność wstrzymania finansowania dla tych projektów, które kryją się za antynatalistycznymi tendencjami.

Trzy rewolucje

“Mieliśmy rewolucję seksualną 1968, obecnie mamy nowo lewicową rewolucję neomarksistowską, a w najbliższej przyszłości będziemy mieć do czynienia z rewolucją związaną z rozwojem sztucznej inteligencji, jak zatem my, katolicy, możemy się do tego przygotować? Jakich zmian należy oczekiwać? Co powinniśmy zrobić, aby zachować naszą wiarę, naszą tradycję? – pytała prelegentów dziennikarka “Schuman Optics Magazine”. Belinda Brown z University College London odpowiedziała: “Powinniśmy ustalić agendę. Najlepszy program, jaki możemy ustalić, to znalezienie sposobów na przybliżenie większej liczbie ludzi zrozumienia kryzysu”. Wskazała przy tym na potrzebę ewangelizacji. “Myślę, że ludzie czują się zdezorientowani i zagubieni” – mówiła.

“Nie widzę, żeby to bezpośrednio kształtowało to, co rozumiemy jako osobę i co ją motywuje” – stwierdził Mark Regnerus podkreślając techniczny wymiar rewolucji AI. “Nie obawiam się tak o wiarę i religię w dobie rewolucji AI” – dodał.

Na uwagę “Schuman Optics Magazine”, że coraz więcej młodych ludzi jest uzależnionych od pornografii i że być może tu tkwi przyczyna, dla której nie są oni w stanie wziąć odpowiedzialności za dzieci paneliści potwierdzili. “Wydaje się, że od moralności antykoncepcyjnej do mentalności pornograficznej jest bardzo blisko” – zauważyła dziennikarka SOM. W ocenie Josepha Backholma właśnie dokładnie na tym polega problem. Wskazywał on, że uwagę młodych mężczyzn przykuwają głównie pornografia i gry wideo. “Należy o tym mówić jako o kryzysie zdrowotnym i tak też należy to traktować” – skonstatował.

Problem nadchodzącej trzeciej lewicowej rewolucji – tej związanej z AI wydaje się jednak być o tyle poważny, że sztuczna inteligencja będzie absorbowała uwagę młodych ludzi odciągając ich od właściwie rozumianego życia rodzinnego. Jeżeli na czas nie podejmiemy skutecznych środków zaradczych czeka nas przemodelowanie sposobu funkcjonowania społeczeństwa, w którym relacje międzyludzkie przeniosą się do przestrzeni wirtualnej, a współczesny model rodziny przejdzie do historii.

Anna Wiejak

zdjęcia: Waldemar Maszewski

Publikacja dzięki:

Magazyn Optyka Schumana (Schuman Optics Magazine)

wydawany przez Instytut Myśli Schumana.113678331-jumping-family