Medialny jazgot rozpoczęty.

Kaczynski, jpgNie trzeba było czekać na oficjalne wyniki wyborów, aby niemieckie media rozpoczęły masowe ataki na partię Prawo i Sprawiedliwość i Jarosława Kaczyńskiego. Niemcy przewiduję katastrofę, którą oczywiście spowoduje ksenofobiczny, agresywny, nieobliczalny, rasistowski, antyniemiecki i anty unijny PiS. Proces straszenia przyszłym polskim rządem nad Renem rozpoczęty.

Pierwsze ataki rozpoczęły się już kilka dni temu, gdy okazało się, iż wszystkie sondaże nie dają niemieckim ulubieńcom z Platformy Obywatelskiej żadnych szans. Rozgłośnia radiowa Radio Info od kilku dni nie ma żadnych wątpliwości, że po zwycięstwie PiS-u Polsce grozi ostry i niebezpieczny dla Europy skręt w prawo. „Mittelbayerische Zeitung” obawia się Jarosława Kaczyńskiego, który – jak twierdzi gazeta – będzie wszystkim sterował z tylnego fotela ponownie będzie rozpętywał wojny. Już na drugi dzień po wyborach dziennik ten w jednym z komentarzy nazywa Kaczyńskiego – skrajnym populistom, Kukiza – prawicowym radykałem, a Janusza Korwina Mikke neofaszystowskim prowokatorem. Wynik wyborów w Polsce to dla „Mittelbayerische Zeitung” uderzenie pałą i sygnał alarmowy (Paukenschlag und Alarmsignal).

Z kolei „Rheinische Post” dziwi się, że pomimo tylu „sukcesów” Platformy Obywatelskiej partia ta oddaje władzę prawicowemu populiście Jarosławowi Kaczyńskiemu. Handelsblatt szczerze obawia się, że teraz Polska będzie jak Węgry, co oznacza ciężkie czasy dla Unii Europejskiej i dla Angeli Merkel szczególnie w tematach: Uchodźców oraz w europejskiej polityce integracyjnej. Ten niemiecki dziennik nie oszczędza nawet śp. Lecha Kaczyńskiego, któremu zarzuca, że wraz z bratem Jarosławem w latach 2006/2007 wywoływali strach i obstrukcje w Europie. Teraz po zwycięstwie PiS-u zdaniem niemieckiego dziennika – Polska ponownie zacznie kroczyć linią populizmu, jak Orban, czeski prezydent Zemann, oraz słowacki premier Fico.

Korespondent głównego dziennika w telewizji publicznej ARD  „Tagesschau” Robin Lauterbach w komentarzu po wyborczym od razu straszył Jarosławem Kaczyńskim, który jakoby już 10 lat temu powodował awantury polityczne oraz strasznie szkodził stosunkom polsko-niemieckim i polsko-unijnym, oraz który – jego zdaniem zaraz po wyborach odsunie Beatę Szydło, aby samemu objąć władzę. Lauterbach kłamliwe zarzucił Kaczyńskiemu, że podczas skończonej niedawno kampanii wyborczej celowo wykorzystywał do zwiększenia swojej przewagi kartę nienawiści wobec uchodźców. Niemiecki korespondent stwierdził, że obawia się „orbanizacji” polskiej polityki. Z kolei korespondent niemieckiego Radio Kultur komentujący polskie wybory, także dziwi się porażką PO, ale przyznaje, że być może do tej porażki przyczyniły się jakieś malutkie skandale – jak to nazywa, – czyli dla niemieckiego korespondenta największe afery ostatnich dziesięcioleci (podsłuchowa, Amber Gold, sprzedaż Ciechu), które w całości obnażyły knajacki stosunek władzy do państwa i jego obywateli, to jedynie malutkie aferki. Agencja prasowa Reuters także już wie, iż nowy polski rząd popsuje stosunki Warszawy z Berlinem, Brukselą i Moskwą.

Głos pierwszego polityka.

Jako jeden z pierwszych niemieckich polityków wybory do polskiego parlamentu skomentował dla agencji prasowej DPA dyrektor Polsko-Niemieckiego Instytutu w Darmstadt, Dieter Bingen, który stwierdził, że już teraz Niemcy i Polska przeżywają trudności w porozumieniu, szczególnie w kwestiach uchodźców, ochronie klimatu, czy w kwestiach energetycznych. „Trudno nam znaleźć w tych sprawach wspólne stanowiska” – przyznał Dieter Bingen, dodając, że wielką niewiadomą będzie teraz stosunek do tych kwestii eurosceptycznego i konserwatywnego polskiego rządu. Bingen wątpi w sukces rządu PiS i wyraził wątpliwości, że nowemu rządowi uda się dotrzymać obietnice wyborcze.

Na zachodzie bez zmian.

Wszystkie niemieckie media (bez wyjątku) analizując wybory w Polsce ze zdziwieniem przyjmują wybór Polaków, którzy odsunęli od władz PO. Niemcy bez przerwy powtarzają jak mantrę: o polskim cudzie ekonomicznym przez ostatnie osiem lat, o polskim wzroście gospodarczym, o innych sukcesach rządów PO i nie mogą się nadziwić, że polscy wyborcy postanowili zagłosować inaczej niż Berlin by sobie życzył. Do antypisowskiej histerii niemieckie media (jak zwykle) chętnie wykorzystują także niektóre polskojęzyczne gazety. Hamburski Abendblatt podpierając się „Gazetą Wyborczą” cytuje Michnika, że wraz z tym wyborem w niebezpieczeństwie stoi polska demokracja, a zwycięstwo PiS-u jest dla niej zagrożeniem.

Waldemar Maszewski