Kilka dni temu profesor Uniwersytetu Warszawskiego Jerzy Kochanowski został pobity w warszawskim tramwaju, podobno z tego powodu, że rozmawiał ze swoim kolegą-naukowcem po niemiecku. Media „głównego ścieku” natychmiast skorzystały z okazji, aby nagłośniając to pojedyncze zajście, robić z Polaków bandytów oraz rasistów. Także część przedstawicieli niemieckiej Polonii z niezrozumiałych dla większości powodów wpisała się w tworzenie negatywnego wizerunku Polski.
Oczywiście „Gazeta Wyborcza” portal „Na temat” czy TVN od razu zagrzmiały, że przypadek pobicia Jana Kochanowskiego za to, iż rozmawiał po niemiecku, to dowód na rosnący w Polsce rasizm i nietolerancję. Oliwy do ognia dolał Prezes Kongresu Polonii Niemieckiej – Bogdan Miłek, który napisał list do Zbigniewa Ziobry w sprawie pobitego profesora. W liście Miłek pisze m.in.: „Atak na profesora i opieszała reakcja motorniczego wzburzyły przedstawicieli Polaków mieszkających w Niemczech. Uważamy, że godzi to zarówno w spokój i porządek społeczny, jak i poczucie bezpieczeństwa ludzi znajdujących się w miejscach publicznych. Stanowi także negatywny element w kontaktach między krajami najbliższego sąsiedztwa. Podważa także tradycyjną polską gościnność”. Czytając wpisy kilku znajomych pana Miłka umieszczonych pod informacjami na temat jego listu wysłanego do Ziobry, widać, że ma on sporą grupę zwolenników, którzy z reguły (tak się dziwnie składa) są jednocześnie ostrymi krytykami obecnego polskiego rządu. „Trzeba było nie głosować na Dudę i PiS to teraz nie byłoby krokodylich łez. Ta ekipa daje moralne przyzwolenie na takie zachowania (…) Nie zauważyłeś faszystowskich bojówek ONR legalnie maszerujących po ulicach palących kukły Żyda, heilujacych itd. Ślepota prawooczna. Oczywiście z hasłami “patriotycznymi” i miłujących Chrystusa. Czy podoba się Ci się to?” – skomentował sytuację jeden z fajsbukowych znajomych Miłka. Inny dodaje: odnoszę wrażenie, ze Polska, którą my znamy już nie istnieje. Jest za to krajem fundamentalno-katolickim z dodatkiem (i to nie małym) germanofobii, oraz rasizmem i niezdrowym nacjonalizmem popieranym bądź chcianym przez najwyższe władze….
Czy na pewno tak uważa cała Polonia?
List do ministra sprawiedliwości Bogdan Miłek podpisał jako Prezes Kongresu Polonii Niemieckiej, co sugeruje, że odzwierciedla on poglądy całej Polonii, a tak wcale nie jest. Otóż zdecydowanie przeciwko wykorzystywaniu pojedynczego chuligańskiego zajścia (które oczywiście należy potępić ze wszelkich sił) do celów propagandowych, zaprotestowała duża część Polonii z Hamburga, Berlina i z Hanoweru. Przewodnicząca Klubu Gazety Polskiej Hamburg-Stadt Anna Halves w rozmowie z „Forum Polonijnym” stwierdziła, że każdy taki przypadek należy bezwzględnie i ostro nie tylko krytykować, ale także surowo karać, ale robienie na podstawie takiego zajścia paniki strachu i sugerowanie, iż w Polsce panuje rasizm, jest niegodnym nadużyciem. „Nikt przy zdrowych zmysłach nie pochwala napadu na kogokolwiek, ale sugerowanie, że teraz po tym wydarzeniu Polska utraciła reputacje i zacznie być kojarzona z rasizmem, jest zwykłą przesadą” – powiedziała nam Halves. „Nikt nie ma zamiaru pochwalać bandyckich napadów, ale czym innym jest robienie z tego wydarzenia, które ma dowodzić polskiej ksenofobii i antyniemieckiej fobii – mówi w rozmowie z „Forum” Witold Wojtkiewicz z Hamburga, dodając, że gdybyśmy z każdej podobnej historii do jakiej dochodzi w Niemczech dość często robili podobny cyrk, to Niemcy już dawno powinniśmy uznać nie tylko za rasistowskie, ale za wyjątkowo niebezpieczne na co dzień.
Jeden głos to nie cała Polonia.
Również wiceprzewodnicząca Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła Anna Wawrzyszko nie czuje się sygnatariuszem listu napisanego przez B. Miłka do ministra Ziobry. „Na pewno nie myślą tak jak on to opisał wszyscy Polonusi – powiedziała nam Wawrzyszko i dodała – oczywiście należy bezdyskusyjnie potępić i ukarać sprawcę napadu, ale żeby zwykłemu chuligańskiemu napadowi nadawać status międzynarodowego wydarzenia i sugerować, że to zajście jest dowodem na polski rasizm, to takie postępowanie jest nieodpowiedzialne. Odnosząc się do listu Bogdana Miłka wice-szefowa ZPwN uważa, że nieodpowiedzialnością jest podnoszenie haniebnego zachowania jakiegoś łobuza, do problemu społecznego. „Dziwi mnie postawa Pana Miłka – mówi w rozmowie z nami Wawrzyszko – tym bardziej, że w ostatnim czasie mieliśmy wiele przykładów łamania podstawowych praw człowieka przez oficjalne władze lub czynniki RFN wobec polskich obywateli. Nie przypominam sobie aby tych pokrzywdzonych Polaków kiedykolwiek i to tak oficjalnie bronił obecny szef Kongresu”. Wawrzyszko przypomina, że powszechnie znane są przypadki z ostatnich lat, a nawet miesięcy szykan administracyjnych stosowanych wobec obywateli polskiego pochodzenia, od nakazów mówienia w pracy po polsku, poprzez zakazy porozumiewania się z dziećmi po polsku podczas kontrolowanych przez Jugendamt widzeń z nimi polskich rodziców, zakazy uruchamiania polskich telewizji kablowych, aż po zabieranie polskim rodzicom ich dzieci. „Pomimo opisywanych i znanych wszystkim przypadków, nikt z nas nie ma zamiaru oceniać całego niemieckiego społeczeństwa, i nazywać go rasistowskim, czy nazistowskim, bowiem byłoby to nieodpowiednie uproszczenie – twierdzi Wawrzyszko. Jej zdaniem list podpisany przez B. Miłka wpisuje się w tworzenie sztucznych i niepotrzebnych podziałów także wśród niemieckiej Polonii. „List ten w sposób nieodpowiedzialny sugeruje, że w Polsce panuje pozwolenie na rasizm – mówi Wawrzyszko i dodaje – jego treść i robienie rozgłosu ze sprawy (jednak zwykłego chuligańskiego napadu) jest robieniem Polsce i Polakom negatywnego rozgłosu i wizerunku – twierdzi wice-szefowa ZPwN i dodaje, że dziwnym zbiegiem okoliczności w „tak zwanej internetowej sieci polonijnej” do dzisiaj można znaleźć informacje, że Bogdan Miłek w przeszłości prowadził zakulisowe rozmowy z niemieckimi władzami, które w konsekwencji także szkodziły ruchowi polonijnemu. Czy temu ma służyć również obecny list – zadaje retoryczne pytanie Anna Wawrzyszko.
Waldemar Maszewski, Hamburg.