Już samo sformułowanie “sztuczna inteligencja” stanowi poważne nadużycie, ponieważ AI jest to nic innego jak zespół myśli człowieka ujętych w twór zdolny do wykonywania zaprogramowanych w nim zadań, zatem z inteligencją jako taką nie ma nic wspólnego – nie posiada rozumu, jest w stanie samodzielnie postrzegać otoczenia, dokonywać jego analizy i adaptować się do jej zmian, jeżeli nie zostanie do tego zaprogramowany. Nie posiada świadomości. Sztuczna inteligencja została stworzona przez człowieka jako narzędzie, nie zaś powołana do życia przez Boga do bytowania, mądrości i do miłości. Nie posiada ludzkiej godności i nie jest zdolna do dokonywania aktów wolitywnych. Zresztą w klasycznym nurcie filozofii jako charakterystyczne cechy bytu osobowego, obok poznania intelektualnego i ludzkiej godności wymienia się: miłość, podmiotowość wobec prawa oraz zupełność. AI cech tych nie posiada. Zauważmy przy tym, że AI nie jest podmiotem wobec prawa. Jeżeli dziennikarz poprosi ją o napisanie tekstu, w którym znajdą się np. nieprawdziwe informacje, to odpowiedzialność prawną ponosi dziennikarz. AI nie jest również podmiotem prawa naturalnego, ponieważ nie jest członkiem ludzkiej społeczności, ani nawet nie należy do świata przyrody. Nie posiada także struktury ludzkiego bytu i jego osobowego charakteru działania. Osoba ludzka bytuje jako samoświadomy podmiot, nie jest zapodmiotowiona w żadnym innym bycie, zaś racją jej istnienia nie są ani społeczeństwo, ani przyroda, ale sam Pan Bóg, który obdarzył ją nieśmiertelną duszą, organizatorką ciała. Owa nieśmiertelna dusza, kiedy w chwili śmierci odłącza się od ciała, skazuje to ostatnie na rozpad, jako że wówczas braknie w nim tego elementu spajającego w jedną całość. Owej duszy sztuczna inteligencja nie posiada, ani też posiadać nie może, jako że nie została powołana do życia, tylko wytworzona, i nie przez Boga, ale przez istoty ludzkie. Jeżeli zatem w przyszłości człowiek uzna, że sztuczna inteligencja ma ducha i zechce nadać jej podmiotowość, to już dzisiaj z całą pewnością można powiedzieć, że będzie za tym stał duch nieczysty, a samo nadanie podmiotowości – a takie postulaty już się pojawiają w świecie nauki – można zakwalifikować jako satanizm.
“Skoro zaś nie wszystko to, w czym różne systemy, a także poszczególni ludzie, widzą wolność i propagują wolność, okazuje się prawdziwą wolnością człowieka, tym bardziej Kościół w imię swojej Bożej misji staje się stróżem tej wolności, która warunkuje prawdziwą godność osoby ludzkiej”1 – pisał św. Jan Paweł II. Wolność, o której pisał papież to wolność do wyboru dobra, do czego zaprogramowana “sztuczna inteligencja” nie jest zdolna.
Wskazując, iż Pan Bóg powołał człowieka, aby czynił sobie ziemię poddaną, św. Jan Paweł II zauważał: “Istnieje bowiem bardzo realne i wyczuwalne już niebezpieczeństwo, że wraz z olbrzymim postępem w opanowaniu przez człowieka świata rzeczy, człowiek gubi istotne wątki swego wśród nich panowania, na różne sposoby podporządkowuje im swoje człowieczeństwo, sam staje się przedmiotem wielorakiej – czasem bezpośrednie nieuchwytnej – manipulacji poprzez całą organizację życia zbiorowego, poprzez system produkcji, poprzez nacisk środków przekazu społecznego”2. “Człowiek nie może zrezygnować z siebie, ze swojego właściwego miejsca w świecie widzialnym, nie może stać się niewolnikiem rzeczy, samych stosunków ekonomicznych, niewolnikiem produkcji, niewolnikiem swoich własnych wytworów”3 – przestrzegał.
“To wołanie do Ducha – i o Ducha – jest odpowiedzią na wszystkie “materializmy” naszej epoki. One bowiem rodzą wieloraki niedosyt w sercu człowieka”4 – pouczał. “Permisywizm moralny godzi przede wszystkim w tę najczulszą dziedzinę życia i współżycia ludzi. W parze z tym idzie kryzys prawdy w stosunkach międzyludzkich, brak odpowiedzialności za słowo, czysto utylitarny stosunek do człowieka, zatrata poczucia prawdziwego dobra wspólnego i łatwość, z jaką ulega ono alienacji. Wreszcie “desakralizacja” która często przeradza się w ‘dehumanizację’”5 – diagnozował sytuację papież-Polak. Św. Jan Paweł II bardzo precyzyjnie definiował osobę ludzką, jako istotę powołaną przez Boga do życia dla niej samej i dla Niego, na Jego podobieństwo i odkupioną przez Jezusa Chrystusa, co daje mu życie w Bogu. Ta szczególna tożsamość, wypływająca wprost z nieprzebranych głębi Bożej Miłości – absolutnej Miłości, która pokonała śmierć – czyniąca z człowieka dziecko Boga Żywego nadaje mu wyjątkową, niespotykaną wśród innych stworzeń godność. Owa tożsamość jest jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna i wyjątkowa. Stawia jednak przed człowiekiem wymagania, przy czym daje wolność, aby człowiek mógł na to powołanie odpowiedzieć. I tak w książce “Pamięć i tożsamość” św. Jan Paweł II powołuje się na zaakceptowany przez św. Tomasza system cnót, głównie zaś na cztery cnoty kardynalne: roztropność, sprawiedliwość, męstwo i wstrzemięźliwość”6. Papież zauważa, że człowiek od zarania dziejów stoi przed wyborem: może odpowiedzieć na swoje powołanie, bądź odejść od Boga. “Poprzez wolność bowiem człowiek jest powołany do przyjęcia i realizacji prawdy. Wybierając i wypełniając prawdziwe dobro w życiu osobistym i rodzinnym, w rzeczywistości ekonomicznej i politycznej, czy wreszcie w środowisku narodowym i międzynarodowym, człowiek realizuje swoją wolność w prawdzie”7 – wyjaśnia. W tym kontekście widać wyraźnie, iż człowiek jako osoba powołana do życia przez Boga i dla Boga, zdolna wejść z Bogiem w relację Miłości, odpowiadając tym samym na Jego absolutną Miłość, zdolna do poszukiwania prawdy, jest jednym stworzeniem mającym podmiotowość. Sztuczna inteligencja, choćby nie wiem jak zaawansowana, oparta na algorytmach, tym podmiotem siłą rzeczy być nie może. AI nie jest zdolna do relacji miłości, a już tym bardziej do budowania relacji z Bogiem i wchodzenia w świat metafizyki, który jest w stanie opisać o tyle, o ile opisze go programujący ją człowiek. Nie jest również zdolna do poznania na sposób ludzki. Może mieć zakodowaną w chmurze czy na nośniku i zarchiwizowaną całą ludzką wiedzę, a jednak nie będzie zdolna do poznania świata, ponieważ nie posiada zmysłów: nie widzi zmieniających się pór roku, nie czuje powiewu wiatru na twarzy, nie poczuje zapachu wiosennych kwiatów, ani nie posmakuje ciasta zrobionego według przepisu babci. Nie ma w niej też doświadczenia, przekazywanego przez kolejne pokolenia swoim potomkom. Nie posiada także świadomości, ani tego, co zwykliśmy nazywać inteligencją emocjonalną. Nie jest w końcu zdolna do modlitwy i do dzieł miłosierdzia, będących jednymi z kluczowych zadań zamieszkujących ziemię ludzi.
Każda próba upodmiotowienia sztucznej inteligencji stanowi zarazem próbę deprecjonowania godności człowieka, przed czym przestrzegał św. Jan Paweł II. Owa “dehumanizacja” czy uprzedmiotowienie człowieka z pewnością będzie musiało mieć swoje dalsze konsekwencje w postaci prób podporządkowania go sztucznej inteligencji, jako tej, która posiada większy zasób wiedzy, a przez to niejako ubóstwienia AI. Zagrożenie to jest naprawdę poważne, piszą o nim zresztą lewicowi ideolodzy, jak chociażby Juval Noah Harari. Wówczas będziemy mieli do czynienia z czymś znacznie groźniejszym niż złoty cielec i wieża Babel razem wzięte, ponieważ w sposób systemowy nastąpi najpierw rozmycie, później zaś próba pozbawienia nas tożsamości i wprzęgnięcie w system big data. Tymczasem św. Jan Paweł II zauważa: “Jeśli biblijne słowa o “czynieniu sobie ziemi poddaną”, skierowane do człowieka na początku, mają być rozumiane w całym kontekście epoki nowożytnej, epoki przemysłowej i postprzemysłowej – to niewątpliwie kryją one w sobie także stosunek do techniki, do owego świata mechanizmów i maszyn, które same są owocem pracy ludzkiego umysłu i historycznym potwierdzeniem panowania człowieka nad przyrodą”8. Papież rozumiał “afirmację techniki jako podstawowego współczynnika postępu ekonomicznego”9, ale każda próba przypisywania maszynom cech ludzkich przy jednoczesnym obniżaniu wartości i osłabianiu godności człowieka jako osoby stworzonej na obraz i podobieństwo Boga budziła w nim uzasadniony sprzeciw. Święty papież rozumiał doskonale, że takie odwrócenie porządku ustanowionego przez Boga u zarania dziejów, a szczegółowo opisanego w Księdze Rodzaju, to nic innego jak tylko budowanie świata Antychrysta.
Owa zwierzchność maszyny nad człowiekiem musi budzić uzasadniony sprzeciw, z jakim już w dziejach mieliśmy do czynienia w postaci “kwestii proletariackiej” i solidarnościowego zrywu robotników. “To wezwanie do solidarności i wspólnego działania skierowane do ludzi pracy – przede wszystkim wycinkowej, monotonnej pracy w zakładach przemysłowych, która ograniczała osobowość ludzką na rzecz panującej nad nią maszyny – posiadało swoją doniosłą wartość i wymowę z punktu widzenia etyki społecznej. Była to reakcja przeciwko degradacji człowieka jako podmiotu pracy, połączonej z niesłychanym wyzyskiem w dziedzinie zarobków, warunków pracy i troski o osobę pracownika, która połączyła świat robotniczy we wspólnocie wielkiej solidarności”10 – przypominał w encyklice “Laborem exercens”.
“Oczywiście jest rzeczą jasną, że każdy człowiek, który uczestniczy w procesie produkcji, choćby spełniał tylko takie rodzaje pracy, do których nie potrzeba szczególnego wykształcenia i osobnych kwalifikacji, jest jednak w tymże procesie produkcji prawdziwym podmiotem sprawczym – podczas gdy zespół narzędzi, choćby sam w sobie był najdoskonalszy, jest tylko i wyłącznie narzędziem podporządkowanym pracy człowieka”11 – podkreślał. “Człowiek, pracując przy jakimkolwiek warsztacie, czy stosunkowo pierwotnym, czy też na wskroś nowoczesnym, łatwo może zdać sobie sprawę z tego, że pracą swoją wchodzi w podwójne dziedzictwo – mianowicie dziedzictwo tego, co jest dane wszystkim ludziom w zasobach natury, oraz tego, co inni przed nim już wypracowali na gruncie tych zasobów, przede wszystkim rozwijając technikę, czyli kształtując zespół coraz doskonalszych narzędzi pracy: człowiek pracując, wchodzi zarazem w ich pracę. Taki obraz warsztatu i procesu pracy ludzkiej bez trudu przyjmujemy, zarówno kierując się rozumem, jak też wiarą, która czerpie światło ze Słowa Boga Żywego. Jest to obraz spójny, ideologiczny i zarazem humanistyczny. Człowiek jest w nim “panem” stworzeń oddanych do jego dyspozycji w widzialnym świecie. Jeśli w procesie pracy odkrywa jakąś zależność – tu jest to zależność od Dawcy wszystkich zasobów stworzenia, a z kolei zależność od innych ludzi – tych, których pracy i inicjatywom zawdzięczamy poszerzone i ulepszone możliwości swojej pracy. Natomiast u wszystkim tym, co w procesie, produkcji stanowi zespół “rzeczy”, instrumentów, kapitału, możemy tylko twierdzić, że warunkuje pracę człowieka, nie możemy natomiast powiedzieć, że stanowi jakby anonimowy “podmiot” uzależniający człowieka i jego pracę”12 – wyjaśniał w encyklice poświęconej pracy ludzkiej. Z nauk papieża, a co za tym idzie całego Kościoła katolickiego, wynika wyraźnie, że sztuczna inteligencja, chociażby była najmocniej naładowana danymi i najbardziej wysublimowana na świecie nigdy nie będzie mogła zaliczyć się do “podmiotów”. O postępie technologicznym pisał za dokumentami Soboru Watykańskiego II: “Więcej wart jest człowiek, z racji tego, czym jest, niż ze względu na to, co posiada. Podobnie warte jest więcej wszystko, co ludzie czynią dla wprowadzenia większej sprawiedliwości, szerszego braterstwa, bardziej ludzkiego uporządkowania dziedziny powiązań społecznych, aniżeli postęp techniczny. Albowiem postęp ten może tylko dostarczać niejako materii do udoskonalenia człowieka, ale sam przez się tego udoskonalenia nie urzeczywistnia”13.
Tymczasem marzeniem środowisk lewicowych, czego bynajmniej nie ukrywają, jest zastąpienie człowieka i jego pracy sztuczną inteligencją, postrzeganą jako lepsza niż człowiek w wykonywaniu wielu zadań, w których ten dotychczas był niezastąpiony. Można się spierać, czy jest to złamanie przynależnego człowiekowi prawa do pracy, zapisanego zresztą na kartach Biblii i przypominanego przez papieża św. Jana Pawła II w Encyklikach, czy też element nieuchronnego postępu dokonującego się obecnie w niespotykanym w dziejach tempie. Faktem pozostaje jednak, że jeżeli sztuczna inteligencja zostanie postawiona ponad człowiekiem, będzie to niczym więcej, jak tylko postawieniem rzeczy nad osobą/podmiotem, czyli odwróceniem naturalnego porządku, co w prostej konsekwencji będzie prowadziło do złamania praw naturalnych, a co za tym idzie – całego porządku prawa stanowionego i całego porządku społecznego. Rewolucja AI może się okazać zatem zdecydowanie bardziej destrukcyjna niż wielopłaszczyznowa rewolucja nowej lewicy, którą możemy obecnie obserwować. Uderzy bowiem nie tylko w całe otoczenie człowieka, ale w niego samego – w jego synostwo Boże i tożsamość.
Jest jeszcze jeden aspekt, o którym warto w tym kontekście powiedzieć, a mianowicie – dostępność prawdy i możliwość jej poznawania. Otóż nietrudno się domyślić, że gromadzenie danych na nośnikach elektronicznych, również zawieranie ich w AI, niejako prowadzi do rozumowego i duchowego lenistwa. Pozwala bowiem człowiekowi na niepamięć i skoncentrowanie się na rzeczach przyjemnych, choć niekoniecznie budujących. Owa pamięć ludzkości zawarta w big data bardzo łatwo z przyczyn politycznych bądź ideologicznych może zostać wykasowana w ramach istniejącej już przecież teraz cancel culture. Wówczas już bardzo łatwo będzie tak sformatować ludzki umysł, aby owa cancel culture dotknęła również jego relacji z Bogiem. Gdyby tak się stało, byłaby to największa rana, jaką współczesna ideologia mogłaby zadać osobie ludzkiej. Papież – uniwersalizm nauki którego odnosi się również do tych kwestii – jest jednak mimo wszystko optymistą, chociaż problem dostrzega i wcale go nie lekceważy. “W wielu ludziach i wielu wspólnotach dojrzewa świadomość, że przy całym zawrotnym postępie cywilizacji naukowo-technicznej, niezależnie od rzeczywistych zdobyczy i osiągnięć, człowiek jest zagrożony i ludzkość jest zagrożona. Wobec tego zagrożenia – więcej, w doświadczeniu groźnego upadku duchowego człowieka – osoby i wspólnoty, jakby wiedzione wewnętrznym zmysłem wiary, szukają mocy, która zdolna jest człowieka podźwignąć, wyzwolić go od siebie samego i z jego błędów i pomyłek, które czynią szkodliwymi nawet owe osiągnięcia. I tak, odkrywają oni modlitwę, a w niej objawia się Duch, który ‘przychodzi z pomocą naszej słabości’”14 – czytamy na kartach encykliki “Dominum et Vivificantem”. Owa ufność w Bożą Opatrzność, wierność Prawdzie, Miłość i Sakramenty to najlepsze firewalle. AI jest tylko wytworem człowieka. Człowiek jest dzieckiem Pana Boga, a co za tym idzie mimo swojej grzeszności jest na tyle doskonały, że żadna maszyna nie jest w stanie zniszczyć jego istoty. Bo chociaż ciało uległoby zniszczeniu, zawsze pozostaje nieśmiertelna dusza, organizatorka tego ciała na ziemi, która po śmierci znajdzie ukojenie w bezmiarze Bożej Miłości. Pamiętajmy o tym, zanim zaczniemy panikować z powodu zagrożeń związanych ze sztuczną inteligencją. Duszy złączonej nieśmiertelną więzią ze swoim Stwórcą przez modlitwę i Eucharystię bramy piekielne nie przemogą. Kard. August Hlond już wcześniej wskazywał, że wielkość i godność człowieka oraz celowość wszystkich ludzkich działań zorientowanych na budowanie królestwa Chrystusowego to istota Kościoła objawiająca się z perspektywy Eucharystii. “Eucharystia jest […] umocnieniem na drodze realizacji chrześcijańskiego posłannictwa i zapowiedzią pełnego zjednoczenia ze Zbawicielem”15. W jednym z listów na Wielki Post ów wielki polski teolog pisał: “Komunia święta będzie nam codziennym «chlebem mocnych». Modlitwa będzie nam wytchnieniem. Cierpienie radością. Niebo zapłatą”16. Jako arcybiskup Gniezna i Poznania zwracał się do wszystkich rodaków: “Dusza Polska musi się przejąć Chrystusem w życiu nadprzyrodzonym Jego łaski. Dopiero taka dusza, sakramentami Chrystusowymi oczyszczona i utwierdzona w dobrem, dusza święta i czysta, staje się trwałym i prawdziwym podłożem dla zdrowej cywilizacji, dla wzniosłej kultury”17. Owa troska o dusze Polaków była u kard. Augusta Hlonda jednocześnie troską o dusze wszystkich ludzi jako posiadających synostwo Boże w Chrystusie. Jego troska o misję wśród Polonii, wśród przebywających na emigracji Polaków była jednocześnie wstępem do misji tych ostatnich w krajach zamieszkania. Przez te wszystkie lata – od czasów posługi duszpasterskiej kard. Hlonda, przez pontyfikat św. Jana Pawła II, aż do dnia dzisiejszego – misją Polaków i Polonii jest budowanie w duszach ludzkich królestwa Chrystusa na ziemi. Bo walka toczy się o każdą duszę, a że środki ataku na nią stają się coraz bardziej zaawansowane, tym bardziej należy zwrócić się ku Eucharystii. Mówiąc językiem informatycznym, choć może nieco spłycając problem, należy zauważyć, że nawet jeżeli ideolodzy będą posługiwali się “sztuczną inteligencją” dla zniewolenia człowieka, to zwracając się do Boga, zwracamy się do Tego, który nie tylko że ma najwięcej danych, ale do Tego, który ma moc umocnienia nas wobec tych wszystkich zagrożeń. Trzeba tylko Mu zaufać.
Anna Wiejak
1Św. Jan Paweł II, Redemptor Hominis, [w:] Encykliki Ojca Świętego św. Jana Pawła II, s. 21
2Św. Jan Paweł II, Redemptor Hominis, [w:] Encykliki Ojca Świętego św. Jana Pawła II, s. 27-28
3Św. Jan Paweł II, Redemptor Hominis, [w:] Encykliki Ojca Świętego św. Jana Pawła II, s. 28
4Św. Jan Paweł II, Redemptor Hominis, [w:] Encykliki Ojca Świętego św. Jana Pawła II, s. 36
5Św. Jan Paweł II, Dives in misericordia, [w:] Encykliki Ojca Świętego św. Jana Pawła II, s. 76
6Św. Jan Paweł II, Pamięć i Tożsamość, s. 47
7Św. Jan Paweł II, Pamięć i Tożsamość, s. 50
8Św. Jan Paweł II, Laborem exercens, [w:] Encykliki Ojca Świętego św. Jana Pawła II, s. 96
9Św. Jan Paweł II, Laborem exercens, [w:] Encykliki Ojca Świętego św. Jana Pawła II, s. 96