Bundestag uchwalił w piątek ustawę zakazującą działalności firm komercyjnych czerpiących korzyści z faktu doradztwa i pomocnictwa osobom pragnącym zakończyć życie. Pasywna eutanazja nadal pozostaje bezkarna. Ustawa wcale nie zamknęła dyskusji, czy eutanazja w Niemczech powinna być (wzorem Belgii czy Holandii) całkowicie dozwolona i legalna, czy też w ogóle zakazana. Problem jest wyjątkowo poważny i trudny nie tylko ze względów etyczno-moralnych, lecz także z powodu braku jasnych przepisów w tym zakresie.
Od wielu lat coraz więcej polityków z różnych ugrupowań, socjologów, lekarzy, a nawet teologów niemieckich domaga się jeżeli już nie całkowitej legalizacji eutanazji, to przynajmniej jasnych uregulowań prawnych dotyczących jej stosowania. Sprawa wreszcie trafiła pod obrady Bundestagu, który mając do wyboru cztery projekty (jeden zdecydowanie liberalny zezwalający na eutanazję pod każdą postacią aktywną i pasywną, dwa wypośrodkowane w różny sposób regulujące (konkretniej niż obecnie) prawne aspekty dzisiejszych przepisów, oraz czwarty projekt, który całkowicie zakazuje jakiejkolwiek eutanazji) wybrał ostrożny projekt pośredni przedstawiony przez grupę posłów pod przywództwem Karstin Griese (SPD) i Michaela Branda (CDU). Ich propozycje w zasadzie pozostawiają ważnymi dzisiejsze rozwiązania prawne, z jednym istotnym wyjątkiem, że każda forma wykorzystywania eutanazji w cerach komercyjnych będzie sankcjonowana karą nawet do trzech lat więzienia. Projekt Griese i Branda zdaniem ekspertów ma także spowodować jakościową poprawę tak zwanej „humanitarnej pomocy przy umieraniu” – czyli innymi słowy pasywnej eutanazji, która nadal pozostanie bezkarna, a karane zostanie jedynie jej komercyjne wykorzystanie. Przeciwnicy tego projektu twierdzą, że nadal nie reguluje on kwestii odpowiedzialności cywilno-prawnej np. lekarza wspomagającego także pasywną eutanazję oraz ciągle nie znosi zbyt dużych ograniczeń pacjentów do decydowania o swoim losie.
Pasywna i aktywna eutanazja.
Wynik głosowania w Bundestagu nie zmienia prawa w kwestii tak zwanej aktywnej eutanazji, która nadal pozostaje w Niemczech zakazana i zgodnie z paragrafem 216 KK teoretycznie jest karana. Chociaż faktem jest, że lekarz może bezkarnie (pod pewnymi warunkami) udostępnić, podać, a następnie nawet uczestniczyć w czyimś akcie samobójstwa, ale już złamie prawo, gdy zrobi choremu zabójczy zastrzyk, bez żadnych konsekwencji pielęgniarka lub lekarz mogą podstawić pacjentowi kubek z trucizną, aby musi on daną miksturę wypić samodzielnie. Tego typu zapisy prawne nadal powodują i będą powodować liczne nadużycia.
Eutanazja nie ma legitymacji partyjnej.
Ostra i często burzliwa debata w Bundestagu pokazała, że kwestia eutanazji budzi ogromne emocje. Tym razem zarówno przeciwników, jak i zwolenników eutanazji można znaleźć w każdej frakcji parlamentarnej, dlatego do samego końca wynik rozłożenia głosów w Bundestagu stał pod znakiem zapytania, tym bardziej, że żadna partia nie wprowadziła dyscypliny klubowej. W efekcie w trzecim czytaniu niewielką ilością głosów wygrał projekt Karstin Griese (SPD) i Michaela Branda (CDU), za którym zagłosowało 360 parlamentarzystów. Projekt ten także poparli m.in. kanclerz Angela Merkel, wicekanclerz Sigmar Gabriel oraz szefowie frakcji CDU i SPD. Za projektem ustawy opowiadały się również izby lekarskie i niemieckie Kościoły. Postawa tych ostatnich budzi ogromne zdumienie, bowiem zamiast chronić ludzkie życie pod każdą postacią niemieckie kościoły piętnują jedynie zarabianie pieniędzy na eutanazji, ale w samej formie odebrania sobie życia nie widza nic złego. Obydwa największe kościoły niemieckie ewangelicki i katolicki wydały wspólne dziwacznie brzmiące oświadczenie, gdzie czytamy m.in.: Przyjętą przez Bundestag ustawę traktujemy jako opowiedzenie się za życiem i za śmiercią z godnością.
Nie wszyscy są za śmiercią na życzenie.
Wielu posłów z mównicy parlamentarnej próbowało bronić ludzkiego życia sprzeciwiając się eutanazji w każdej postaci. Między innymi urzędujący minister zdrowia Herman Groehe (CDU) głosował przeciwko w końcu przyjętym rozwiązaniom, nazywając je idącymi w złym kierunku. Jego zdaniem zamiast rozszerzać eutanazję, należałoby rozbudować i unowocześnić szereg metod z zakresu opieki hospicyjnej oraz paliatywnej. „Naszym wspólnym celem powinno być zapewnienie wszystkim osobom, które spędzają ostatnią fazę swego życia odpowiedniej opieki także w procesie umierania” – stwierdził Groehe.
Czy to koniec eutanazji za pieniądze?
Nowym prawem może być zaniepokojony znany hamburski prawnik Roger Kusch (były senator ds. sprawiedliwości w Hamburgu) dla którego doradzanie i pomaganie w samobójstwach stało się źródłem zarabiania pieniędzy. Kusch założył pierwsze i jedyne tego rodzaju w Niemczech stowarzyszenie (SterbeHilfeDeutschland e. V) pomagające przy eutanazji. Organizacja ta zatrudnia psychologów i psychiatrów, którzy prowadzą tak zwane doradztwo dla wszystkich myślących o samobójstwie. Od lat prokuratura podejrzewa, że stowarzyszenie wykorzystując luki w niemieckim systemie ustawowym, namawiając do samobójstwa, oraz bezpośrednio pomagając samobójcom, łamie niemieckie prawo. Uchwalone przez Bundestag nowe przepisy będą znacznie utrudniały działalność Kuscha, która już z założenia stanie się niezgodna z obowiązującym prawem.
Czy dokonuje się w Niemczech ukrytej eutanazji?
Nie istnieją oficjalne statystyki (nawet Niemiecka Izba Lekarska nie posiada takich zestawień) ale prywatnie wielu lekarzy przyznaje, że znane są im przypadki lekarskich pomocy w samobójstwach nieuleczalnie chorych.
Zawodowa pielęgniarka i jednocześnie szefowa jednego z hamburskich zakładów opieki nad ludźmi starszymi i chorymi w rozmowie z portalem „Niezależna” przyznaje, że często się zdarza, iż chorzy pacjenci mają przy sobie truciznę, którą otrzymali od lekarza. Agresywna propaganda śmierci w niemieckich mediach doprowadziła do sytuacji, że aż 80 proc. Niemców bezwzględnie popiera eutanazję. W przypadku poważnej i nieuleczalnej choroby, ponad 80 proc. obywateli twierdzi, że nie ma nic złego tym, że pomoże się temu komuś umrzeć na życzenie. Bezkarna eutanazja na życzenie jest dostępna w Holandii, Szwajcarii, Belgii i Luksemburgu, gdzie ludzi (pod pewnymi warunkami) można praktycznie bezkarnie poddać eutanazji.
Waldemar Maszewski